01.

1.8K 103 3
                                    

Weszłam do mieszkania mojego przyjaciela i jego dziewczyny kilka minut po godzinie 8 wieczorem.

- Niall mam nadzieję, że przygotowałeś mi coś dobrego do jedzenia bo umieram z głodu - mówię zdejmując buty po czym idę do salonu.

- Niall wróci za kilkanaście minut, a jedzenie już na ciebie czeka, mam nadzieję, że będzie ci smakować - powiedziała Emma. Przytuliłam ją na powitanie i usiadłyśmy na sofie, a ja zajęłam się jedzeniem.

- Boże jaka jestem zmęczona - mruknęłam podkurczając nogi pod brodę i zajadałam uwielbiane przeze mnie spaghetti.

- A gdzie ty byłaś?

- Dzwonił do mnie właściciel sklepu, w którym pracowałam i prosił żebym przez najbliższy tydzień przyszła do pracy po zajęciach.

- Żartujesz, prawda?- zapytała.

- Nie, zgodziłam się i przyszłam dzisiaj, a na domiar złego przyszła dzisiaj nowa kolekcja. Najlepsze jest to, że przywiózł ją osobiście projektant.

- Projektant?- zapytała Emma nadal będąc w szoku.

- Tak, sam Hedi Slimane.

- Ja pierdole! Chyba żartujesz!

- Nie, pojawił się tylko dla tego, że był umówiony z księżną, ma dla niej zaprojektować sukienkę na jakiś ślub. To aż dziwne, bo ona prawie zawsze zakłada coś do McQueena.

- Masz rację, ale kurde! Widziałaś księżną Kate i Hedi'ego?

- Tak.

- Zazdroszczę ci - powiedziała. - Nie dość, że dzięki tacie poznajesz mnóstwo sław to jeszcze dzięki pracy w Harrods widzisz wiele znanych osób, nie wspominając już o profitach. Zazdroszczę ci.

- Ciężko jest pracować w sklepie gdzie nie ma metek z ceną, nie masz mi czego zazdrościć. Jest bardzo dużo osób, które z czystej ciekawości przychodzą żeby zobaczyć ubrania od znanych projektantów, nawet nie wiesz jak źle się czuję gdy ludzie pytają mnie ile kosztuje kawałek prześwitującego materiału imitujący bluzkę i kiedy mówię, że cena to kilka tysięcy funtów na ich twarzy widnieje szok, przeważnie pytają mnie dlaczego aż tyle, a ja mam ochotę powiedzieć, że to przez naszywkę z nazwiskiem. Nie oszukujmy się, niektórych nigdy nie będzie na to stać.

- Tak, to przykre.Tylko ten tydzień będziesz pracować?

- Każdy weekend będę spędzać w pracy, brakowało mi tego przez te pół roku studiów, a poza tym w weekendy i tak się na nic nie uczę więc czemu mam nie wrócić do pracy?

- Masz rację, czasami żałuję, że złożyliśmy za ciebie te podanie na studia, nie spędzamy już tyle czasu co kiedyś i musiałaś rzucić prace u Saint Laurenta. Ale jak widać za dobrze pracowałaś żeby szef o tobie zapomniał. Jak nowa dostawa ubrań?

- Chyba dobrze.

- Przyznaj się, zobaczyłaś nową kolekcję i skorzystałaś z rabatu dla pracowników - powiedziała mrużąc oczy. 

- Skąd ci to do głowy przyszło? - zapytałam uśmiechnięta. - Oczywiście, że tak.

- To co kupiłaś?

- Trzy koszule i spódnice.

- Znowu? Nic innego nie kupujesz poza koszulami.

- Bo zakładam je prawie codziennie, nie mogę iść na sesje zdjęciową z tatą byle jak ubrana. Zaczyna się zimno robić, musimy iść na zakupy, nie mam płaszcza na zimniejsze dni.

- Kiedy możemy iść? 

- Może w jutro? Nie mam w piątki zajęć, a do pracy muszę iść dopiero na 2.

- Ok, spotkamy się przed Top Shopem?

- Mi pasuje.

- Kiedy znowu idziesz z tatą do jego pracy?

- W sobotę, idziemy na jakiś pokaz i nie chce mi powiedzieć na jaki. Gdy sprawdzałam w necie w tym samym czasie są trzy pokazy.

Pokiwała głową i wróciła do oglądania serialu, ja dokończyłam jedzenie i pozmywałam po sobie, w między czasie przyjechał Niall i zdążył na mnie nakrzyczeć za niepojawienie się u nich na ostatniej imprezie.

- Był Lou i El, specjalnie z Los Angeles przylecieli żeby się z nami zobaczyć, a ty nie raczyłaś do nas przez cały tydzień zajrzeć - powiedział zbulwersowany.

- Byłam na tygodniu mody w Paryżu, Emma ci nie mówiła? - zapytałam zdziwiona.

- Mówiłam ale był zbyt pijany żeby pamiętać  - westchnęła.

- Nie lubię być niedoinformowanym przez ciebie, ona mi mówi wszystko w tedy gdy jestem pijany i później ma jeszcze pretensje, że tego nie pamiętam.

- Następnym razem będę cie informować osobiście, w dodatku to ty będziesz wiedział szybciej niż Emma.

- No, i tak ma być. 

- Co dzisiaj robimy? Jest troszkę za zimno na zdjęcia.

- Może zadzwońmy po Taylor i Dylan'a i idźmy grupą do kina? - zaproponowałam. 

- Świetny pomysł, dawno nie byłam w kinie, a mój chłopak nie zabiera mnie już ta na randki.

- Może dlatego, że kino jest daleko, a każda wasza randka kończy się w łóżku i nim zdążylibyście do domu dojechać to całe napięcie seksualne między wami zdążyło by wyparować - stwierdziłam i w odpowiedzi dostałam poduszką po głowie.


No to mamy jedyneczkę ;D

Photograph // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz