Rozdział 13

243 24 2
                                    

Niestety nie mogłam być cały czas w szpitalu i pojechałam do nowego domu z Jasiem. Minęła już 4 godzina jazdy pociągiem. Znów zaczęłam martwić się o dziewczynę. Co jeśli to przez zerwanie? Mam nadzieję, że wyjdzie z tego bardzo szybko. Jednak z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Janka.

 Jesteśmy już  powiedział lekko zaspany.

Kiwnęłam głową i wyszłam z pociągu razem z chłopakiem. Udaliśmy się do mojego nowego domu, w którym czekał na mnie właściciel mieszkania. Dał nam klucze po czym przypomniał mi o czynszu, który wynosi tysiąc złotych.

Do końca roku szkolnego rodzice obiecali mi przysyłać pieniądze. Później jednak będę musiała utrzymać się sama. Po chwili usiadłam na jasno-brązowej kanapie i przypomniałam sobie o ostatnich rzeczach, które wydarzyły się w moim życiu. Chętnie uciekłabym jak najdalej stąd i zapomniała o wszystkim. Niestety nie jest to możliwe.

 Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży  powiedział chłopak tak jakby czytał mi w myślach.

 Mam nadzieję...  oznajmiłam ze łzami w oczach.  Do której zostajesz?

 Do kiedy chcesz  odpowiedział z lekkim uśmiechem.

 Na zawsze - wyszeptałam.

Chłopak przytulił mnie bardzo mocno. Wtedy pozwoliłam uronić sobie kilka łez.

 Kocham cię  szepnęłam.

Po chwili dodałam:

 Jak przyjaciela.

Kiedy wypowiedziałam pierwsze dwa słowa wyraźnie usłyszałam jak jego oddech przyśpieszył. Jednak po chwili ustąpił.

 Ja też  szepnął  jak przyjaciółkę.

Powiedział coś jeszcze, ale mówił to bardzo cicho i nic nie usłyszałam. Po kilku sekundach odkleiliśmy się od siebie. Wzięłam walizkę i poszłam z nią do niewielkiej sypialni. Myślę, że będę potrzebowała trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do mieszkania. Po chwili dołączył do mnie Janek i pomógł włożyć wszystkie ubrania do szafek. Zaśmiał się jak zobaczył list, który dostałam od niego w Chinach. Jednak nic nie powiedział i położył go na półkę.

 Jak wrócisz do domu powiesz jak czuje się Waleria  powiedziałam.

 Tak, nie martw się.

Odpowiedziałam lekkim uśmiechem i zapytałam:

 Pójdziesz ze mną na zakupy?

 Tylko do spożywczego  zaśmiał się.

 Oczywiście  oznajmiłam.

Po pewnym czasie znaleźliśmy się w sklepie. Kupiliśmy cukierki, chleb i inne potrzebne rzeczy. Kiedy wróciliśmy już do mojego mieszkania nagle zadzwonił mój telefon. Szybkim ruchem odebrałam połączenie widząc, że dzwoni moja mama.

 Halo?  zapytałam.

 Hej Ashley. Nie chcę cię martwić, ale z Walerią chyba nie jest najlepiej - powiedziała załamanym głosem.

Poczułam jak jedna łza spłynęła mi po policzku.

 Najlepiej byłoby gdybyś przyjechała razem z Jankiem znów do Warszawy. Przynajmniej zdążysz się pożegnać. 

 Yhym  przytaknęłam i rozłączyłam się. Po chwili rozpłakałam się na dobre. Janek cały czas próbował się dowiedzieć dlaczego płaczę. Później jednak domyślił się i starał się mnie pocieszać. Lecz wcale to nie pomagało, bo też przeżywał to razem ze mną. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen, że za chwilę obudzę się i będę szczęśliwa, bo koszmar okazał się być tylko i wyłącznie koszmarem. Po kilkunastu minutach uspokoiłam się i postanowiłam jechać z chłopakiem do Warszawy. Wsiedliśmy w pierwszy lepszy pociąg jadący do miasta. Po około 4 godzinach byliśmy na miejscu. Od razu popędziliśmy do szpitala, który był dość niedaleko. Na szczęście mogliśmy wejść do sali naszej przyjaciółki. Niestety tylko pojedynczo. Jaś mówił ,że mogę wejść pierwsza więc jak mówił tak zrobiłam. Weszłam po cichu do pomieszczenia ocierając łzy. Dziewczyna leżała na łóżku podpięta do różnych kroplówek i nie tylko. Niestety spała. Prawdopodobnie była w śpiączce. Usiadłam na krześle koło dziewczyny i lekko dotknęłam jej dłoni, na którą spłynęło kilka moich łez.

 Prze-przepraszam. Przepraszam za wszystko, że nie byłam wtedy kiedy mnie potrzebowałaś. Może byłabyś teraz z nami w moim nowym domu  mówiłam łkając nadal trzymając rękę dziewczyny. - Nie zostawiaj mnie proszę. Jesteś moją jedyną przyjaciółką. 

Przytuliłam Walerię ostrożnie i poczułam, że się ruszyła. Jednak nie robiłam sobie licznych nadziei na to, że przeżyje i pomyślałam, że jest to normalne w śpiączce. Cała zapłakana wyszłam z sali.

Jaś przytulił mnie i po chwili wszedł do pomieszczenia, w którym leżała dziewczyna.

Perspektywa Janka

Po kilkunastu minutach Ashley wyszła z sali cała zapłakana. Od razu przytuliłem dziewczynę. Serce kroiło mi się na kawałki jak widziałem ją zalaną łzami po części przeze mnie. Po kilku sekundach poszedłem do pomieszczenia, w którym leżała Waleria. Usiadłem na krześle i zauważyłem, że dziewczyna ma całą dłoń mokrą od łez. Domyślając się dlaczego wyciągnąłem chusteczki i lekko wytarłem jej rękę. Waleria poruszyła się trochę jednak myślałem, że to normalne, więc za bardzo się tym nie przejąłem. Zacisnąłem lekko dłoń dziewczyny i zacząłem:

 Przepraszam. Wiem, że to przeze mnie. Pierwszego zerwania tak nie przeżyłaś, więc myślałem, że tak będzie i tym razem. Jednak popełniłem wielki błąd, że podjąłem się tego. Nie powinienem cię zostawiać. Jeszcze raz przepraszam. Proszę cię, nie zostawiaj nas.

Wytarłem swoją niekontrolowaną łzę i bez pośpiechu wychodziłem z pomieszczenia.

 Nie odchodź  usłyszałem głos kiedy trzymałem rękę na klamce od drzwi. Powoli odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem, że dziewczyna nadal ma zamknięte oczy. Przybliżyłem się do niej i powiedziałem:

 Nigdy.

Waleria uśmiechnęła się lekko. Pocałowałem ją w policzek i szybko pobiegłem do lekarza. Doktor  szybko poszedł do sali gdzie leżała Waleria. Niestety nie mogłem tam być, więc wykorzystałem czas na wyjaśnienie wszystkiego zapłakanej Ashley. 

 Wybudziła się  powiedziałem z uśmiechem. 

 Naprawdę?  powiedziała ze zdziwieniem na twarzy, na której po chwili pojawił się uśmiech. 

Po pewnym czasie dziewczyna rzuciła mi się na szyję i znów zaczęła płakać tym razem ze szczęścia. Po chwili lekarz powiadomił nas o tym, że Waleria musi przejść jeszcze kilka badań i obecnie nie możemy się z nią zobaczyć.  Postanowiliśmy poczekać na koniec badań. 

Perspektywa Ashley

Nigdy nie cieszyłam się tak bardzo. Jednak mój uśmiech znikł kiedy zobaczyłam Łucję z mojej starej szkoły. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. 




Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz