18. Rodzinne spotkanie

804 47 6
                                    

Emily ze zniecierpliwieniem czekała na samochód, który miał po nią przysłać wujek. Pamiętała, by nie mieć przy sobie nic, co wskazywałoby na jej kontakty z policją. Zabroniła założyć sobie podsłuch, nie wzięła broni. Doskonale znała procedury poprzedzające spotkanie z Fabio Abruzzim i nie chciała narażać się na nieprzyjemności.

Samochód pojawił się 10 minut po czasie. Przystojny mężczyzna w średnim wieku wysiadł z czarnego mercedesa benza cls i zaprosił ją do środka. Posłusznie wsiadła i pojechali.

Dom wujka znajdował się na obrzeżach miasta. Była to posesja o powierzchni kilku tysięcy akrów. Oprócz domu znajdował się na niej basen, garaże, kort tenisowy, boisko do koszykówki i lądowisko dla helikoptera, a pod powierzchnią ziemi hodowano marihuanę. Wszystko to zrobiło na dziewczynie przytłaczające wrażenie. Wjechali przez wielką bramę, na dziedziniec wyłożony białym kamieniem. Na jego środku stała fontanna z posągiem kobiety trzymającej dzban na ramieniu. Z niego to wypływała woda. Emily wysiadła, poczekała na szofera i udała się za nim do środka.

Wnętrze domu wyglądało tak, jak Emily się tego spodziewała. Przepych wręcz krzyczał z każdego kąta, widać było, że Abruzzi lubi chwalić się swoim majątkiem. Drewniana boazeria, zapewne mahoń, wypolerowane na błysk panele, porozmieszczane po pomieszczeniach zabytki. A to jakaś chińska waza sprzed trzech tysięcy lat, tam znów obraz Rembrandta, a jeszcze dalej jakaś starożytna rzeźba. Na widok tych wszystkich wspaniałości pracownik każdego muzeum na świecie dostałby zawału. Emily zaś czuła się bardzo mała wśród tych wszystkich wspaniałości.

- Aaa, kogo ja widzę, moja piękna siostrzenica we własnej osobie!

Brunetka odwróciła się. Ujrzała wujka idącego ku niej z otwartymi ramionami.Ostatni raz widziała go, kiedy miała jakieś pięć lat, lecz musiała przyznać, że nic się nie zmienił. Mężczyzna podszedł do niej, wycałował jej policzki i wyściskał ją mocno.

- Strasznie wyrosłaś, moja mała Giovanne. - Było to jej drugie imię. - Va bene. Co cię do mnie sprowadza?

- Interes, wujku.

- Si, certo, ale najpierw Stefano poda nam obiad. Vieni con me.

Abruzzi skłonił się i ręką wskazał jej drogę do jadalni. Dziewczyna udała się do niej i zajęła miejsce przy ogromnym stole. Mafioso jako gospodarz usiadł u szczytu stołu, mając Em po swojej lewej stronie. Od razu zaczął ją wypytywać o wszystko.

- Jak zdrowie? Czym się teraz zajmujesz? Co u rodziców? - Emily słuchała tych pytań z obojętnością. Doskonale wiedziała, że wuj wie o niej wszystko.

- Matka odeszła, wychowywałam się sama, aż w końcu uciekłam od ojca. Nie wiem, co się z nim dzieje. Radzę sobie sama. Tyle że ostatnio interesy nie idą za dobrze...

Lokaj przywiózł na specjalnym wózku kilka talerzy z potrawami i zaczął je wykładać na stół. Podstawowe włoskie dania, owoce morza, różne mięsa, makarony, ziemniaki, sałatki.

- Grazie, Stefano. Smacznego, Giovanne.

Oboje zabrali się do jedzenia. Katem oka brunetka obserwowała eleganckie, wystudiowane ruchy wuja. Usilnie starała się nie popełnić żadnej gafy przy jedzeniu. I byłoby się jej to udało, gdyby nie jeden szczegół.

- Tato, wróciłem.

Na widok Renzo upuściła widelec. Nim zdążyła zareagować, stojący w pogotowiu sługa rzucił się, by go podnieść, lecz nie oddał jej go, tylko dał jej świeży. Em natomiast wpatrywała się w syna Abruzziego. Zapamiętała go jako zasmarkanego brzdąca, który uwielbiał ciągnąć ją za włosy. Teraz w hallu stał wysoki, przystojny brunet wyglądem nieco przypominający Granta Gustina z "Glee". Miał na sobie czarne, dopasowane spodnie i granatowy sweter podkreślający kolor jego oczu. Chłopak przyglądał się jej z nieskrywaną ciekawością.

Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz