- Czy ja powiedziałam, że w najbliższym czasie mam zamiar się przeprowadzić? - zapytałam rozbawiona.
- Samo mówienie o kupnie mieszkania coś oznacza, z resztą z tobą to nigdy nic nie wiadomo - powiedział całując mnie w policzek i razem z Lou poszli na piętro wraz z naszymi walizkami.
- Jesteście słodcy, ale teraz chodź bo zrobiłam twoją ulubioną zapiekankę - powiedziała El idąc do kuchni, a moja uwaga znów skupiła się na niej.
- Z makaronem i mięsem mielonym? - zapytałam na co kiwnęła głową. - No to na co czekasz?! Moja porcja już dawno powinna czekać na mnie na stole - powiedziałam siadając na krześle.
- Proszę, sama robiłam - zastrzegła gdy zapchałam sobie buzie jedzeniem.
- To dobrze, bo ta łajza mogłaby coś do tego dorzucić.
- Gdzie spędzasz urodziny? - zapytała Eleanor zmieniając temat.
- Jeszcze nie wiem, planowałam imprezę gdy jeszcze mieszkałam w Londynie, ale teraz sama nie wiem.
- No wiesz, trzeba zrobić wielką imprezkę! Kończysz w końcu w tym roku 21 lat!
- Mamy jeszcze dwa miesiące do moich urodzin, zdążymy to zaplanować.
- Fajnie było by zacząć już teraz, bo ludzie muszą tutaj przyjechać, nie ważne czy do Nowego Jorku czy Los Angeles.
- Zajmiemy się tym jutro - powiedziałam .
- Idziemy dzisiaj na kolacje - oznajmił Louis schodząc ze schodów z telefonem przy uchu.
- Gdzie ?
- The Nice Guy - powiedział tylko i odebrał dzwoniący telefon wychodząc na taras, Harry dołączył do nas chwilę później i tak jak ja, zajął się jedzeniem. - Zarezerwowałem stolik na 9, a za jakieś 30 minut powinien przyjechać ktoś z agencji żebyś mogła obejrzeć dom - oznajmił Lou gdy wrócił i usiadł z nami.
Po zjedzeniu razem z Harry'm miałam czas żeby się odświeżyć i chwilę jeszcze podrażnić Tomlinson'a.
- To kiedy ślub? - zapytałam gdy leżałam rozłożona na sofie i piłowałam paznokcie.
- Jeszcze nie wiemy dokładnie, nie ustaliliśmy dokładnej daty - powiedziała Eleanor przyglądając się mojej bransoletce na kostce.
- A macie jakieś konkretne daty, z których można wybierać? - zapytałam i sekundę później kopnęłam ją w udo. - Nie szczyp mnie!
- Mamy trzy terminy, 24 czerwca, 17 lipca, no i 20 sierpnia przyszłego roku.
- Czerwiec i lipiec tego roku?
- Tak niby trochę więcej niż pół roku ale może być kłopot - dodała biorąc lakier do paznokci, szybko i zgrabnie pomalowała moje paznokcie u stóp na czarno.
- Mam nadzieje, że zdążą wyschnąć - powiedziałam odkładając pilniczek.
- Za kilka sekund będą suchutkie - zapewniła mnie.
- Mam nadzieje - powiedziałam siadając.
- No marudy zbieramy się - zarządził chwilę później Louis więc każdy chcąc lub nie podniósł swój tyłek i poszedł w stronę drzwi.
- Jak dobrze, że tu jest cieplej niż w Londynie i Nowym Jorku - powiedziała zakładając japonki.
- Tyle dobrego z naszego przyjazdu tutaj - powiedział Harry, za co dostał po głowie od El.
- Nie bij go, tam jest Lou, jak chcesz kogoś bić, to idź do niego.
- A to niby czemu?
- Bo jego to tylko ja mogę bić - mrugnęłam do niej, za co zostałam uszczypnięta w biodro przez Harry'ego.
CZYTASZ
Photograph // h.s.
FanfictionOd amatorki do profesjonalistki, jak Claire poradzi sobie z nową pracą? ©2015 by ewelina697