28.

848 56 0
                                    

Gemma nie odzywała się do nas przez tydzień, była na nas tak obrażona, że ignorowała naszą obecność na każdym kroku, póki nie obiecaliśmy zabrać ją do Paryża. Od tamtej chwili chodzi cała rozpromieniona i nie minęło jej nawet po tygodniu mody paryskiej, na który ze mną poleciała. Dzisiaj odbył się ostatni z pokazów na tygodniu mody w Mediolanie. Od naszych wakacji w Los Angeles minął miesiąc, Harry okazał się bardziej pamiętliwy i romantyczny niż ja i kupił mi bransoletkę z zawieszką,na której była wygrawerowane data kolacji, na której byliśmy i napis Los Angeles. Ode mnie dostał nowy aparat, w zamian za stary, który mu zepsułam. Aparat, który mu kupiłam był zrobiony specjalnie na zamówienie z jego nazwiskiem wygrawerowanym na obudowie. Był wniebowzięty gdy to zobaczył, tak samo jak ja gdy zobaczyłam jego zadowolenie. Dzisiaj oboje jesteśmy wezwani do gabinetu taty Harry'ego, podobno to jakaś poważna sprawa dla nas i agencji, także aktualnie siedzę w samochodzie i przyglądam się mojemu chłopakowi, który ze spokojem prowadzi auto.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - pyta zerkając na mnie przelotnie.

- Podziwiam mojego mężczyznę, to coś złego? - odpowiadam pytaniem.

- Nie, ale mnie to rozprasza - odpowiada kładąc rękę na moim kolanie.

- To nie dobrze - mówię odwracając od niego wzrok i splatam nasze dłonie razem.

- Kotku, nie denerwuj się tak, to pewnie nic złego - mówi mocniej ściskając moją dłoń. - Tata był zbyt radosny jak na złe wieści - mówi.

- Mam tak nadzieje - mamroczę i opieram głowę o szybę. 

W agencji byliśmy pół godziny później, idąc do gabinetu taty Harry'ego z każdym krokiem coraz bardziej się denerwowałam. W pomieszczeniu czekał na nas tylko pan Styles, choć spodziewałam się też jego żony.

- Siadajcie mam dla was pewną informację - mówi, a my posłusznie siadamy przed biurkiem. - Jak pewnie wiecie, poszerzamy rynek i rozbudowujemy agencję na skalę światową już od jakiegoś czasu, w związku z tym postanowiliśmy otworzyć druga agencję w Sydney, w przeciągu kilku tygodni się tam przenosimy.

- My czyli kto dokładnie? - pytam.

- Ja, Anne i twoi rodzice, choć twój tata często będzie latał po świecie, w czasie gdy nas nie będzie ty Harry, wraz z Gemmą będziesz odpowiadał za agencję, liczę też na twoją pomoc Claire - mówi pan Styles. - Choć jeśli przyjmiesz moją propozycję, to nie będzie cię tutaj zbyt często - mówi zamyślony.

- Jaką propozycję?

- Wiem, że jesteś twarzą Saint Laurenta, ale ostatnio dostałem maila o tym, że Alexander McQueen i Burberry chcą stworzyć wspólnie nową kolekcję i potrzebują kogoś kto by ją wypromował, od razu pomyślałem o tobie i Carze, to co ostatnio zrobiłyście Top Shopowi było nieprawdopodobne. Jeśli byś się na to zgodziła, to niestety musiałabyś wrócić do Londynu na jakiś czas, bo projekt obejmuje całoroczną kolekcje.

Moje serce szybciej zabiło słysząc dwa domy mody, zawsze marzyłam o sesji dla McQueena i gdyby nie mocne ściskanie mojej dłoni przez Harry'ego, to zgodziłabym się natychmiast. Twarz mojego chłopaka nie wyrażała nic, no może nie do końca, bo zabijał wzrokiem swojego ojca.

- Ale w czasie gdy będę ich twarzą, mogę mieć też inne sesje? - pytam ignorując Harry'ego.

- Tak, nie ma ku temu przeszkód.

- Cały czas musiałabym być w Londynie? 

- Nie cały czas, ale większość - mówi pan Styles na co Harry jeszcze bardziej spina.

- Muszę się nad tym zastanowić, nie mogę podjąć tak ważnej decyzji tak od razu - mówię łapiąc dłoń mojego chłopaka, którą on wyrywa co zauważa jego tata.

- Będę czekał na telefon z decyzją - mówi gdy wstaję.

Całą drogę do domu Harry nie pisnął nawet słówka na temat tego co się stało, jego zdenerwowanie zdradzało zaciskanie dłoni na kierownicy aż jego palce zbielały. Był wściekły i czekałam tylko aż wybuchnie, jednak na razie się to nie stało, nie musiałam czekać długo, gdy tylko zamknęłam drzwi mieszkania przekleństwom nie było końca. Nie przejmował się nawet tym, że Gemma i jeszcze trzy osoby znajdowały się w salonie.

- Jeśli się na to zgodzisz to z nami koniec - zagroził przez co stanęłam w bezruchu, tak jak reszta osób znajdujących się w pomieszczeniu.

- Że co proszę? - pytam łudząc się, że źle go zrozumiałam.

- Jeśli się na to zgodzisz to z nami koniec - powtarza wściekły.

- Jesteś nie poważny - mówię wychodząc z salonu i trzaskając drzwiami wychodzę z mieszkania, chcąc uniknąć usłyszenia czegoś czego Harry będzie później bardzo żałował, i tak powiedział już o kilka słów za dużo. Bez namysłu wyciągam telefon i wybieram numer do Cara'y.

- Hejka, co tam?

- Jesteś nadal w Nowym Jorku? - pytam ignorując jej pytanie.

- Tak.

- Zaraz wsiadam z taksówkę i do ciebie przyjadę - mówię po czym się rozłączam szybko łapiąc pierwszą lepszą taksówkę i podaję adres hotelu Cary kierowcy. W hotelu jestem dopiero po prawie godzinie przez popołudniowe korki, jednak nie przeszkadza mi to tak bardzo. Ignorując patrzących na mnie krzywo recepcjonistów idę prosto do windy, którą wjeżdżam na odpowiednie piętro i odnajduję numer pokoju.

- Boże co się stało? Gemma wydzwania do mnie wraz z Harrym pytając czy nie ma cię u mnie, oczywiście im tego nie powiedziałam, ale poproszę o wyjaśnienia. 

- Dostałam dzisiaj propozycji bycia twarzą całorocznej kolekcji McQueena i Burberry tak jak ty, po powrocie Harry zrobił mi awanturę i zagroził, że jeśli się na to zgodzę to z nami koniec - mówię siadając na łóżku.

- Przepraszam, że kurwa co? - zapytała nie dowierzając.

- To co słyszałaś - westchnęłam czują zbierające się pod moimi powiekami łzy.

- Co za cholerny dupek! Przecież to dla ciebie kolejna szansa, dzięki niej możesz się dostać na wybieg samego Gucci'ego i Chanel o co strasznie trudno, czy on tego nie rozumie?

- Najwidoczniej nie, przez miesiąc było dobrze, teraz ta kłótnia - wzdycham, a ona patrzy na mnie przymrużając oczy.

- Masz wątpliwości? - pyta.

- Oczywiście, że nie ale to boli gdy osoba, w której jesteś zakochany robi ci awanturę i masz do wybory albo was związek albo pracę, nie masz pojęcia jak ja się czuję.

- Uwierz mi mam, kiedyś byłam w identycznej sytuacji jak ty.

Przepraszam za tak długą przerwę ale straciłam chwilowo wenę, pisałam ten rozdział codziennie ale to nigdy nie było to o co mi chodziło, dopiero kilka dni temu wpadłam na pomysł. Troche mi zajęło napisanie go przez brak wolnego czasu :)

Photograph // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz