Rozdział 6 - Niespodziewany gość

104 13 4
                                    

Arian razem z czarownikiem zbliżali się do obozu. Zdziwili się, gdy zobaczyli, że ktoś czeka na nich przy ognisku.Parlan dał znać, żeby się nie wtrącał i sam to załatwi. Gdy już byli przy swoim posłaniu Arian mógł dokładnie zobaczyć, jak wyglądał ów przybysz. Miał średniej długości brązowe włosy, które po bokach ułożone były w warkocze podobne do tych, które ma Parlan, lecz bez tych ozdób. Oczy miał koloru zielonego, prawie tak samo, jak Arian, lecz nie miały tyle uroku. Można było zauważyć, że widziały nie jedno w swoim życiu. Twarz posiadła kilka blizn na skroniach i policzkach oraz jedna na dolnej wardze, lecz ogólnie wyglądała na zadbaną i można by dać około 25 lat. Miał tatuaż, który zaczynał się przy szyi, lecz nie mógł zobaczyć, co przedstawia, ponieważ ów przybysz miał na sobie grubą ćwiekowaną kamizelkę ze skóry z futrem na obrębach. Cały był ubrany w płaszcz z kapturem, podobnym do płaszcza Parlana tylko ozdobiony znakami, których nigdy nie widział.

- Ha! Co tu robi taki stary gad jak ty? - zapytał mężczyzna, jego głos był lekko ochrypnięty, lecz pasował do jego wyglądu.

- O proszę, kogo ja tu widzę? I jak mnie nazwałeś? STARYM GADEM? Nie daruje ci tego, ty padalcu! - powiedział Parlan przez zęby, lecz z wyraźnym uśmiechem i błyskiem w oku.

- Dawaj! Zobaczymy czy mnie pokonasz. - odrzekł to biegnąc w stronę Parlana z wielkim uśmiechem na ustach.

- Tym razem na pewno! - oświadczył - A ty chłopaku nie wtrącaj się, sam to załatwię. - mówiąc to, rozpędzał się w stronę przybysza.

Kiedy byli już około trzech metrów od siebie, skoczyli i jak byli w powietrzu złapali się w ramiona. Po chwili spadli i zaczęli tarzać się po ziemi jak małe szczeniaki, wymawiali przy tym różne przezwiska oraz co chwile któryś z nich się śmiał. Z kłębu kurzu wyłonił się Parlan i oświadczył:

- Arian, pozwól, że przeds... - nie dokończył, bo został popchnięty na drzewa.

- Mów mi Varas. Miło mi cię pozna... - on również nie dokończył, ponieważ Parlan skoczył mu na plecy, przygniatając go do ziemi.

- Yyy co ta ja... A już wiem. To jest Varas i jest moim bratem - gdy to rzekł, został zrzucony i poturlał się w stronę Ariana.

- Siemka - oznajmił, unosząc rękę - miałem to powiedzieć, ale ta gadzina nie pozwala dojść do słowa. - mówił to spoglądając jak Parlan otrzepuje się z kurzu.

- Jeszcze raz mnie tak nazwij, a dostaniesz. - na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Ha! Już się boje. - odrzekł, imitując trzęsienie się ze zimna - Ty lepiej uważaj, żebym nie użył ,,Bestii" - kontynuował z uśmiechem.

- To ty go nadal masz? - powiedział ze zdziwieniem.

- Tak - mówił z triumfem w głosie - Chwila.. GDZIE ON JEST? - kontynuował, rozglądając się dookoła.

- Nie mów mi, że go zgubiłeś? - mówił, również rozglądając się po obozowisku.

Rozglądali się przez kilka chwil aż wreszcie Varas zobaczył jak Arian bawi się z chomikiem. Ostrożnie i spokojnie podszedł do chłopaka i powiedział:

- Arian - rzekł z lekkim strachem - Czy mógłbyś oddać tego gryzonia? Tylko błagam ostrożnie. - mówił to, a zarazem wyciągał rękę w stronę Ariana.

- Dobrze. - odpowiedział, z uśmiechem, wpatrując się w chomika wielkości otwartej dłoni. Miał biało-czarną sierść i podobizna złotego smoka na prawym boku.

- Uff, dobrze, że się nie zdenerwował - odetchnął z ulgą Varas - U mnie będziesz bezpieczny, moja ty bestyjko - szeptał, przytulając gryzonia.

- Jak się wabi ten chomik? - zapytał zaciekawiony Arian.

- Zares, ale każdy go wała ,,Bestio" - oznajmił to z uśmiechem.

- A dlaczego tak? - pytał dalej chłopak.

- Oj chłopaku, nie chcesz wiedzieć. - mówiąc to popatrzył na Parlana a ten zaczął się śmiać, lecz szybko przestał, gdy Arian popatrzył się na niego.

- Powiedz. - nalegał, widząc zachowanie czarownika.

- Więc nazywany jest tak, ponieważ może robić heroiczne wyczyny - mówiąc to Parlan padł na ziemię i zaczął się śmiać - A ty, z czego się śmiejesz? Sam widziałeś, do czego jest zdolny.

- Przepraszam, ale jak to mówisz o chomiku, to nie mogę przestać się śmiać - powiedział to przez śmiech.

- To on jest aż tak potężny? - zapytał z ciekawością.

- I to jak bardzo - oznajmił z powagą - sam widziałem, jak bestia zjadła cały zagonek ogórków.- mówił to z powagą, a Parlan zaczął płakać ze śmiechu, aż musiał się oprzeć o drzewo, żeby utrzymać się na nogach.

- Ej no - krzyknął czerwony jak burak Arian - nie róbcie sobie jaj. Powiesz, dlaczego tak się wabi?

- Dobrze, już powiem. Potrafi zmieniać się w różne potwory pod wpływem emocji. - mówił to a Parlan przytaknął głową i powoli przestając się śmiać.

- Poważnie? - patrzył z niedowierzaniem - Taki mały chomik potrafi zamieniać się w potwory?

- Tak - wtrącił się Parlan, który już przestał się śmiać.

- Dobra, a niedawno mówiłeś, że on - wskazując na Varasa - jest twoim bratem, to prawda? - zapytał Parlana.

- Tak to prawda. - odpowiedział czarownik.

- Czyli że on też jest smokiem? - zapytał ze zdziwieniem.

- Tak jestem smokiem i do tego młodszym o kilka sekund od tej gadziny. - wtrącił się Varas, a po chwili został uderzony w plecy przez Parlana.

- Oj nie złość się braciszku - mówił to troską i lekkim cynizmem - może misia na zgodę?

- Dobra. - powiedział, przytulając się, a następie ściskając Parlana z całych sił.

- Braciszku, coś osłabłeś - mówił to, ściskając go mocniej niż przedtem - Ale dobra koniec tych czułości, mów jak mnie znalazłeś?- oznajmił to, puszczając brata.

- Poczułem ją, przez chwile, ale poczułem Marculis, więc przybyłem tak szybko, jak mogłem. A przy okazji kim jest ten chłopak? - zapytał spoglądając na Ariana.

- To jest Arian, jak już poczułeś, i jest ,naczyniem" Marculis.

- Rozumiem - powiedział, robiąc zamyśloną minę - więc co tu robicie? Jak najszybciej musimy zabrać go do zakonu.

- Nie możemy, są jeszcze dwa ,, naczynia". Właśnie, gdzie twój znak zakonu? - Parlan z podejrzeniem spojrzał na Varsa

- Jak to gdzie? Tam gdzie był. - mówiąc to, pokazał pierś, na którym był symbol zakonu. - Zapomniałeś, gdzie go mi sam robiłeś? - patrzył ze zdziwieniem na brata.

- A żebym pamiętał, gdzie ty masz ten znak po tylu stuleciach. - odpar,ł wzruszając ramionami.

- Mniejsza z tym, gdzie zmierzacie ? - zapytał z ciekawością.

- Do miasta Atram, niby tam jest kolejne ,, naczynie" według tego, co mówiła Marculis. - rzekł chłopak.

- Hmm skoro tu jestem to może przyłącze się do was. Zawsze raźniej. - powiedział z uśmiechem.

- Zgoda - powiedzieli prawie jednocześnie - A przy okazji opowiesz mi, co ty robiłeś przez te lata- kontynuował Parlan.

- A co do chomika... ile on ma lat? - zapytał Arian.

- Tajemnica, którą jutro poznasz. - puścił oko i położył się spać.

Podróżnik czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz