30.

800 50 1
                                    

Po pójściu za radą Harry'ego zrobiłam sobie krótką drzemkę i siedziałam w salonie z Emmą i Niall'em, następnego dnia sesja zajęła mi większość poranka i wieczora jednak znalazłam chwilę żeby porozmawiać z Gemmą, bo Harry wychodząc do agencji nie zabrał ze sobą telefonu, zadzwonił gdy siedziałam w wannie i relaksowałam się po trzech bolesnych godzinach w cholernie wysokich i niewygodnych szpilkach. Po dość krótkiej rozmowie zaczęłam się pakować, miałam dwie godziny na zebranie porozwalanych po całym pokoju rzeczy do walizki i dojazd na lotnisko. Nie mówiłam Harry'emu o przylocie żeby zrobić mu niespodziankę, przez całe 15 minut rozmowy wyczułam jego dalsze zdenerwowanie jednak nie powiedziałam mu o wcześniejszym locie. Po ciężkich dziesięciu godzinach, podczas których nie umiałam zasnąć byłam już na płycie nowojorskiego lotniska, skąd tata zabrał mnie, mamę i panią Styles.

- Wylatujemy jutro przed południem - mówi mama gdy tata zatrzymuje się pod naszym apartamentowcem.

- Przyjedziemy na lotnisko - zapewniam i wysiadam żeby zabrać walizkę i wręcz wbiegłam do windy. Po cichu weszłam do środka nie chcąc obudzić Gemmy i Harry'ego, w końcu była dopiero 4 nad ranem. Zostawiłam walizkę w przedpokoju od razu idąc do naszej sypialni, gdzie po szybkim przebraniu się w jedną z koszulek Harry'ego położyłam się obok bruneta. Poruszył się niespokojnie i uchylił powieki po czym zamknął je i objął moją talię ramionami.

- Czemu nie powiedziałaś, że wracasz szybciej? - mruczy cicho.

- Śpij, pogadamy jak wstaniesz - mówię przeczesując dłonią jego włosy i naciągam kołdrę na jego nagie plecy. Mruczy coś pod nosem i jeszcze bardziej zaciska ramiona na moim ciele. Budzę się gdy Harry wierci się i przez przypadek uderza mnie łokciem w żebra, jęczę cicho rozmasowując bolące miejsce i siadam patrząc na zegarek. Wskazywał ósmą rano więc mieliśmy jeszcze trzy godziny do odlotu naszych rodzin do Australii. Ziewając zeszłam po schodach do kuchni gdzie zaparzyłam kawę i popijając ją zrobiłam śniadanie dla naszej trójki,  zjadłam swoją porcję zostawiając resztę na blacie w kuchni. Gdy wróciłam do sypialni Harry brał prysznic więc w spokoju się ubrałam i czekałam aż wyjdzie z łazienki, co zrobił dziesięć minut później.

- Hej - mówi uważnie przyglądając mi się.

- Hej, śniadanie jest na blacie w kuchni - mówię tylko i wchodzę do zaparowanego pomieszczenia gdzie robię lekki makijaż i wracam do pokoju skąd biorę dokumenty i telefon po czym schodzę do kuchni gdzie czeka na mnie mój chłopak i jego siostra.

- Claire, jak dobrze cię znów widzieć - mówi Gemma mocno mnie do siebie przytulając. - Dzięki Bogu już wróciłaś, ten pajac rozwalił pół salonu i potrzaskał wszystko co wpadło mu w ręce w kuchni - mówi na co cicho wzdycham.

- Mamy mało czasu więc jedzcie szybko - mówię gdy Gemma siada na swoim miejscu. 

Całe pół godziny przegadałam z Gemma'ą na najróżniejsze tematy, następnie po szybkiej jeździe windą na parking wsiedliśmy do samochodu Harry'ego i pojechaliśmy na lotnisko, gdzie poczekaliśmy chwilę na rodziców.

- Będę tęsknić córeczko - mówi mama, mocno mnie do siebie przytulając.

- Ja za wami też mamo - mówię pociągając nosem.

- Bądź grzeczna - mówi tata gdy przychodzi jego kolej pożegnania.

- Zawsze jestem.

- Tak bardzo nie chciałem żeby przyszedł ten moment, zawsze myślałem, że będziesz mieszkać niedaleko nas żebyś mogła często do nas wpadać.

- Tato nie rozklejaj się - roześmiałam się. - Nie wyjeżdżasz na zawsze.

- Wiem, plan na najbliższe dwa tygodnie masz na mailu, Des albo ja będziemy wysyłać ci rozkłady zajęć  na kolejne tygodnie puki chociaż w połowie Des nie odciąży Harry'ego w obowiązkach. 

Chwilę później tkwiłam w uścisku pani Styles, która mało brakowało, a by mnie udusiła.

- Opiekuj się nimi, a zwłaszcza Harry'm - poprosiła.

- Oczywiście - odpowiedziałam.

Pan Styles był mnie wylewny jeśli chodzi o uczucia, po prostu przytulił mnie na pożegnanie po czym weszli na pokład samolotu. Gdy to zrobili spojrzałam na Harry'ego, który chyba najbardziej przeżywał wyjazd naszych rodzin, na jego głowie została teraz cała nowojorska agencja przez co ciążyła na nim wielka odpowiedzialność. Nie mogłam wytrzymać jego smutnego wzroku, chcąc choć trochę go pocieszyć podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego ciało. 

- Proszę, chociaż ty mnie nie zostawiaj - szepnął cicho.

- Nie zostawię cię - powiedziałam całując delikatnie zagłębienie na jego szyi.

Rozdział krótki i przejściowy bo na dość długi czas straciłam wenę na to opowiadanie :/ Teraz jednak powróciła więc rozdziały będą pojawiać sie często :)

Photograph // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz