– Jaką znów boginią? Człowieku! Mózg ci się pokiereszował? – pytam. Tym razem nie chcę mu wierzyć.
– Kiedy to przeczytasz, w twojej głowie ci się rozjaśni – podaje mi starą, zakurzoną książkę. Nie daję się przeoczyć wielkich liter na środku okładki:
BOGINI ZNISZCZENIA _ OPOWIEŚCI
– Mam przeczytać tego kloca? – robię oczy szczeniaczka, którego potrącił tir.
– To twój obowiązek Maddison Jennifer Hill – mrugam. On też.
– Skąd znasz moje drugie imię? Nikomu go nie mówiłam – przerażenie włamuje się do mojego umysłu.
– Wszystko jest w książce – wygląda, jakby miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale się rozmyśla.
– Jest haczyk? – wtrąca się Xavier, który do tej pory nic nie mówił.
– Nie ma. Lecz pamiętaj Maddison : nie opieraj się przeznaczeniu, a także losowi – mój brzuch fika kozła. – Zrezygnowałem z pomysłu zatrudnienia was, ponieważ jesteście mi potrzebni w ważniejszej sprawie. A teraz – wracajcie do pokoju i przeczytajcie księgę. Kiedy będziesz gotowa przyjdź – kończy, a jego dwaj goryle nas wyprowadzają.
Ja i Xav wpadamy do pokoju. Rozkładamy książkę na podłodze. Zdmucham kurz. Pierwsza strona.
"Opowieść o Strażniku Istnienia"
Tak, to ja. Strażnik Istnienia. Nigdy wcześniej nie pisałem, więc nie każcie mnie za brak talentu. Opowiem Wam wszystko w skrócie:
Siedziałem pod drzewem i jadłem jabłko. Zachciało mi się pić. Od tego się wszystko zaczęło. Od napoju. Ironia... W myślach pomyślałem jak bardzo chce mi się pić. I... BUM! W mojej ręce pojawiła się butelka wody gazowanej – mojej ulubionej. Ale to dopiero było nic! Następnie pomyślałem o dziewczynie, w której kocham się od lat – Maddison Jennifer Hill. Moim oczom ukazała się właśnie ona. Stworzyłem ją. Na nowo. Wpatrywaliśmy się w siebie. Po pięciu minutach zniknęła, tak jak butelka wody. Wszystko znikało po pięciu minutach. Ciągle tworzyłem tę samą dziewczynę na nowo, by być bliżej niej. W rzeczywistości była ona boginią, której nie mogłem nawet nazwać po imieniu. Okrutna, zarozumiała, arogancka, ale nie mogłem o niej zapomnieć... Kochałem ją.
– Co?! – przerywam czytanie.
– Czytaj dalej – karci mnie Xavier.
– Na dzisiaj mam dość. Proszę, zrozum mnie. Muszę przetrawić tę górę informacji.
– Rozumiem. Dobranoc. Karaluchy pod poduchy – oboje zasypiamy.
CZYTASZ
Nie ma takiej drugiej
ParanormalW tej książce nic nie trzyma się kupy generalnie. Była pisana na początku gimnazjum, wiec proszę się nie dziwić. Zapraszam np. do „Aplikacji: Kopciuszek", która jest na lepszym poziomie według mnie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Co zobaczysz...