9. Ukryte przeznaczenie Briana

825 59 5
                                    

Cześć kochani. :) Jako że dzisiaj jest jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, postanowiłam dodać nowy rozdział. Dziś dowiedziałam się, że Hollywood Undead zagrają w Polsce w przyszłym roku. Jako że nie miałam okazji widzieć ich w Łodzi, tak więc modliłam się, i wymodliłam. Nie zanudzając dłużej, zapraszam na kolejną część. Stay undead. :)

_______________________________________________________________________

Brian spojrzał na nią, posłusznie obierając kurs na miejsce Nocnego Rajdu. Instynktownie wyczuł wzburzenie Emily. Nie dziwił się. Z tego co mówiła, ten cały Ray notorycznie ją okłamywał. Jeżeli tak, to powinna czym prędzej spakować manatki i wynieść się od tego dupka. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla niej, ale też dla Briana. Miałby wtedy wolne pole do działania. Po takim rozstaniu dziewczyna na pewno będzie potrzebowała pocieszenia, a wtedy on już będzie czekał, z gotowym ramieniem i ręcznikiem.

- Jak noga? - spytał, zerkając przelotnie na jej udo.

- W porządku. Muszę na nią uważać, ale szwy się trzymają. Boli, ale do zniesienia.

- Zawsze wiedziałem, że moim przeznaczeniem jest zostać lekarzem.

- Bez wątpienia.

Na miejscu budowy, wykorzystanym tej nocy jako miejsce startu rajdu, wrzało jak w ulu. Najwyraźniej wyścig już się zaczął, bo ludzie siedzieli grupkami przy urządzeniach ukazujących obraz z kamer zamontowanych w pojazdach. Emily przyglądała się mijanym osobom, zagłębiając się w fotel. Z każdą chwilą złe przeczucia narastały coraz bardziej, potwierdzając się kilka chwil później. Wtedy to dostrzegła Raya. Jej chłopak stał przy swoim chevrolecie, rechocząc na całe gardło. Nie był sam. Towarzyszyły mu dwie cycate blondynki. Ray bez skrępowania trzymał jedną z nich za wystający z szortów pośladek. Druga z dziewcząt majstrowała ręką przy jego rozporku.

Brian podążył za wzrokiem Emily, ogarnął wzrokiem całą scenę i przeniósł spojrzenie na swoją pasażerkę. Usta Em zacisnęły się kurczowo, tworząc cienką linię. Jej jeszcze nie tak dawno ciepłe spojrzenie, pełne było bólu i upokorzenia. Nagle naszła go ogromna chęć przetrącenia paru kości temu padalcowi. Rozpiął pas, zbierając się do szturmu.

- Czekaj. - Emily złapała go za rękę.

Odwrócił się. Brunetka nie patrzyła na niego. Wbiła puste spojrzenie w swojego chłopaka, zabawiającego się z blondynkami.

- Nie mogę znieść cię w takim stanie. Pójdę tam i nauczę tego gnoja szacunku do kobiet.

- Sama sobie poradzę - powiedziała, spoglądając w jego oczy, po czym wysiadła. Brian poszedł w ślad za nią.

- Brian! Hej, Brian! Blondasku! - Mike zaczął wydzierać się, kiedy tylko dostrzegł przyjaciela. - Żałuj, że nie jedziesz. Stawka jest, że ho-ho!

Sheppard kiwnął głową w jego stronę, oparł się o samochód i czekał. Ray w dalszym ciągu nie dostrzegał zbliżającej się Emily. Dziewczyna była opanowana, sztywna niczym posąg. Jej chód był spokojny, jednostajny. Przemknęło mu przez myśl, że musi wkładać w to wiele wysiłku. Tylko jej oczy przeczyły pozornej obojętności widzianej z zewnątrz.

W chwili kiedy Ray ją zobaczył, jego reakcję spowolnił szok wywołany widokiem Emily. Gdy oprzytomniał, odskoczył od swoich towarzyszek jak oparzony, gładko wchodząc w rolę ukochanego chłopaka.

- Em, skarbie, co ty tu robisz?

- "Nie jedź ze mną, będziesz się nudzić, wyścigi nie są dla ciebie". - Emily naśladowała ton głosu Raya. - Chyba oboje mamy różne definicje słowa "nuda", Rayu Beckett.

Brian doskonale słyszał gorycz w głosie Emily. W jednej sekundzie przeszła mu cała ochota na wykorzystanie sytuacji na swoją korzyść.

- To nie tak...

- A jak? Boże, jaka ja byłam głupia - łzy uporczywie cisnęły się do jej oczu, chociaż bardzo tego nie chciała. - Od samego początku mnie wykorzystywałeś, oszukiwałeś. Powiedz, czy kiedykolwiek brałeś udział w którymś z tych cholernych wyścigów?

- Oczywiście!

- Kłamca! - odkrzyknął Mike, który dołączył do Briana i obserwował całą scenę. - Za każdym razem jak przyjeżdżał to tylko stał, przechwalał się i wyrywał panie... au! Za co to?!

Brian miał ochotę zabić Michaela, póki co ograniczył się do ciosu w tył głowy. Tymczasem Emily zaśmiała się gorzko, nie czując płynących po policzkach łez.

- Świetnie, po prostu, kurwa, cudownie. A pieniądze? Co z nimi przez ten cały czas robiłeś?

Ray już chciał wcisnąć jej kolejne kłamstwo, przeszkodził mu jednak ryk tłumu połączony ze zbliżającym się odgłosem silników,

Dziewiętnastolatka patrzyła na swojego - od tej chwili - byłego chłopaka z żalem. Ray był jaki był, ale nie przypuszczała, że byłby zdolny do zdrady. Wiele razy widziała oznaki potwierdzające jej przypuszczenia, jak choćby ślady szminki na koszuli czy dziwne smsy w środku nocy. Uparcie je ignorowała, wierząc w niewinność ukochanego. Ray był jej opoką. Przygarnął ją i stworzyli razem życie, o jakim jej się nie śniło. Chociaż nie było idealnie, jej w zupełności wystarczało. Miała kogoś, kto się nią zajął, gdy była samotna i tego potrzebowała. W momencie gdy na własne oczy przekonała się o niewierności Raya, jej najgorsze koszmary urzeczywistniły się. Znów została sama. Ta myśl napawała ją takim przerażeniem, że w jednej chwili zapragnęła wybaczyć Rayowi, zapomnieć o wszystkim i żyć dalej, byle z nim. Brian idealnie więc wyczuł moment, podchodząc do nich.

- Chodź Em, zbieramy się.

Ray, widząc Emily w towarzystwie nieznajomego, postanowił błyskawicznie odwrócić sytuację na swoją korzyść.

- Proszę, proszę. Masz czelność przychodzić tu i oskarżać mnie o zdradę, podczas gdy ty sama spędzasz wolny czas z jakimś frajerem?

Tego już było za wiele. Brian zacisnął prawą dłoń w pięść i z całej siły uderzył Raya w szczękę. Głowa odskoczyła gwałtownie do tyłu, z wargi pociekła krew.

- Zostaw. Nie jest tego wart. - Nie patrząc na Raya, Emily powlokła się do samochodu.

Tymczasem obok chłopaków wyrósł Andrew Green zwany przez wszystkich "Skunksem" przez wzgląd na fryzurę w kolorze futra leśnego zwierzęcia.

- Mike, twoja pula - powiedział, wręczając czarnoskóremu plik banknotów.

- Interesy z tobą to czysta przyjemność - odparł Mike, przeliczając pieniądze.

Brian pogratulował Skunksowi zwycięstwa, lecz myślami był przy Emily. Pożegnał się z kumplami i szybko ją dogonił.

- Hej, wszystko w porządku? - W jego głosie pobrzmiewała troska.

- Nie. To znaczy... możemy już stąd spadać?

- Jasne.

Catch me if you can ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz