14. Patrz na drogę!

726 52 4
                                    

- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś?

Emily była przerażona. Patrzyła na skacowanego Raya, gorączkowo szukając możliwości ucieczki.

- Wbrew pozorom to nie było trudne. Smród spalin samochodu twojego kochasia czuć w całym mieście.

- Po co tu przyszedłeś? Jestem trochę zajęta.

Ray zaniósł się niskim, gardłowym śmiechem. Śmierdział alkoholem i tanimi papierosami. Jak zwykle.

- Nikt nie ma prawa traktować mnie tak jak ty i twój chłoptaś. Przyszedłem dać ci nauczkę, żebyś na drugi raz o tym pamiętała.

Mężczyzna bez ostrzeżenia wymierzył jej silny cios w szczękę. Emily upadła, zaskoczona impetem uderzenia.

Boże, on mnie zabije, przemknęło jej przez myśl, gdy ujrzała wyraz jego twarzy. Szybko zerwała się na nogi i pobiegła do łazienki. W ostatniej chwili zatrzasnęła za sobą drzwi. Ray zaczął się do nich dobijać.

- Dorwę cię, suko. Oszczędź mojego i swojego czasu a obiecuję, że nie potrwa to długo.

Dziewczyna czuła narastającą panikę. Nie mogła jej ulec, bo wtedy będzie po niej. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Ku swojej rozpaczy nie znalazła niczego, czym mogłaby się bronić. Oczywiście, umiała się bić, znała podstawowe zasady sztuki samoobrony, ale Ray był od niej dużo większy i nie do końca trzeźwy. Najprawdopodobniej nie odmówił też sobie wciągnięcia kilku kresek, co czyniło go nieobliczalnym.

Drzwi zaczęły pękać, a Emily nie była w stanie się ruszyć.

I nagle wszystko ucichło.

Minęło kilka minut, lecz Em nie miała odwagi, żeby wyjść i sprawdzić, co się stało. Wtem usłyszała pukanie do drzwi.

- Emily? Wszystko w porządku?

Słysząc znajomy głos popłakała się ze szczęścia. Otworzyła wyłamane drzwi i od razu wpadła w ramiona Briana.

- Już dobrze - uspokajał blondyn, gładząc ją po plecach.

- On by mnie zabił... Zatłukłby mnie na śmierć...

- Jesteś bezpieczna.

- Gdzie on się podział?

Emily odsunęła mokrą twarz od torsu chłopaka. Rozejrzała się po pomieszczeniu.

- Uciekł. Widocznie nie taki z niego kozak, za jakiego się uważa. - Brian pogłaskał jej policzek, przyglądając się jej z troską.

Brunetka uśmiechnęła się niepewnie.

- Dziękuję. Po raz drugi ratujesz mi skórę.

- Zawsze do usług,

- I... przepraszam za koszulkę... - burknęła speszona Emily.

Blondyn uniósł pytająco brwi, przenosząc wzrok na swoje ubranie. Jego szary t-shirt wzbogaciły czarne plamy tuszu.

- Jest w porządku, nie przejmuj się. Mam jeszcze dużo innych koszulek, w które możesz się wypłakać, jeśli chcesz - powiedział z uśmiechem, rozbierając się.

Em wciągnęła powietrze. Brian był naprawdę dobrze zbudowany. Jego ciało w połączeniu z wyglądem typowego szkolnego playboya dawało mieszankę idealną. Brunetka dziwiła się, że chłopak wciąż jest sam. Z takim wyglądem powinien nie móc się opędzić od adoratorek. Chociaż, może to i lepiej...?

- ... do Emily?

Dziewczyna otrząsnęła się.

- Co?

Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz