Kraina Tutaj
Idę niekończącym się korytarzem. Hmmm... Ciekawe, co znajduje się za wielkimi drzwiami, które nie mają klamki tylko pączka z dżemem? Sądzę, że z dżemem truskawkowym. Zainteresowana ja, pociągam delikatnie lukier na pączku. Drzwi wypadają z zawiasów.
– Dziwne – myślę.
Przede mną staję dziewczyna o podobnym stroju do mnie, tylko białym. Wyciąga rękę po drożdżówkę z klamki. Zjada ją.
– Wreszcie cię znalazłam. Pamiętasz mnie? To ja, ta gadatliwa Daisy – uśmiecham się.
– Och, no tak. Nie poznałam cię w tej sukience – klejącą ręką pociąga mnie w głąb pomieszczenia.
Fuj. Domyślacie się chyba, jakiego koloru jest dosłownie wszystko w tym pokoju? Różowy. Super.
– To jest Kraina Tutaj. Jedna z wielu w świecie Erroru. Można też przyjąć, że to mój pokój – ciągnie. – Na pewno już poznałaś kilka swoich nowych mocy. Od razu mówię, że będzie ich coraz więcej. Boże, mam ci jeszcze tyle do powiedzenia. Słuchaj. Ludzie, którzy dotykali członków Erroru zostają wciągnięci w grę, dlatego cała nasza trójka unika kontaktów fizycznych w szkole. Oczywiście, zostają wprowadzeni w tę "zabawę" po jakimś czasie. W twoim przypadku to były trzy lata. Nie martw się, jeśli niczego nie zrozumiesz teraz. Będzie jeszcze czas o tym pogadać. Domyślam się, że chłopaki ci pomagają. To twój zaszczyt. Oni nie każdemu pomagają. Tylko tym, których lubią. I musisz wiedzieć coś jeszcze. Jeśli nie wygrasz, zginiesz. Jeszcze nikt nie pokonał moich braci, więc życzę ci powodzenia.
– Grayson wspomniał o tym, że zginę – przypominam sobie tę rozmowę.
– A powiedział ci, że masz określony czas na dotarcie do celu? – mruga do mnie rozbawiona, kompletnie nie wiem czym.
– Ile mam czasu? – irytuję się.
– Mało. Ile? Tego to nie wiem. Na mapie masz pokazany zegar. Wygląda jak przenośny komputer. On odpowie na twoje pytania. Nawet na te dziwne. Coś jeszcze?
– Wiesz, dlaczego nie mogę rozmawiać z Willem? – odnoszę wrażenie, że zadaję głupie pytanie.
– Odpowiedź a) Grayson jest zazdrosny. Odpowiedź b) coś poszło nie tak. Stawiam na to pierwsze.
– Może masz rację. Idziesz ze mną?– proszę, powiedz, że tak – myślę.
– Sama musisz zmierzyć się ze swoimi lękami – macha niedokończonym pączkiem i ucieka w stronę drzewa z waty cukrowej.
– Dobrze. Co jeszcze mnie czeka? Boże! – potykam się. Mogłam się tego spodziewać. I zapadam w „śpiączkę".
CZYTASZ
Nie ma takiej drugiej
ParanormalW tej książce nic nie trzyma się kupy generalnie. Była pisana na początku gimnazjum, wiec proszę się nie dziwić. Zapraszam np. do „Aplikacji: Kopciuszek", która jest na lepszym poziomie według mnie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Co zobaczysz...