Rozdział 2-Dobry dzień ze złym zakończeniem. Part 1

175 18 2
                                    

Taranis często wpadał do domu cieśli, ponieważ polubił Ariana. Często opiekował się nim gdy jego rodzice musieli załatwiać swoje sprawy. Przez te częste wizyty stał się prawie częścią rodziny. Arian pod okiem rodziców wyrósł na przystojnego, wysokiego, szczupłego chłopca o białych jak śnieg włosach i spojrzeniu, przez które wszystkie dziewczyny szalały za nim. Rodzice Ariana poprosili Taranisa, aby uczył ich syna, by w przyszłości stał się kimś ważnym, Taranis po chwili zastanowienia zgodził się na tę propozycję.

- Arian! Wstawaj, bo spóźnisz się do Taranisa. - powiedziała matka Ariana. - Przecież wiesz, że lepiej  nie spóźniać się, bo to wchodzi w nawyk.

- Jeszcze chwilkę mamo, zaraz wstanę.- mówił zaspanym głosem Arian.

- Tak już 10 minut temu widziałam tą ,,chwilkę". Chyba ograniczę ci te nocne wypady do lasu z kolegami, bo niewyspany chodzisz. - powiedziała z lekką irytacji.

- Już, już wstaje. A poza tym Taranis nie wstaje wcześniej niż koło południa, więc mogę trochę pospać. - mówił zaspany.

- Już jest POŁUDNIE, więc wstawaj. - nie dawała za wygraną matka chłopaka.

- Dobrze, już wstaje. A co dziś. Na śniadanie ? - odpuścił,wiedząc że nie wygra.

- Gulasz z królika. - odpowiedziała.

- Nawet nieźle. - mówił pod nosem Aranis.

-Nawet co ? Arian czy chcesz coś mi powiedzieć? - spojrzała na niego, mówiąc z lekkim sarkazmem.

- Nie, nie już idę na śniadanie. - odparł z lekkim strachem.

Matka Ariana z uśmiechem pod nosem i poszła do kuchni a Arian za nią.

Chłopak w szybkim tempie zjadł śniadanie i poszedł do strażnicy Taranisa. Po drodze widział swoich rówieśników zmierzających w tę samą stronę. Taranis jako jedyny mag w wiosce został przymusowym nauczycielem, ale mu to zbytnio nie przeszkadzało. Nawet z czasem to polubił, a że lekcje zaczynał od południa, więc uczniowie jeszcze chętniej przychodzili do niego. Przy wejściu do strażnicy było kilka dziewczyn. Gdy zobaczyły Ariana lekko zarumieniły się i chórem powiedziały:

- Cześć Arian. - każda z nich zrobiła maślane oczka. 

- Cześć. - odpowiedział z lekkim uśmiechem.

Po wejściu do strażnicy można było powiedzieć, że to bardziej wielka biblioteka niż czyjś dom. Taranis przy użyciu swojej magii trochę ja powiększył, żeby zmieściły się jego wszystkie książki oraz żeby było miejsce do nauki wszystkich dziedzin magii. Alchemia, zielarstwo, nauka zaklęć itp oraz standardowych przedmiotów jak matematyka czy historia.

Lekcja pierwsza - Geografia.

- Kto mi powie, na jakim kontynencie się znajdujemy? - zaczął Taranis.

- Kontynent Dalur. - powiedziała dziewczyna z blond włosami.

- Dobrze. A w jakim państwie? - kontynuował pytanie uczniów.

-Hekat. - powiedział chłopak z tyłu sali.

- Dobrze. - Taranis kontem oka zobaczył, że Arian gada z jakąś dziewczyną i nawet się dogadują.

- Arian! - chłopak nie zwrócił uwagi na nauczyciela -  Arian! ARIAN! - zdenerwowany puścił w jego stronę świetlika, który rozbryzgał się na nosie.

- Tak? - mówił, usuwając resztki pyłu, który zostawił świetlik a reszta uczniów zaczęła chichotać widząc jak nieudolnie mu to wychodzi.

Podróżnik czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz