Rozdział 4

433 31 1
                                    

Tydzień później

Jaś nadal nie chce mi powiedzieć o swoich problemach. Uważam, że jak mi powie to będzie mu lżej, ale niech robi jak uważa w końcu nie chcę, żeby czuł się do tego zmuszany. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć, żeby zagłuszyć moje złe myśli w głowie. Tańczę kiedy nikogo nie ma w domu. Zmniejszam wtedy ryzyko, że ktoś zobaczy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Rodzice mieli przyjechać później, więc byłam pewna, że to nie oni. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Okazało się, że jest to Waleria.

– Hej – przywitała się z uśmiechem.

– Cześć, może wejdziesz? – zapytałam otwierając szerzej drzwi.

– Z chęcią – odpowiedziała.

Dziewczyna weszła do domu i zaczęła się rozglądać. Po chwili powiedziała:

– Jaki ładny dom.

– Dzięki – odpowiedziałam.

Moim zdaniem nie jest aż taki ładny, ale nie narzekam. Po oprowadzeniu Walerii po domu trochę zgłodniałam, więc napiłam się wody, aby zagłuszyć głód. 

– Wiesz mam pytanie – powiedziała Waleria.

– Jakie? – zapytałam z obawą w głosie popijając łyk napoju.

– Znasz Jasia Dąbrowskiego? – spytała z zaciekawieniem.

– Tak, a o co chodzi?

– Bo ostatnio cię z nim widziałam, ale nie chciałam przeszkadzać. Chciałam ci tylko powiedzieć, że słyszałam, że jest bezdomny. Znaczy niby mieszka w jakimś starym hotelu albo w ośrodku dla bezdomnych.

– Skąd to wiesz? – zapytałam z nutką zaniepokojenia w głosie.

– Bo to mój były chłopak i wiem o nim wszystko – zaśmiała się cicho.

– Nie wiedziałam, że byłaś z nim w związku – powiedziałam ze zdziwieniem.

– Miałam tylko jednego chłopaka, którym właśnie był Jaś – mówiła – ale niestety po niecałych dwóch latach naszego związku coś zaczęło się psuć i postanowiliśmy zerwać.

Właśnie zdałam sobie sprawę, że to Waleria była jego dziewczyną kiedy był w Chinach, więc dobrze, że wtedy nie powiedziałam Jasiowi co do niego czułam. Po chwili oznajmiłam smutno:

– Współczuję mu.

– Ja też. Janek miał wiele problemów i teraz ma ich jeszcze więcej. Chciałam mu jakoś pomóc ale mówił, że da sobie radę. 

– Nie byłabym tego taka pewna – stwierdziłam po ostatniej sytuacji.

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

– Pójdę otworzyć – powiedziałam do Walerii.

Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się moja o pięć lat starsza siostra.

– Rozalia? – przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam. Nie widziałam jej już prawie rok. Moja siostra trzy lata temu przeprowadziła się do Polski i przez ten czas zobaczyłyśmy się zaledwie cztery razy.

– Hej, miałam wam zrobić niespodziankę i chyba się udała – zaśmiała się. 

– Zaskoczyłaś mnie – uśmiechnęłam się. – Wchodź do domu. 

– Jak tutaj ładnie – oznajmiła Rozalia rozglądając się po pokoju. Po chwili poszłyśmy do kuchni, gdzie siedziała Waleria po czym przedstawiłam ją mojej siostrze. Waleria dziwnie się zachowywała, a po niedługim czasie od przyjścia mojej siostry poszła do domu.

Dzień później

Obudziła mnie Rozalia wołając mnie na dół.

– Ashley! – krzyknęła.

Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę ósmą. Dlaczego ona musi budzić mnie tak wcześnie? Ubrałam kapcie i zeszłam w piżamie na dół.

– Ty jeszcze w piżamie? – zapytała ze śmiechem – Chciałam, żebyś mi pomogła w robieniu śniadania.

– No dobra – powiedziałam niechętnie przecierając oczy ręką. Szybko poszłam do góry i ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania. Po czym udałam ogarnąć się do łazienki. Pomogłam siostrze zrobić kanapki. Szybko jedną zjadłam i poszłam szybkim krokiem znów spać. Obudziłam się około jedenastej. Dlaczego ja zawsze muszę tak późno wstawać? Udałam się do toalety uczesać włosy. Pomyślałam, że pójdę na spacer, więc szybkim krokiem ubrałam buty i kurtkę. Wyszłam z domu i udałam się do parku. Na szczęście mało osób tam przebywało. Usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać nad swoją przyszłością. Chyba każdy chciałby spełnić swoje marzenia, prawda? Ja od zawsze chciałam zaśpiewać na scenie. Myślę, że nie śpiewam aż tak źle, ale najlepiej też. Z rozmyśleń wyrwał mnie chłopak, który dosiadł się do ławki. Tak, był to Jaś.

– Hej – powiedział z poważnym wyrazem twarzy.

– Cześć, coś się stało? – zapytałam z troską w głosie widząc minę chłopaka.

– Chciałbym od tego wszystkiego uciec, od wszystkich problemów. Wiem, że to zły pomysł, ale będzie je ciężko rozwiązać – mówił – chciałbym, żebyś mi jakoś pomogła.

Przytuliłam się do niego, nie mogłam patrzeć jak cierpi.

– Wiadomo, że ci pomogę – powiedziałam ze łzami w oczach. Musiał dużo przejść.

– Dzięki – odpowiedział odklejając się ode mnie. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Były zaszklone i takie piękne. Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym wstałam i ulepiłam śnieżkę ze śniegu, i rzuciłam nią w chłopaka siedzącego na ławce.


Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz