Rozdział 24

3.4K 305 17
                                    

    Następnego tygodnia, miesiąca bieżącego, późnej jesieni dni były coraz bardziej krótsze a noce dłuższe i dużo bardziej zimniejsze. Jak to Zacko lubił opowiadać ''zima idzie suki''.
Martha wciąż nie potrafiła poradzić sobie z uczuciami do Lukasa Roberta Hemmingsa. Kiedy go widziała, jej serce zaczynało bić szybciej, stado motyli szalało w jej małym środku a nogi miękły niczym byłyby z waty. I chociaż był istnym olbrzymem, co do jej osoby, wcale nie było to przeszkodą. Gdy Luke był obok wszystkie negatywne myśli znikały gdzieś na dalszy plan jej psychiki a ona cieszyła się trwającą chwilą, gdyż wiedziała, że nie będzie to trwało zbyt długo.
Oni wszyscy niedługo znowu wyjadą, tym razem pewnie na znacznie dłużej.
Jaki sens na związek na odległość?
Okryła się bardziej miękkim kocem, gdyż jej malutki kaprys nie dawał jej wejść do łóżka pod ciepłą kołdrę.
Siedziała z nogami spuszczonymi w dół na parapecie w oknie i patrzyła na księżyc, który po raz kolejny spędzał jej sen z powiek.
Machała nogami w powietrzu, czując zimny powiew nawet przez puchate skarpetki i te równie puchate kapcie emu. Niebieska piżama niczym ta ze starych amerykańskich filmów rodzinnych, która cała pokryta była śmiesznymi kotami. Owszem, najseksowniejszy outfit ever, lecz która dziewczyna nie miała takiej piżamy na tak zwane gorsze dni?
Była pewna, że Luke był dla niej najważniejszą osobą na świecie stojącą na podium z Zackiem i Vee, ale nie chciała hamować jego rozwoju w żaden sposób. Znała siebie dość dobrze i wiedziała, że prędzej czy później pęknie, kiedy jego nie będzie przy niej a wtedy sprawy się skomplikują gdyż logicznym będzie, że chłopak nie będzie w stanie do niej przyjechać. Tyczy się to w dwie strony. Dziewczyna nie była aż tak bogata, aby pozwalać sobie na podróżowanie drogami lotniczymi, kiedy miała kaprys.
Kolejna łza spłynęła po jej policzku.
W głowie miała pewien cytat, który zna każdy człowiek na ziemi ''Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść''. Tak bardzo nie chciała tego robić, ale nie mogła być również samolubna, właśnie zaczęły się spełniać jedne z jego największych marzeń nie mogła go zatrzymać dla siebie...
Jej policzki były już całe mokre.
Otarła je wierzchem dłoni i włączyła ekran blokady swojego telefonu w duchu modląc się, aby teraz jej nie spadł na dół, bo na pewno nie zamierzała schodzić po niego na dół do świeżo zrobionego ogródka jej mamy, nad którym miała okno swojego pokoju.
Popatrzyła przez łzy na ekran, gdzie widniało ich wspólne zdjęcie zrobione w lustrze w studiu na jednym z treningów, gdzie ona robiła smutną minę a Luke stał za nią z wyższością robiąc głupią minę na różnicę pomiędzy ich wzrostami.
Mam nadzieję, że dam radę to zrobić i mi wybaczysz..


Kiedy dzisiaj rano Tom aka wielka szycha z wielkiej wytwórni muzycznej zadzwonił do Asha znakazem, aby wszyscy spotkali się i usiedli w salonie czekając na jego następne telefony coś nie pozwalało żadnemu człowiekowi z ich grupki oddychać.
Mikey i Cal siedzieli oboje na fotelach postawionych naprzeciwko siebie, Ash z Vee siedzieli na mniejszej kanapie a Luke z Marthą okupowali o kilka centymetrów tą większą. Każdy był podekscytowany i zniecierpliwiony. Siedzieli wszyscy w Irwinowym garażu dla podkreślenia chwili. Wtedy jego telefon znowu zaczął dzwonić, rozbawiając każdego swoim dzwonkiem.
One Direction – What Makes You Beautiful.
Tłumaczył się, że ostatnio piosenka naprawdę mocno mu się wkręciła.
Jasne Ash...
Jego mina momentalnie nie wyrażała żadnych emocji, zwyczajnie kazał włączyć Michaelowi radio na stację główną i czekać.
Kilka minut później, które trwały jak wieczność prowadzący audycję zabił każdego z osobna.
''5 Second of Summer to absolutna nowość na rynku, słuchajcie ludzie, kiedy przesłuchałem ich demo byłem wniebowzięty. Młode chłopaki z wielkim darem z niebios, urodą również mówiąc nawiasem. Przed Wami nieoficjalna pierwsza piosenka Michaela, Caluma, Lukasa i Ashtona. Na naszej stronie jest konkurs a do wygrania ich demo, więc moi drodzy do dzieła. Piszcie, gdzie chcielibyście, aby nowe odkrycie przyjechało zagrać koncerty! Przed Wami Amnesia."
Wytrzeszczali oczy jedno po drugim, zasłaniając sobie usta aby nie zgubić szczęki gdzieś na podłodze. Martha ściskała rękę blondyna sprawdzając czy się jej to nie śni wsłuchując się w piosenkę, gdyż każdy wciąż słuchał audycji w ciszy.
Nie wiedziała, kiedy łzy zaczęły formować się w jej oczach, ostatnio bardzo dużo płakała. Nie była pewna czy to ze szczęścia, że zespół właśnie zaczyna na poważnie swoją karierę, czy może słowa piosenki tak na nią wpływały, chociaż to mogły być wszystkie emocje razem wzięte, oraz to, że miała rację. Niedługo wyjadą.

Luke obejmował ją swoim ramieniem chcąc dodać jej otuchy. Widział, że coś jest stanowczo nie tak, ale nie chciał pytać o to przy wszystkich zgromadzonych, chociaż wiedział, że mógłby. Znał ją jednak i nie chciał wprowadzać ją w zakłopotanie gdyż była nieśmiała i być może nie chciała się dzielić tym, co się dzieje właśnie teraz ze wszystkimi.
Ucałował ją w skroń a ona uśmiechnęła się do niego mówiąc jak bardzo jest z nich wszystkich dumna.
Siedzieli tam jeszcze wszyscy dość długo, w zasadzie aż nie zaczęło się robić ciemno.
Każdy miał inny nastrój po następnym telefonie Toma, który oświadczył im, że to tylko początek. Teraz w każdej stacji radiowej będzie puszczane ich demo. Mieli zabukowany bilet na następny lot do głównej siedziby wytwórni, gdzieś w środku przeczuwając, co może się stać, lecz tylko Vee miała odwagę powiedzieć to na głos.
Poprawiała właśnie niesforne loki Ashtona, wprowadzając każdego w napad śmiechu, gdyż w przypływie weny zaczęła robić mu na siłę przedziałek przez sam środek głowy, przy czym chłopak wyglądał po prostu komicznie.
- Mój chłopak z zespołem niedługo podpisze kontrakt płytowy lalalaaa...
Pocałowała jego czoło śmiejąc się, że z tą fryzurą żadna faneczka nie zgarnie jej Asha z przed nosa, na co chłopak oburzył się, żartując, że pastor z tymi włosami w kościele go nie przyjmie, na co blondyna przewróciła oczami.

Po jutrze mieli wylatywać, denerwowało go po części, że dali im tak mało czasu na załatwienie spraw, tutaj w rodzinnym mieście.
Wiedział jedno, że będzie musiał się spiąć w sobie i zapiąć wszystko na ostatni guzik i tym razem wyjechać, jako szczęśliwy, zajęty chłopak z zespołu.
Wszystko zaczynało się układać, jego największe marzenie się naprawdę spełnia, ma kochających rodziców, najlepszych przyjaciół na świecie i dziewczynę u boku, która wspiera go całą sobą.
Czego mógł sobie więcej wymarzyć??    



Pisałam rozdział i płakałam jak głupia, przysięgam. 

Jakby to serio wydarzyło się naprawdę się czułam XDD 

Piszcie co o tym sądzicie, gwiazdkujcie rozdział, Jestem mega ciekawa jak rozdział się przyjmie! 

Enojy and plz don't kill me! ♥



Breathe | l.h| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz