14.

1K 72 1
                                    

Po dojechaniu na miejsce zajęło nam trochę czasu, Harry opowiadał mi o tym jak mieszkał we Francji i o tym jak mu się pracuje z różnymi modelkami, z jego opowieści wynika, że miał na prawdę niezłe przygody.

- Masz bardzo rozrywkowe życie, ale nie powiem, że ci zazdroszczę - powiedziałam gdy już wysiedliśmy z taksówki.

- Wspomniałaś kiedyś, że zostawiłaś w Londynie przyjaciół, jacy oni są?

- Są świetni, potrafiliśmy zadzwonić do siebie w środku nocy i gadaliśmy do rana, wystarczył jeden telefon, a wszyscy zjawiali się u ciebie, bardzo mi ich brakuje.

- Zaproś ich do Nowego Jorku, nie widzieliście się prawie miesiąc.

- Nie wiem, Taylor i Emma obraziły się na mnie za ten wyjazd.

- Tu będzie dobrze - powiedział Harry rozglądając się w około. - Obraziły się bo wyjechałaś?

- Po części tak, ale jeszcze przez to, że powiadomiłam ich o tym dzień przed wylotem.

- Sama o tym nie wiedziałaś - stwierdził. - Uśmiechnij się.

Ustawiałam się do zdjęć tak jak kazał mi Harry. Ludzie się na nas dziwnie patrzyli ale przeważnie mi to nie przeszkadzało, nie spędziliśmy tam dużo czasu tak samo pod katedrą, uprzedziłam Carę, że się trochę spóźnię, ujęcia pod wieżą Eiffla nam się trochę przedłużyły, a to wszystko wina Harry'ego, nie umiałam zachować powagi gdy on cały czas mnie rozpraszał.

- Harry debilu, przestań mnie rozśmieszać - warknęłam udając złą co za bardzo mi nie wyszło bo na moich ustach nadal błąkało się rozbawienie.

- Już będę grzeczny - obiecał i wrócił do robienia zdjęć. - Unieś lekko podbródek do góry - powiedział i zrobił kilka zdjęć gdy spełniłam jego polecenie. - Na dzisiaj koniec, jutro poradzisz sobie świetnie.

- Jeśli będziesz mnie tak rozśmieszał to nie ważne, że będą to widzieć setki ludzi, zabije cię.

- Nie bulwersuj się tak - powiedział uśmiechnięty i podszedł do mnie. - Nie śpieszyło ci się czasem na wieczór w towarzystwie panny Delevingne i butelki wina?

- No właśnie, skoro skończyliśmy to możemy wracać do hotelu - powiedziałam łapiąc go pod ramię. 

Do hotelu doszliśmy w 10 minut, Harry odprowadził mnie do pokoju i gdy chciał coś powiedzieć zza drzwi wychyliła się głowa Cary.

- No już koniec, ja wiem, że nie umiesz się jej oprzeć ale teraz ona jest moja - stwierdziła ciągnąc mnie za rękę do wnętrza pokoju co Harry skwitował wybuchem śmiechu. Po zatrząśnięciu drzwi przed nosem Harry'ego, Cara rzuciła we mnie jakimiś ubraniami i wepchnęła mnie do łazienki. Gdy się przyjrzałam rzeczom, które miałam w rękach, rozpoznałam moje spodnie do biegania i koszulkę na ramiączkach, nieznana była jednak bluza, która na moje oko była męska. Nie wnikając za bardzo czyja była, przebrałam się w swoje ubrania i wróciłam do pokoju z sukienką i tą nieszczęsną bluzą w dłoniach.

- Cara, czyja jest ta bluza? - zapytałam wieszając sukienkę na wieszaku.

- Mojego brata, zwinęłam mu ją jak ostatnio byliśmy razem na wakacjach we Włoszech. Musisz jechać ze mną kiedyś do rodziców żeby poznać moją rodzinę, ja twoją znam więc musi być jakaś sprawiedliwość - stwierdziła próbując otworzyć butelkę do wina.

- Widać, że tego nigdy nie robiłaś - powiedziałam wyciągając z torebki pęk kluczy przy których miałam miniaturowy korkociąg, który Niall przywiózł każdemu gdy był w jakiejś winnicy na spotkaniu biznesowym.

- Ty takie coś w torebce nosisz? - zapytała unosząc brew.

- Piwo też tym otworzysz, praktyczne i przydatne - powiedziałam otwierając wino bez problemu.

- Jak widzę często używasz - stwierdziła nalewając wino do kieliszków.

- Zawsze byłam kierowcom gdy jechaliśmy na weekendowy wypad do domku rodziców Taylor nad morzem. Ktoś musiał jeździć po alkohol, a dziwnym trafem zawsze to byłam ja.

- Wrobili cię - zaczęła się ze mnie śmiać.

Zapowiadała się długa noc i nie tylko jedna pusta butelka wina...


Photograph // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz