Powiadomienie moich przyjaciół o przeprowadzce było najcięższą rzeczą podczas załatwiania wszystkiego co było związane z wyjazdem. Nie powiem, że przyjęli to dobrze bo Tay i Emma się na mnie obraziły. Chłopcy przyjęli to z uśmiechem, życzyli mi powodzenia i grozili, że jak nie będę ich odwiedzać to skopią mi tyłek przy najbliższej okazji. Dzień wylotu był najgorszym dniem całego tygodnia, katar i kaszel miały mnie wykończyć, a ból gardła odebrał mi mowę i nie mogłam nic z siebie wydusić. Wieczorem jadąc na lotnisko mama wstąpiła do apteki i wykupiła chyba wszystkie możliwe lekarstwa.
- Kochanie zapomnieliśmy cię powiadomić, że lecimy z Des'em i Anne - powiedział a ja rozszerzyłam oczy.
- Tak kochanie państwo Styles i ich córka jadą z nami.
- Nie masz się czym przejmować Gemma jest w twoim wieku i powinnyście znaleźć wspólny język - powiedział tata uśmiechając się do mnie w lusterku, a ja posłałam mu gniewne spojrzenie.
- Podejrzewam, że prześpisz cały lot więc o rozmowę z nią się nie martw - dodała szybko mama widząc mój zabijający wzrok.
Pokiwałam głową i mocniej przyciągnęłam do siebie poduszkę, na płycie lotniska niedaleko prywatnego samolotu byliśmy po jakiejś godzinie jazdy. Rodzice zabrali moją walizkę dzięki czemu mogłam iść od razu do wnętrza maszyny.
- Ty pewnie jesteś Claire - powiedziała pani Styles podchodząc do mnie gdy weszłam do środka samolotu, pokiwałam głową na potwierdzenie. - Ah, zapomniałam, że masz chore gardło, jestem Anne, to mój mąż Des i nasza córka Gemma. Będziecie siedzieć obok siebie, nie przeszkadza ci to? - zapytała, a ja zaprzeczyłam i usiadłam obok dziewczyny.
- Jak już mama powiedziała jestem Gemma. Wiem, że chwilowo nie możesz mówić więc nie będę cię męczyć rozmową. Ale nie myśl sobie, że ci to odpuszczę gdy wyzdrowiejesz - powiedziała uśmiechnięta, odwzajemniłam uśmiech i czekałam aż moi rodzice wejdą do samolotu, jakieś 15 minut później mama i tata usiedli na fotelach za nami i podali mi wszystkie lekarstwa, które kupiła mama w aptece mówiąc mi ile czego powinnam wziąć. Po wystartowaniu samolotu stewardessa przyniosła mi koc, którym się przykryłam i zasnęłam.
- Claire, Gemma, za chwile lądujemy - powiedziała mama szturchając mnie żebym się obudziła.
Wylądowaliśmy po dobrych 10 minutach i każdy zabrał swoje bagaże, znaczy się ja i Gemma poszłyśmy do samochodu, po pierwszej próbie zabrania własnych walizek Gemma postawiła sobie na stopie największy bagaż, a ja byłam tak zaspana, że na nią wpadłam i razem zaliczyłyśmy glebę. Rodzice od razu wysłali nas do auta i kazali na siebie czekać.
- Claire tymczasowo będziesz mieszkać z Gemmą i Harry'm w ich mieszkaniu, twoi rodzice będą mieszać u nas puki agencja nie znajdzie dla nich mieszkania. Nie przeszkadza ci to prawda? - zapytał Des.
Kiwnęłam głową na nie i wpatrywałam się w widok za oknem, nawet nie zauważyłam gdy samochód zatrzymał się pod wielkim wieżowcem.
- Nie zgub się, bierz leki i wypoczywaj - powiedział tata wyciągając moje walizki z samochodu. Wywróciłam na niego oczami i zabrałam twoje rzeczy idąc za Gemmą w stronę budynku.
- Mojego brata nie ma jeszcze w domu także będziemy miały całe mieszkanie dla siebie - powiedziała gdy weszłyśmy z walizkami do windy, gdy weszłyśmy do mieszkania zamiast ciszy i spokoju przywitały nas śmiechy. - Wróciłeś szybciej? - zapytała Gemma wchodząc do salonu. Poszłam w jej ślady i zobaczyłam dość sporą grupkę osób siedzących na sofach, w tym dwie osoby, które bardzo dobrze znałam.
- Ty cholerna poczwaro ty - warknął Louis idąc w moją stronę. - Jak ja cie długo nie widziałem - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Lou teraz moja kolej - klepnęła go dość mocno w głowę El i wzięła mnie w objęcia. - Czemu nam nie powiedziałaś, że będziesz akurat u nich nocować?
- Sama o tym nie wiedziała, poza tym nic wam nie powie bo nie może mówić, ma chore gardło - powiedziała za mnie Gemma. - A teraz bardzo przepraszamy ale obie jesteśmy zmęczone i chcemy iść spać - dodała.
- Tylko jest mały problem, nie ma wolnej sypialni - powiedział brunet z kręconymi włosami.
- Jak to?
- Nie wiedziałem, że przylatujecie akurat dzisiaj, Lou i El oznajmili mi, że mam ich przechować na tydzień, więc ściągnęliśmy całą ekipę z Los Angeles.
- Nawet mój pokój jest zajęty?
- Ed w nim śpi.
- To przygarnij Ed'a do siebie, a ja i Claire będziemy spać u mnie.
- Nigdy w życiu - powiedzieli Harry i Ed jednocześnie.
- Skoro nie, to któryś z was będzie musiał przygarnąć do ciebie Claire albo mnie. Osobiście wolałabym ciebie Ed, spanie z bratem to obciach - powiedziała krzywiąc się. Nie za bardzo interesowała mnie ta rozmowa, jedyne czego chciałam to położyć się na łóżku i zasnąć i nie ważne czyje to było łóżko.
- To może ja już zaprowadzę Claire do swojego pokoju bo widzę, że zasypia na stojąco - powiedział Harry i razem z Lou zabrali moje walizki.
- Coś ty tam napchała? Kamienie? - pytał Lou wnosząc największą po schodach, uśmiechnęłam się wrednie i pokiwałam głową, prychnął pod nosem i zaczął mnie wyklinać.
- Czuj się jak u siebie - powiedział Harry gdy weszłam za nim do sypialni. - Tak w ogóle to jestem Harry, ty jak się domyślam jesteś przyjaciółką Lou i El, dla której tutaj przyjechali.
- Tak to nasza mała poczwara, o której ci opowiadałem - uśmiechnął się Lou.
- Nie będziemy ci przeszkadzać, tutaj masz łazienkę - powiedział pokazując białe drzwi i oboje wyszli. Otworzyłam jedna z walizek i przebrałam się w spodenki i koszulkę do spania, następnie położyłam się na łóżku, przykryłam pościelą i po chwili zasnęłam.
Przepraszam za obsuwę ale wattpad miał jakąś aktualizacje wczoraj gdy chciałam dodać XD
CZYTASZ
Photograph // h.s.
Fiksi PenggemarOd amatorki do profesjonalistki, jak Claire poradzi sobie z nową pracą? ©2015 by ewelina697