2. Podwójna tożsamość

1.4K 84 3
                                    

 "Dziś w nocy, stare magazyny przy Kingsway."

Oznaczało to kolejny wyścig. Brian był kompletnie spłukany, mimo to postanowił pojechać.

Przez kolejne pół godziny przewracał wszystkie możliwe papiery. Doszedł do wniosku, że raporty szlag trafił. Zrezygnowany postanowił napisać je od początku i jeszcze dziś dostarczyć na biurko Moreau.

Skończył pracę około dziesiątej wieczór. Był skonany. Zastanawiał się, czy nie lepiej zrobi jadąc prosto do domu i kładąc się spać. Uporządkował papiery i zaniósł je do gabinetu szefa.

Pojechał do domu, ale tylko po to, by zmienić "dzienne" audi A3 na prawdziwy samochód - niebieskie mitsubishi eclipse.

Półtorej minuty później był już w drodze. Czując pod stopami ogromną moc i słysząc znajome pomruki silnika V8, po raz pierwszy w dniu dzisiejszym czuł, że żyje. Samochody były jego pasją. Prędkość dodawała mu skrzydeł, ładowała jego akumulatory. Był jednak policjantem, a to oznaczało podwójne ryzyko: ze strony ulicznej rodziny, która szybko by się z nim rozprawiła, gdyby się dowiedziała oraz ze strony policji. Benjamin Moreau doskonale wiedział, czym zajmuje się Brian po godzinach. Nic z tym jednak nie robił, między innymi przez wzgląd na ojca chłopaka, który był jego bliskim przyjacielem. Poza tym widział, że Brian ma potencjał i że może zajść równie daleko, jak jego staruszek. A może i dalej. Przestrzegł go tylko, by nigdy nie dał się złapać.

- Jeżeli się o tobie dowiedzą, sprawa błyskawicznie wycieknie do mediów, a ja będę musiał cię zwolnić. Nie mogę pozwolić na to, by jakiś młokos psuł reputację mojego wydziału, nawet jeśli jego ojcem był sławny Frank "Rekin" Sheppard.

Na miejscu był już tłum ludzi. Pomiędzy odjechanymi samochodami, przystosowanymi odpowiednio do szybkiej jazdy, kręciły się na wpół nagie dziewczyny. Głośna muzyka dobiegała niemal z każdego wozu zaopatrzonego w sprzęt grający. Brian zaparkował swoim mitsubishi obok różowej toyoty i wysiadł.

- Proszę, proszę, kogo moje śliczne oczka widzą. Już myśleliśmy, że się nie zjawisz, księżniczko.

Czarnoskóry facet wyglądający jakby był żywcem wyjęty z teledysku 50 Centa oparł się o bok auta.

- Beze mnie nie ma wyścigu, dobrze o tym wiesz, stary - Brian przybił żółwika z przyjacielem, a jego białe zęby błysnęły w uśmiechu. - Nie mogłem cię pozbawić źródła dochodu, Mike.

Michael Alexander Curtis III należał do tej grupy ludzi, którzy mają o sobie zdecydowanie zbyt wysokie mniemanie. Niewysoki, z włosami splecionymi w warkoczyki ozdobione koralikami zachowywał się jak typowy przedstawiciel swojej rasy. Głośny, przechwalający się kobieciarz - oto cały Mike. Briana poznał niespełna pół roku temu, a już kochał go jak brata. Być może przyczyną tego był fakt, że Mike na dłuższą metę wszystkich irytował. Wszystkich, tylko nie Briana, który z początku trzymał się Afroamerykanina tylko po to, by nie być samotnym wśród tych ludzi. Na chwilę obecną jego sympatia w stosunku do Michaela była jednak autentyczna.

- Kiedy zaczynamy?

- Jak tylko Dan wyznaczy ludzi do obstawienia trasy, możemy zbierać ekipę - Mike rozejrzał się dookoła. - Kto ma ochotę spróbować się z wschodzącą gwiazdą szos?!

Tłum zawył dziko. Danny Davies, zajmujący się blokowaniem ulic, przepchnął się w ich kierunku.

- Jadą Chico, Sam i Ming. Wchodzisz, Ptaszyno? - spytał, odwracając się w stronę Briana.

- Daj mi sekundę - Brian chwycił Mike'a za koszulę i odciągnął go na bok. - Stary, jest taka sprawa...

Mike przewrócił oczami, wiedząc co się święci.

Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz