Rozdział 24

1.6K 107 9
                                    


Siódma aleja

Zebraliśmy się na umówione spotkanie. Wyznaczyliśmy Xaviera na ochroniarza naszego hotelu. Nie był z tego zbytnio zadowolony. Na szczęście odpuścił sobie kłótnię.

Idę w stronę siódmej alei. Ekipa chowa się w nieokreślonych miejscach. Rozpoznaję tylko i wyłącznie Daisy, która udaje gałązkę drzewa.

Mimo że jest lato, wciąż jest za zimno. Wkładam tik–taka do ust i siadam na krzywej czerwonej ławce. Czekam dość długo. Prawie skończyły mi się cukierki. Co jakiś czas ptaki zasnuwają niebo popielą, śpiewając swoje irytujące pioseneczki.

Nagle zza krzaków tępo stawia kroki czyjś cień. Za nim jeszcze trzy. Kolejne trzy... Nie spodziewaliśmy się takiego wojska... Daję przyjaciołom tajny sygnał. Mówi on:" Zostańcie na swoich pozycjach. Jest ich zbyt wiele". Przynajmniej chcę, żeby tak to odebrali.

Jedna ze stojących postaci rusza się. Sunie w moją stronę. Próbuje zachować spokój i nie okazywać słabości, strachu. Dostrzegam noże w ich nadgarstkach.

– Co? Przecież jestem zbyt cenna... Nie mogą mnie zabić! – myślę o słowach Stwórcy.

Grupa nieznanych zabójców (z nożami i inną bronią) jest już całkiem blisko. Ręce mi drżą.

Przechodzi po mnie niespodziewany elektryzujący wstrząs. Gniew. On obezwładnia moje ciało. Nie mam nad nim kontroli. Wszystko w mojej głowie mówi o rzeczach złych, okropnych, którzy ci ludzie zrobili mojej rodzinie. Czuję narastający ból. Otwieram usta. Chcę krzyczeć. Ale zamiast krzyku do moich uszu dociera śpiew. Mój własny. Ogłuszający śpiew. Muszę zatkać uszy, żeby nie stracić bębenków.

Z mojego przełyku wyfruwa wszechogarniający, kolorowy blask. Miga i znika.

Niby nic się nie zmieniło, a jednak przestępcy leżą skuleni na ziemi. Nieprzytomni. Z ust cieknie im czerwona ciecz. Krew.

Rozwieram usta. Postanawiam jak najszybciej uciec z miejsca zbrodni. Mimo, że nie odnalazłam ojca, czuję, że on żyje...

Gnam w kierunku hotelu. Trojaczki są o krok za mną. W oddali dostrzegam zarys budynku. Niewyraźny. Podbiegamy bliżej, ale nie za blisko...

To już nie jest hotel... Ruiny... Kupka gruzu... Ogień... Zwłoki...

Następuje kolejny wybuch. Ten, kto to zrobił, chciał się upewnić, że wszyscy zginęli. Że my zginęliśmy.

– Nie! – krzyczę.

– To nie koniec świata, Maddie – orzeka Will.

– Xavier był w środku! Zginął! – powoli zaczynam chlipać przetrawiając tę informację.

– Może to przeznaczenie... – szepcze Grayson.

Ale nikt już go nie słyszy.

_________________________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_________________________________________________

Zachęcam do komentowania :3


Nie ma takiej drugiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz