Rozdział 7

3.3K 201 5
                                    


Ciemne korytarze

godz. nieznana

– Brrr... Co tu tak zimno?

Budzę się w czymś, co przypomina lochy. Okna są zaryglowane miedzianymi kratami, a na ścianie wisi szkielet pokryty grubą warstwą kurzu. Jestem przykuta bardzo mocno. Z moich rąk lecą dróżki krwi. Jedyną gorszą rzeczą od ran, jest jednak brak ogrzewania. Musiał tu mieszkać jakiś psychol. Dodatkowo, z mojego krótkiego opisu wynika, że ten psychol miał już kilka swoich ofiar. Zabawne, prawda?

Nagle do więzienia wchodzi... zaraz Will? Mam z nim nie rozmawiać. Może Grayson miał powody, aby mi to powiedzieć.

– Dawno się nie widzieliśmy – podchodzi bliżej. Z mojej strony odpowiedzią jest cisza.

– Milczysz? Pomyliłaś mnie z braciszkiem? – jego twarz jest kilka centymetrów od mojej. Bierze moją rękę, czerwoną od krwi. Rozmasowuje ją, a potem chwyta moje policzki. Przybliża się. Kładzie swoje wargi na moich. Najokropniejsze jest to, że mi się to podoba. Po kilku sekundach odsuwa się. Uśmiecha się.

– Nic nie powiesz, królewno? Całowaliśmy się! – mówi do mnie "królewno" – to nie jest Will. Odwraca się. Zmienia się w wielkiego, czerwonego...yyy... co to jest?

– Nie chcesz gadać. W takim razie już nigdy tego nie zrobisz! – skrzeczy.

– To twoja ostatnia szansa. Odezwij się albo zgiń!

Pamiętaj, co powiedział Grayson:

– Nie rozmawiaj z Willem.

Mój głos wziął sobie do serca słowa "wybawcy". Tak, od dzisiaj będę go tak nazywać. Siedzę cicho wpatrując się w potwora.

– Jaka jest twoja decyzja? – kręcę przecząco głową. Stwór krzyczy i rozpływa się w powietrzu jak dziewczyna ze wspomnienia Graysona. Lochy też znikają. Stoję teraz w ciemnym korytarzu bez oświetlenia. Myślałam o tym, że, gdyby mój wybawca mnie nie ostrzegł, możliwe, że moja przyszłość źle by się skończyła. Miło z jego strony. Daisy mówiła, że chłopcy pomagają tym, których lubią. Czerwienię się. Za dużo myślę, przecież my się tylko przyjaźnimy. Głupia, ja.

Postanawiam iść prosto i nie zatrzymywać się przed żadnymi drzwiami.

Niemożliwe... Czy ja śnię?

Pomarańczowe drzwi... pomarańczowe pionki... cel gry... wszystko układa się w całość... Nareszcie! Szarpie klamkę i wtedy, wszystko toczy się tak jak los tego pragnie...


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Nie ma takiej drugiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz