Dodatek 2

408 28 5
                                    

... w którym dowiecie się, jak Brian wraz z Mike'iem uratowali córkę burmistrza O'Riley'a. :D
Na potrzeby opowiadania w jego rolę wcielił się George Clooney.

___________________________________________________________



- Brian, fajo, dosyć tego! Minęły pieprzone trzy miesiące, a ty nie wystawiłeś swojego śmierdzącego tyłka z tej nory nawet na metr! Ostrzegam cię, Sheppard! Wyłaź, ale już, albo przyprowadzę ze sobą kawalerię!

Krzyki Michaela, połączone z łomotaniem do drzwi zmusiły blondyna do wyzbierania się z łóżka. Nie miał na to najmniejszej ochoty, lecz wiedział, że przyjaciel mu nie odpuści.

Gdy tylko Brian uchylił drzwi, Mike, nie czekając na zaproszenie, rozwarł je na całą szerokość. Brian poleciał na ścianę, a jego kumpel wpadł do środka niczym tajfun.

- Ciebie też miło widzieć - mruknął Sheppard. Zamknął drzwi i powlókł się w ślad za Michaelem.

Tymczasem czarnoskóry stał w jego salonie i krytycznym spojrzeniem ogarniał porządek, jaki w nim panował. A raczej jego brak, ściślej rzecz biorąc.

- Jestem przekonany, że pod tą stertą ciuchów wyhodowałeś nową formę życia. Wiesz, byłoby super, gdybyś dostał za to Nobla, ponoć idzie on w parze z niezłą sumką... Niemniej jednak jest tu syf, stary. Niedługo będę cię musiał kilofem odkopywać. Dzwonię po ciotkę D, a ty zbieraj manatki, jedziemy zrobić coś pożytecznego.

Brian nie chciał się nigdzie ruszać. Dobrze mu było w swoim łóżku, pod kołdrą. Nie musiał myśleć o codzienności. Nie musiał stawiać jej czoła. Stworzył swój własny kokon, w którym funkcjonował, odpędzając się od bolesnych wspomnień. Wyjście z niego oznaczało zetknięcie się z rzeczywistością. Zaakceptowanie śmierci Emily i pójście do przodu. Chłopak nie sądził, aby był na to gotowy.

Widział nieugiętość na twarzy Mike'a. Przez kilka pierwszych tygodni kumpel zachowywał się tak, jakby o nim zapomniał. Nie pisał, nie dzwonił, nie odwiedzał go. Brianowi to było na rękę. Odciął się od wszystkich, zatracając się w swoim cierpieniu.

Widok przyjaciela, jego głos, na nowo przywróciły Briana do teraźniejszości. Sam fakt, że Michael pojawił się tak niespodziewanie, wprawił go w zdumienie. Zaczynał jednak powoli rozumieć intencje, jakie nim kierowały. Widocznie chciał mu dać trochę czasu, a dziś uznał, że najwyższa pora, by zacząć go z tego wyciągać.

Brian mimowolnie się uśmiechnął. Zrozumiał, że takiego przyjaciela to ze świecą szukać. Musiał więc wziąć się w garść, aby nie stracić go na dobre.

Wynalazł w szafie ostatnią parę czystych ubrań. Naciągnął ciemne jeansy, ubrał granatową koszulę. Podczas gdy Mike telefonował do ciotki Dotty, Brian poszedł do łazienki. Od kilku tygodni nie przeglądał się w lustrze. Na swój widok doznał lekkiego szoku. Jego twarz okalała gęsta broda, a'la drwal. Włosy dosięgały karku. Wyglądał ta, jakby w ciągu tych trzech miesięcy przybyło mu kilka lat. Oczy, mimo dużej ilości snu, były podkrążone. Ostatnimi czasy chłopak mało jadał, niemalże całkowicie stracił apetyt. Sheppard przemył twarz zimną wodą, po czym zabrał się do golenia. Chciał jak najszybciej pozbyć się tego, co miał na twarzy.

Kiedy skończył, wraz z Mikiem wyszli na zewnątrz. Słońce przyjemnie grzało, panowała wyjątkowo piękna pogoda. Brian nawet nie wiedział, jak bardzo mu tego brakowało.

- Widzisz stary, to specjalnie dla ciebie, nawet pogoda jest jak z bajki - powiedział Michael i pilotem otworzył swój nowy nabytek, ferrari f12 w kolorze wściekle czerwonym.

- Nowy magnes na niunie? - spytał Brian, unosząc brwi ku górze.

Mike roześmiał się.

- Tęskniłem, księżniczko - odparł i przekręcił kluczyk w stacyjce.



Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz