Rozdział 11

4.7K 391 20
                                    

Gdy miał się już odezwać, jego mama właśnie otworzyła drzwi wejściowe. Świetnie, Margaret musiała wcześniej zadzwonić.
Jego mama była chyba jeszcze bardziej zdziwiona widząc tą dwójkę razem. Doprawdy bardzo lubiła dziewczynę, której wygląd zmienił się nieodpoznania. Myślała, że ich znajomość skończyła się na dobre kilka miesięcy temu, kiedy to przyjaciele Lucasa przychodzili pocieszać jego złamane serduszko. Teraz widziała ich znowu razem.
Zaprosiła uśmiechniętą od ucha do ucha Margaret i posłała pytające spojrzenie do syna jednak ten nawet nie zareagował.
Luke czuł się właśnie jakby zobaczył ducha, zupełnie odnowionego od stóp do głów, ducha swojej byłej dziewczyny.
Zmieniła się bardzo przez ten rok, miała długie, pofalowane, praktycznie białe włosy (pewnie farbowane), mocno wymalowane oczy na ciemny kolor, przez co wydawały się jeszcze zimniejsze. Miała na sobie jeden z tych dziwnych dziewczęcych dresów, w te dziwne wzory i buty na obcasie. Może i był facetem, ale jeśli byłby kobietą nigdy w życiu nie ubrałby takiego połączenia! Wciąż nie rozumiał, co sprowadziło ją tutaj aż z Ameryki skoro tam miała przed sobą otworzone drzwiczki do ''światowej kariery''.
Gdy wreszcie szok zaczął ustępować Luke był coraz to bardziej wściekły.
PO, CO ONA TU DO CHOLERY JASNEJ PRZYSZŁA.
Widać było, że czuła się tutaj jak dawniej – jak u siebie.
Pani Hemmings zaprosiła ją do kuchni i zaczęła wstawiać wodę na herbatę. Margaret patrzyła na niego z cwaniackim uśmieszkiem i gdy już miała po raz kolejny się odzywać Luke ją wyprzedził i poprosił jeszcze grzecznie, aby poszła za nim na górę. Jej szpilki hałasowały z każdym krokiem, co dodatkowo irytowało chłopaka. Weszli do jego pokoju, zamknął za nią drzwi i od razu chciał przejść do rzeczy i przeszedłby gdyby nie rzuciła się na niego. W porę złapał ją za nadgarstki i zatrzymał z dala od siebie.
- Co jest Lukeyy, przecież wiem, że tęskniłeś. Nie udawaj, że jest inaczej!
Oburzyła się a on kompletnie nie rozumiał jej zachowania.
- Nie wiem, po co tu przyszłaś, ale pomiędzy nami jest wszystko skończone. Nie pamiętasz? – uśmiechnął się do niej sztucznie.
- Teraz jestem tutaj, z Tobą. Luke wiem, że nadal mnie kochasz. – zaczynała być coraz bardziej nerwowa.
Zbliżył się do niej dość gwałtownie, pokonując po miedzy nimi całą odległość. Dziewczyna wpadła na ścianę zupełnie nie spodziewając się tego nagłego ruchu. Uśmiechnęła się do niego, kiedy jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od niej, lecz nie pomyślałaby, że takie słowa padną z jego ust
- Między nami wszystko już dawno skończone Margaret.
Po czym odsunął się od niej i jak na gentelmana przystało otworzył jej drzwi swojego pokoju, aby wyszła, gdzie odprowadził ją na dół, aby wreszcie opuściła jego dom.
Jego mama stanęła zdziwiona w progu z dwoma kubkami herbaty. Luke przystanął z uśmiechem, po czym odebrał od niej jeden kubek, rzucając przez ramię, że dziewczyna się spieszyła i pokonując po dwa schody na raz wszedł na górę, zostawiając lekko zdezorientowaną mamę.
Odłożył kubek na biurko a w zasadzie na skrawek wolnego miejsca na biurku i położył się na łóżko gapiąc się w sufit. Po chwili jednak, kiedy zobaczył ilość pudełek od pizzy gdzieś w kącie pokoju do góry nogami zapragnął jeszcze jednej. Pizza nie pyta pizza rozumie, nie wiesz, co zrobić zjedz pizzę.
Już słyszał wrzaski jego mamy, kiedy dostawca znowu przywiezie jego kolację.
'' Czy ty w tym domu nie masz, co jeść!? Nie da się żyć na samej pizzy!'' i tak dalej i tak dalej.
Chwycił swoją komórkę, po czym przywitał się z osobą po drugiej stronie jak ze starym znajomym i zamówił to, co zwykle.


Czuła się dość dziwnie będąc jedyną dziewczyną w klubie. Dosłownie jedyną. Jako że Zack znał właściciela oraz kilku bramkarzy wprowadził swoją przyjaciółkę bez problemu ku zdziwieniu innych dziewczyn, które również chciały się tam dostać w zasadzie nie wiadomo czemu.
Skierowali się oboje do baru gdzie zamówili sobie whisky z colą. Jak szaleć to szaleć. Stuknęli się zwycięsko szklankami wznosząc toast za udaną zemstę. Zack wypił praktycznie wszystko za jednym razem. Martha spojrzała na niego dość wymownie
- Jeśli będziesz pochłaniał to wszystko w takim tempie będziesz musiał załatwić sobie kogoś, kto zaniesie cię do domu, bo ja tego nie będę robić!
- Skarbie, mam mocniejszą głowę od twojej, o nic się nie martw tylko pij i się baw! Tu chodzą też biseksualne ciacha a jesteś tutaj jedyną dziewczyną!
Zabrewkował do niej śmiesznie, po czym brunetka pokazała mu palcem, że jeden chłopak z czarnymi, wystylizowanymi włosami ciągle na niego spogląda.
Zack pokręcił głową mówiąc, że owy chłopak nie jest w jego typie.
Pociągnął przyjaciółkę na parkiet i tam zaczęli tańczyć. Cieszyli się życiem chwilowo zapominając o wszystkim, co ich męczyło. O Dylanie, Cameronie, Luke'u, o szkole.

Tańczyli niczym zawodowcy około godziny, Martha nie miała już dłużej siły a jej serce wybijało szaleńcze rytmy, więc postanowiła usiąść przy barze zostawiając tym samym Zacka z nowopoznanym chłopakiem. Miał naprawdę urocze uosobienie i aparycję, więc brunetka nie bała się zostawić przyjaciela. Zamówiła sobie kolejnego drinka, tym razem słabszego i postanowiła napisać do Vee, która pewnie bawiła się równie dobrze. Chyba.

Do Vee:
Jak tam zjazd? :D

Od Vee:
Umrę, umieram. Za dużo jedzenia, tyle pyszności. Już nie mogę!

Po chwili przyszedł następny

Od Vee:
Zjem więcej.

Typowe zjazdy rodzinne. Pomyślała, że kiedy z Zackiem będą w domu zadzwonią do niej i na spokojnie porozmawiają. Koniecznie musieli opowiedzieć jej jak Zack Joyce potrafi być mściwy.

Podczas gdy jej najlepszy przyjaciel bawił się w najlepsze niewiadomo, z jakich przyczyn Martha zdążyła wypić jeszcze o dwa drinki więcej. Rozmawiała przez ten czas z jakimś barmanem, który skończył pracę i postanowił się do niej przysiąść stawiając drinki na koszt firmy. Jak mogła nie skorzystać!?
Świat stawał się coraz piękniejszy a Martha szczęśliwsza a z każdym drinkiem barman był jeszcze przystojniejszy.
Zachowała jednak (o dziwo) zdrowy rozsądek i nie dała się omotać nowopoznanemu koledze. Jeśli można było go tak nazwać.
Po czasie jednak barman zaczął być odrobinę nachalny, zaczął się do niej przystawiać, czego nie chciała. Szukała wzrokiem Zacka, który mógłby wybawić ją z opresji, ale nigdzie nie widziała choćby kogoś podobnego. Zaczynała powoli panikować, gdyż chłopak nie miał zamiaru odpuszczać. Odepchnęła do od siebie przerażona, kiedy niebezpiecznie szybko się do niej zbliżał.
- Ja.. ja mam chłopaka.
Barman zdziwił się dość mocno, ale podejrzewał ją o kłamstwo. Uniósł jedną brew, po czym znowu zaczął się przybliżać
- Niby jak ma na imię? – prychnął
I nim zdążyła przetworzyć, co powiedziała było już za późno a sytuacja rozwinęła się na dobre.
- Luke. Ma na imię Luke.
I wtedy barman dosłownie spadł z krzesła. Pojawił się za nim Zack i jedną ręką odciągnął go z krzesła. Puścił do niej oczko a Martha wypuściła nagromadzone powietrze z płuc. Chłopak (gdyż zapomniała jak ma na imię) próbował się bronić, ale nie dbał o swoją formę tak bardzo jak Zack. Szybko było przesądzone, kto wygra tą walkę, w czasie, gdy nieznajomy dostawał pokaźne uderzenia w twarz Zack prawił mu morały, że nie warto podrywać jego przyjaciółek dla swoich własnych przyjemności, bo właśnie tak to się kończy. Kiedy już go zostawił Martha już trzeźwa podeszła do niego i strzeliła mu otwartą dłonią w twarz, była to wisienka na torcie.
Zack widział przeciskającą się ochronę ku nim, więc złapał przyjaciółkę za rękę i wyprowadził do tylnego wyjścia, aby szybko mogli uciec i wywinąć się od konsekwencji pobicia pracownika, co prawda po godzinach pracy.
- Słyszałem, co mu powiedziałaś.. – powiedział z delikatnym uśmieszkiem.
- To był impuls Zack! Musiałam się bronić – fuknęła
- Równie dobrze mogłaś powiedzieć, że to Cameron skarbie.
Nie odpowiedziała już nic, Zack dał jej do myślenia. Dlaczego pierwszą osobą, która przyszła jej do głowy był właśnie ten blondyn?

POWRÓCIŁAM MISIE PYSIE :D 

ROZDZIAŁ 11 JESZCZE CIEPŁY! 

Mam nadzieję, że czujecie to samo co ja i równie jak ja smażycie się w tym okropnym słońcu będąc w cieniu lol. Tak czy tak, korzystajmy! 


Mam nadzieję, że rozdział jest ok i się spodoba. 

Piszcie co sądzicie, gwiazdkujcie, podawajacie książkę znajomym!  ♥

Breathe | l.h| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz