- Emily, jesteś gotowa?
Renzo wsunął głowę do pokoju kuzynki w szczelinę pomiędzy drzwiami a ścianą. Na ten widok brunetka o mało nie dostała zawału.
- Tak, już prawie - powiedziała, czując, jak całe jej ciało napięło się ostrzegawczo.
Lorenzo skinął głową i wycofał się, zamykając za sobą drzwi.
Dziewczyna odetchnęła. Po raz ostatni spojrzała na siebie w lustrze, wzięła torebkę i pewnym krokiem wyszła z pokoju.
Zatrzymały ją głosy dobiegające zza załomu korytarza. Przystanęła i zaczęła nasłuchiwać.
-...będzie czekał w starym parku przy Park Avenue. Pamiętajcie, szef nie toleruje pomyłek. Macie godzinę na transport towaru w wyznaczone miejsce.
Emily zamarła. Jak to? Przecież przekazanie towaru miało się odbyć w dokach, a nie w miejscu położonym po przeciwnej stronie miasta! Dziewczyna w jednej chwili poczuła, jak ogarnia ją panika. Stłumiła niepożądane uczucia, wzięła kilka głębokich wdechów i zaczęła się wycofywać. Wtem jeden z dwóch mężczyzn wyszedł zza zakrętu korytarza i wpadł prosto na nią.
- Panna Calogero, co pani tu robi? Powinna pani być już na dole - powiedział Mark, przyglądając się jej ze zdziwieniem.
- Ja... emm.... zapomniałam broni, zaraz zejdę, nie czekaj na mnie - odparła Emily, uśmiechając się.
Wróciła do swojego pokoju i cicho zamknęła drzwi. Szybkim krokiem przeszła pokój. Otworzyła szafę, schyliła się i paznokciem podważyła płytkę pełniącą funkcję jej spodu. Znalazła komórkę, której miała używać tylko w awaryjnych sytuacjach. A jeden Bóg wiedział, że teraz taka była. Wybrała numer i czekała.
- Brian? Tu Emily. Zmiana planów - powiedziała zdenerwowana, podchodząc do okna. - Doki to podpucha, nikogo tam nie będzie. Wymiana będzie miała miejsce w starym parku przy Park Avenue.
- Okej, zrozumiałem. Będziemy tam.
Emily zakończyła połączenie i odwróciła się. W drzwiach pokoju stał Mark.
- Słuchajcie, zmiana lokalizacji. Dostawca będzie czekał w parku przy Park Avenue.
Brian stał przed grupą policjantów wyznaczonych specjalnie do tego zadania.
- Skąd ta pewność? Może to kolejna przynęta? - zasugerował ktoś z tyłu tłumu.
Blondyn przeczesał włosy dłonią.
- Zrobimy tak - powiedział. - Wyślemy pięciu ludzi do doków, niech sprawdzą sytuację. W razie jakiegokolwiek ruchu, dajecie znać i my tam jesteśmy do piętnastu minut. Czekacie, nic nie robicie, dopóki nie wkroczymy. Poprowadzi was Bellamy. Reszta pojedzie ze mną do parku. Ruszamy.
Sheppard wziął ze stolika broń, naładował ją i schował do kabury przy pasku. Był zdeterminowany złapać Abruzziego i miał cholerny zamiar dokonać tego właśnie dziś.
Wraz ze swoimi ludźmi zapakowali się do cywilnych samochodów. Każdy z nich miał ruszyć na miejsce inną trasą, tak, by jak najdłużej utrzymać operację w tajemnicy. Skontaktował się ze śmigłowcem, który już czekał w pogotowiu, udzielił ostatnich wskazówek Bellamy'emu i ruszyli.
Benjamin Moreau miał ich nadzorować z komisariatu. Wszystko pozostawił w rękach podopiecznego.
- Z kim rozmawiałaś?
Mężczyzna wpatrywał się w Emily z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Brunetka po chwili wahania gładko weszła w odpowiednio zaplanowaną na takie okazje rolę.
CZYTASZ
Catch me if you can ≫ P. Walker ✔
AksiPolicjant, którego pasją są nielegalne wyścigi. Złodziejka, która marzy o lepszym życiu. Brian Sheppard od kilku miesięcy zajmuje się sprawą lokalnego bossa mafijnego. Niestety, bez większych rezultatów. Pewnej nocy pomaga nieznajomej dziewczynie. O...