Rozdział 11 - Marry

72 11 1
                                    

- Nie szkodzi, jak już mówiłem, nazywam się Arian i miło mi cię poznać - Spojrzał w jej oczy.

- Więc za co tu jesteś ? - Zarumieniła się, siadając, wskazała miejsce koło siebie, aby chłopak mógł usiąść.

- Tak do końca to nie wiem - Przysiadł w skazane miejsce - ale myślę, że za niedługo stąd wyjdę razem z moimi przyjaciółmi. - ukradkiem spojrzał w stronę Varasa - A ty, za co tu jesteś ?

- Ja? - Zaczęła bawić się końcówkami włosów - Chciałam się dowiedzieć kilku informacji o moim zaginionym krewnym, ale wdałam się w bójkę z nie tymi, co trzeba i tak wylądowałam tu.

- Kogo pobiłaś, że musiałaś tu trafić? - Patrzył z niedowierzaniem.

- Kilkoro magów przepustce od pracy za jakieś tam zasługi. - odparła.

- Sama ich pobiłaś? - Zrobił zdziwioną minę i przełknął ślinę.

- Nie jeszcze było kilkoro zbrojnych, którzy chcieli opanować sytuacje, ale tylko przeszkadzali, więc tez oberwali. - Posłała szeroki uśmiech w stronę chłopaka.

- Niewierze, że mogłabyś pobić magów i zbrojnych jednocześnie. - oświadczył, zakładając ręce.

- Nie? No to patrz - wskazała na znak, który znajdował się na plecach między ramiączkami, który wyglądał jak niedźwiedzia łapa - to herb mojego klanu - Niedźwiedziej Łapy, który wynajmowany jest do ochrony oraz wielu podobnych zadań, więc potrafię wyśmienicie dobrze walczyć wręcz.

- Nie słyszałem o tym klanie. - Zamyślił się na chwile - A skąd pochodzisz?

- U podnóża góry Balhar rośnie wielka puszcza a w niej znajduje się wioska, która zarazem jest siedzibą klanu. - odpowiedziała przestając bawić się włosami. - A ty skąd pochodzisz?

- Ja pochodzę z wioski położonej na zachód stąd, też jest położona w górach i jest naprawdę piękna - Uronił jedną, niepochamowaną łzę i od razu ją wytarł - ale niestety została zniszczona i teraz muszę podróżować z moimi przyjaciółmi.

- Zniszczona? Jak to? Kto to zrobił? - przysunęła się w stronę chłopaka.

- Nie mogę powiedzieć, że przez demony, bo mi nie uwierzy. Już wiem. - pomyślał - Została zniszczona przez wielki wybuch nieznanego pochodzenia. - powiedział trochę zmieszany.

-Rozumiem - Spojrzała na Ariana ze współczuciem. - Zmieńmy może temat, dobrze?

- Dobrze. - odparł przygnębiony.

- Więc w jaki sposób chcesz stąd wyjść ? - zaczęła z lekkim uśmiechem.

- Mój drugi przyjaciel poszedł rozmawiać z magami, żeby nas stąd wypuścili. - Lekko się uśmiechnął.

- To on jest tak wpływowy, żeby coś takiego zrobić ? - Wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.

- Raczej tak, tylko nie wiem, czy na pewno sobie poradzi. - W tym samym czasie spojrzał na Varasa, który szedł w ich stronę.

- Przepraszam gołąbeczki - wtrącił się mężczyzna, który podszedł do nich - ale muszę na chwilę ciebie zabrać - spojrzał na Ariana wymownym wzrokiem.

- Co się stało? - zapytał chłopak.

- Muszę coś ci powiedziedź - odciągnął młodzieńca na bok - Czy nie zauważyłeś czegoś dziwnego ? - mówił szeptem tak, aby tylko on mógł to usłyszeć.

- Co masz na myśli ? - Zrobił przestraszoną minę.

- Coś długo nie ma Parlana i to mnie martwi, takie sprawy załatwiał w ciągu pół godziny, a minęły już dobre dwie, więc coś jest nie tak.

- Więc, co robimy ? - zapytał ze strachem.

- Na razie jeszcze nie wiem, posłałem Bestie, żeby się rozejrzał i w razie czego nas poinformował. - odparł z dumą.

- Poradzi sobie ? -Spojrzał w oczy Varasa z nadzieją.

- Już nie takie akcje szpiegowskie robił, więc na pewno poradzi sobie i z tą.

- Przepraszam, ale kto lub co to jest ta Bestia? - Wtrąciła się Marry wysuwając się zza pleców Ariana.

- Yyy nasza maskotka. - oświadczył chłopak.

- Ja ci dam maskotkę - burknął Varas - to jest mój stary druh i trochę szacunku, bo jeszcze zobaczysz, jak ci ta MASKOTKA życie uratuje. - rzekł mężczyzna.

- Nie kłóćcie się tutaj, bo zwracacie za dużo uwagi. - Wtrąciła się po raz drugi - Mniejsza z tą Bestią, usłyszałam, że macie jakiś problem, to może jakoś pomogę - Zaproponowała, posyłając uśmiech w stronę chłopaka.

- TEN Bestia - poprawił ją z zabójczym spojrzeniem - a poza tym zawsze jesteś taka wścibska? - warknął Varas.

- Chce pomóc, a ty może byś był milszy, chyba że chcesz drugi raz dostać. - odpowiedziała przez zęby Marry.

-Spokój, proszę, każda pomoc się przyda. - Uspokajał ich Arian.

- Po pierwsze nie znamy jej nawet, po drugie Bestia jeszcze nie wrócił, więc nic nie działamy, a po trzecie, niby jak chce nam pomóc? - nie odpuszczał.

- Co do pierwszego to poznacie - Spojrzała na mężczyznę jakby był jej posiłkiem po długiej przerwie - a co do pomocy znam tu kogoś, kto uważa to więzienie za drugi dom i uciekał stąd więcej razy, niż ty masz włosów na głowie. - Wyprostowana spojrzała się na chłopaka, który onieśmielony jej spojrzeniem odwrócił wzrok.

- To fajnego znajomego masz ciekawe co zrob... - nie dokończył, ponieważ zauważył Bestię, który zbliżał się w ich stronę - poczekajcie chwile na mnie. - odszedł wraz z Bestią pod ścianę.

- Czy on zawsze taki jest względem nowo poznanych ? - zapytała, gdy Varas był już pod ściana.

- Po prostu jest ostrożny.

- To jak? Zgodzisz się, żebym wam pomogła? - Spojrzała na chłopaka swoimi pięknymi oczami w błagalny sposób.

- W sumie każda pomoc się przyda i coś mi mówi, że on też się zgodzi na ta pomoc. - Arian skierował wzrok na przygnębionego Varasa, który zmierzał w ich kierunku.

- Bestia zrobił rozpoznanie i wynika z tego, że Parlana zamknęli w jakiejś barierze, co oznacza, że jego dyplomatyczne rozmowy nie pomogły. - Skierował wzrok na Marry - Więc MARRY chyba nie mamy wyboru i możesz nam pomóc.

- Widzisz mówiłem - mówił z uśmiechem Arian - więc gdzie możemy znaleźć tego twojego znajomego?

- W najniższych partiach więzienia, ponieważ zdenerwował strażników swoimi ucieczkami, więc przenieśli go tam dla bezpieczeństwa.

- Rozumiem więc prowadź do niego - Uśmiechnął się w jej stronę.

- Zgoda - Odesłała swój uśmiech, rumieniąc się i poprawiając włosy.

- Coś mi się zdaje, że to będzie bardzo ciekawa akcja ratunkowa - mówił Varas pod nosem kładąc zmęczonego Bestię na ramieniu.





-

Podróżnik czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz