Prolog

2.4K 102 13
                                    

To był udany skok.

Przynajmniej do czasu.

Wszystko szło gładko, do momentu pojawienia się nocnego patrolu, który zauważył ruch w sklepie jubilerskim. Natychmiast postanowili to sprawdzić, wzywając przy tym wsparcie. Musiała ratować się ucieczką, zostawając przy okazji cenny łup.

Niech to szlag.

Kluczyła ciemnymi uliczkami, usiłując zgubić pościg. Pech chciał, że tym razem nie trafiła na opasłego, niechętnego do biegania sierżanta, lubującego się w coli i pączkach kupowanych na każdej napotkanej stacji benzynowej. O nie. Jej ogon był dosyć młody, szczupły, a i kondycja najwyraźniej mu dopisywała.

Na całe szczęście jej też.

Skręcała tak często, jak tylko było to możliwe. Na szczęście dobrze znała tę dzielnicę, więc jak dotąd nie wpadła w żaden ślepy zaułek. Dziwił ją upór policjanta, który ciągle deptał jej po piętach. Z początku ją to bawiło, a nawet cieszyło. Już dawno nie miała okazji przed nikim uciekać, wszystkie jej napady ostatnimi czasy szły nadzwyczaj gladko.

Z każdą kolejną chwilą radość ustępowała zniechęceniu i irytacji. Skręciła w lewo, przecięła ulicę i wcisnęła się w szczelinę w płocie. Nasłuchiwała.

Policjant nieprzerwanie podążał za nią. Kiedy tylko dostrzegła jego but między sztachetami, klnąc pod nosem puściła się biegiem.

Tym razem źle wybrała. Na drodze stanęła jej wysoka siatka. Nie zwolniła jednak tempa, ale przyspieszyła i wskoczyła na nią, zaczynając wspinaczkę.


_________________________


Witajcie. :)

Zaczynam publikować swoją pierwszą pracę tutaj. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień, o ile nadmiar obowiązków mi nie przeszkodzi. Mam nadzieję, że się spodoba. Komentarze mile widziane. :)

Enjoy. :)


+

Zmieniłam postać z Aarona na Paula, bo jakoś bardziej mi pasuje.

Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz