Rozdział 5

352 30 0
                                    

Jaś uśmiechnął się. Dawno nie widziałam jego szczerego uśmiechu. Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Po chwili chłopak wstał i ulepił wielką śnieżkę. Bałam się, że Janek nią we mnie rzuci, więc zaczęłam uciekać. Chłopak biegł za mną i po przebiegnięciu całego parku udało mu się rzucić śnieżką w dół moich pleców. Śmialiśmy się jak dzieci. Po uspokojeniu pomyśleliśmy, że pójdziemy na kebaby. Jaś mówił, że je bardzo uwielbia i dawno ich nie jadł, więc czemu nie. Po chwili nasze kebaby były gotowe. Było widać, że chłopak je bardzo lubił.

Kiedy zjedliśmy jedzenie pochodziliśmy trochę po mieście. Jaś opowiadał różnego typu kawały, które raz były tak śmieszne, że bolał mnie brzuch albo musiał mi je wytłumaczyć. Właśnie takiego Jasia pamiętam z Chin. Wiedziałam, że musimy jeszcze dziś wrócić do problemów chłopaka, ale nie chciałam zabierać uśmiechu z jego twarzy. Kiedy dzień dobiegał końca musiałam poruszyć niechciany temat.

– Jaś... – zaczęłam niepewnie – ja nadal nie wiem jakie masz problemy.

Chłopak zrobił poważną minę. Po chwili powiedział:

- Wiesz, że to dla mnie trudne. Chodźmy do parku tam wszystko ci opowiem.

Po pewnym czasie byliśmy na miejscu i siedzieliśmy na jednej z ławek.

– No więc... Moje problemy zaczęły się od kiedy zmarli moi rodzice. Tylko oni nie żyją przeze mnie. – Powiedział ze łzami w oczach. – Potem wszystko zaczęło się sypać. Zabrali mi wszystko i zostałem z niczym. Mieszkam gdzie się tylko da. Zamknąłem kanał, bo musiałem sprzedać sprzęty potrzebne do nagrywania. Już nie miałem po co żyć. Chciałem już to zrobić, ale jednak nie miałem na tyle odwagi i nie pociąłem się aż tak głęboko...

Jedna łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją wytarłam. Chciałam mu jakoś pomóc, ale nie wiedziałam jak. Przytuliłam chłopaka ze łzami w oczach. Po chwili odkleiliśmy się od siebie. Było już późno i musiałam wracać do domu.

– Ja już muszę iść – powiedziałam do chłopaka.

– Odprowadzę cię – oznajmił.

Całą drogę milczeliśmy. Kiedy już znalazłam się z Jasiem pod moim domem pocałowałam go w policzek.

– Do jutra – powiedziałam z lekkim uśmiechem. – Nie zostawiaj mnie, masz dla kogo żyć. 

– Postaram się – powiedział z nerwowym uśmiechem i powoli oddalał się od mojego domu.

Dzień później

Obudziłam się z silnym bólem głowy i katarem. No nieźle. Wczorajsza bitwa na śnieżki za bardzo mi nie posłużyła. Na samą myśl o wczorajszym dniu uśmiechnęłam się do siebie. Postanowiłam, że dziś nie pójdę do szkoły skoro źle się czuję. Moich rodziców nie było w domu, była tylko Rozalia, która zrobiła mi ciepłą herbatę. Moja siostra wyjeżdża już jutro do domu. Przez te trzy dni zdążyłyśmy się już pokłócić. Kiedy wypiłam napój postanowiłam pójść do pokoju gościnnego, gdzie przebywała Rozalia. Jej długie czarne włosy opadały na jej twarz. Siedziała na łóżku i oglądała na laptopie jakiś filmik. Głos wydawał mi się znajomy. Kiedy podeszłam do laptopa moim oczom ukazał się kanał Jasia.

– Szkoda, że już nie nagrywa - westchnęła siostra. Nie wiedziałam, że Rozalia ogląda Janka. Wyjechała z Chin mając 19 lat przed wakacjami, zanim Jaś przyjechał, więc nie zdążyła go poznać.

– Wiesz, że on mieszka w Warszawie? – zapytałam.

– Słyszałam, ale Warszawa to duże miasto, więc wątpię, że dałabym radę go tutaj spotkać.

– To się mylisz – zaśmiałam się.

– Widziałaś go? – zapytała ze zdziwieniem.

– Znałam Jasia kiedy miał kilka tysięcy widzów – powiedziałam z uśmiechem.

– I ja nic o tym nie wiem? – zapytała.   – A masz z nim teraz kontakt?

– Mam. Chcesz się z nim spotkać?

– Powiedzmy – zaśmiała się.

– Może coś mi się uda zrobić  – powiedziałam po czym wyszłam z pomieszczenia. Po chwili byłam w moim pokoju i usiadłam na parapecie. Na podwórku było bardzo szaro. Usłyszałam grzmot i zaraz po nim kilka kropel deszczu uderzających w okna.  Nagle przestało padać. Po chwili niebo się rozchmurzyło i nastała jasność. Postanowiłam otworzyć okno i poczuć zapach natury. Po pewnym czasie zobaczyłam błyskawicę i od razu zamknęłam okno. Pomyślałam, że pójdę się zdrzemnąć. Po kilku minutach zasnęłam.

"Stałam razem z Jasiem na torach.

 Bądź na zawsze  – wyszeptał.

 Bądź na zawsze   powiedziałam przytulając się do chłopaka.

Nagle z dala zobaczyłam pociąg, ale ani ja, ani Jaś nie zeszliśmy z torów." 

Obudziłam się cała zapłakana. Dopiero po śnie zrozumiałam, że Jaś jest dla mnie bardzo ważny.


Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz