Rozdział 19

5K 351 53
                                    

Będące obie po praktykach zmierzały z kubkami mrożonej kawy do studia. Veronica postanowiła zabrać się z Marthą gdyż Zacko nie dawał jej spokoju, po tym jak dowiedział się od Marthy, że ich przyjaciółka była na pierwszej randce z Ashtonem Ciastkiem Irwinem.
''TO NIE BYŁA RANDKA'' za każdym razem krzyczała Murphy, lecz spotykało się to z dezaprobatą Left, co jeszcze bardziej denerwowało Vee.
Martha jak zawsze podała pączka ochroniarzowi, temu samemu, który wpuścił ją tu po zamknięciu i skierowały się na piętro gdzie znajdował się jej mały azyl.
Zack jak zwykle siedział na facebooku i przeglądał konta jakichś ludzi, ignorując kompletnie morderczy wzrok Amy, która piła wodę przy wielkim pojemniku. Kiedy dziewczyny zobaczyły kobietę Vee powiedziała być może specjalnie głośno, aby gorylica ją usłyszała
- Opowiem Ci Zack to, co mam opowiedzieć i będę uciekać zanim ta ślicznotka odgryzie mi głowę.
Martha jak zwykle w najgorszym momencie zaczęła się śmiać a gdy Amy chciała się odezwać Zack przerwał jej machnięciem ręki mówiąc
- Kochana, nawet się nie wysilaj, jest nas dwóch i pół na ciebie jedną.
Mówiąc dwóch i pół miał na myśli, że Martha raz na milion lat potrafiła wymyślić dobry hejt, który zwalił drugą osobę z nóg. Posłała mu zdenerwowane spojrzenie i obserwowała działania, Amy, która wyjątkowo postanowiła się wycofać.
Weszły, więc za recepcję, podając przyjacielowi kawę, a wdzięczny gej ucałował ich policzek specjalnie je zaśliniając.
- No, Vee opowiadaj!

Kilkugodzinne siedzenie za biurkiem nie należy do ulubionej części..wszystkiego. Nie miała zamiaru nawet wiązać z tym przyszłości, będziez niej dietetyk w ruchu jak ta lala. Przez stertę papierów i diet, jakie dostała dziś na praktykach była padnięta i myślała już tylko o swoim cudownym, mięciutkim łóżku. Te wielkie zdziwienie gdy przy samym wejściu przedszkola stał nie, kto inny jak Ashton Irwin opierający się o swój samochód. Zauważył blondynkę i uśmiechnął się szeroko lustrując już jej dzisiejszy strój.
- Co Ty tu robisz?
- Cześć u mnie spoko a u Ciebie? – nie słuchał jej i dalej pokazywał te swoje śnieżnobiałe zęby.
- Padam na twarz – burknęła i zaśmiała się cicho dalej nie rozumiejąc, po co tu się zjawił, jednakże od razu domyślając się skąd znał adres jej „pracy".

Do: Martens

„Ty wstrętna PRZYJACIÓŁKO"

Wiedziała, że Martha zrozumie aluzje. Nie mogła uwierzyć, że nawet ona wchodzi chętnie w zabawę, swatajmy ich będzie śmiesznie. Ashton to przystojny i miły gość, ale Murphy to wredna niezdecydowana dziewczyna. Nie znosiła w sobie tego, że odrzucała po kolei każdego faceta z myślą, że to nie ten. A przecież była do cholery molem książkowym, więc wyobraźcie sobie, jakie ma wygórowane zdanie na temat swojego przyszłego wybranka..... tego nienawidziła i nie umiała wyzbyć się tej cechy.
- Zaszczycisz mnie dziś swoim towarzystwem? - jego oczy prosiły, błagały. Co za koleś.
- Ale tak sami? – palnęła tak bez sensu, że sama strzeliła sobie mentalnego pstryczka w ucho. Irwin tylko się zaśmiał i otworzył drzwi od strony pasażera z nadzieją, że blondynka nie zrobi swojego wrednego motywu i odejdzie ze zwykłym „nara". Nie przemyślała tego w ogóle, ale wsiadła bez słowa. Uradowany chłopak już odpalał samochód i nie przestawał się szczerzyć na myśl, że to najprawdopodobniej jego dzień, dziękował Left w myślach.
- Gdzie jedziemy? – zapytała oglądając się, co chwilę jakby miał ją wywieźć i zabić.
- Stwierdziłem, że odpuszczę sobie pierwszą typową randkę – przyznał szczerze.
- Dobrze, bo nie całuję się na pierwszych randkach – spojrzała na niego z łobuzerskim uśmiechem sama do końca nie wierzyła, że właśnie to powiedziała. Ash nie był jej dłużny i odwdzięczył się takim samym uśmiechem chichocząc w swój charakterystyczny sposób.
- Najzwyczajniej w świecie pokażę się z najlepszej strony – wyprostował się dumnie.
- Tylko nie kola....
- Nic z tych OKLEPANYCH rzeczy – machnął ręką. Vee była w lekkim szoku, że nazwał to „oklepanym" jak miała to w zwyczaju sama robić. Uśmiechnęła się SZCZERZE.
Po jakiś PIĘCIU minutach dotarli pod dom Irwina. Ash pewnym krokiem wszedł do garażu i zaczął przygotowywać sprzęty. Vee ujrzała przed sobą wielką perkusje a na bębnie basowym nazwę ich zespołu. Ciekawostka: oczywiście nawet w ich nazwie musiała mieścić się znienawidzona cyfra 5. Trzy gitary w tym jedna, piękna, w której od razu zakochała się blondynka - basowa. Niezliczona ilość głośników, mikrofony. Po co on ją tu przywlókł?
- Czekam na wyjaśnienia Irwin – założyła ręce na piersi patrząc na niego jak najmniej złowrogim wzrokiem.
- Co wychodzi mi najlepiej i mogę się tym chwalić? – spojrzał zrezygnowany i zaczął robić sztuczki z pałeczkami od perkusji. Zrozumiała. Skąd ten plan?! Nie kolacja, bo „oklepane" a teraz chcę ją zmiękczyć perkusją. Veronika Murphy kocha perkusistówi wie to Zack oraz...... no tak. Czyli wszystko jasne.

Breathe | l.h| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz