Rozdział 20

191 19 6
                                    

Zdziwiłam się trochę, bo moja mama rzadko coś ode mnie chciała.

 Zaraz przyjdę  powiedziałam do chłopaka i zeszłam na dół do salonu, gdzie siedziała moja mama.

 Mamo, chciałaś coś?  zapytałam.

 Tak, mam dla ciebie niespodziankę  powiedziała z uśmiechem.

 Jaką?

 Zaśpiewasz na wielkim festiwalu we Wrocławiu.

Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Skąd moja mama wiedziała, że od zawsze chciałam zaśpiewać na scenie. Po chwili zaczęłam się bać, że na scenie mi to nie wyjdzie.

 Ale co jeśli mi to nie wyjdzie?  zapytałam.

 Warto spróbować  powiedziała.

W tamtym momencie przytuliłam się do mamy, czego dawno nie robiłam.

 Dziękuję  szepnęłam.

 Nie ma za co  odpowiedziała.

Po chwili udałam się do swojego byłego pokoju z wielkim uśmiechem.

 Coś się stało?  Zapytał Jaś.

 Wystąpię na festiwalu we Wrocławiu  powiedziałam.

 Kiedy?

 Za ponad 2 tygodnie  oznajmiłam.  Muszę już zacząć ćwiczyć.

 Nie wiedziałem, że lubisz śpiewać.

 Lubię śpiewać od dawna, ale nikomu tego nie mówiłam  oświadczyłam.  Nie wiem skąd moja mama się o tym dowiedziała.

Po pewnej chwili Jaś odpowiedział:

 Też lubię śpiewać, ale od dawna już tego nie robiłem.

 Nie wiedziałam.

Po 2 tygodniach

Byłam strasznie zestresowana. Bałam się, że coś mi nie wyjdzie. Widziałam dość dużą grupę ludzi czekającą na występ. Powoli weszłam na scenę i zobaczyłam na widowni Jasia i moich rodziców. Uśmiechnęłam się do nich i po chwili usłyszałam melodię. Nie wiedziałam co mam zaśpiewać. Zauważyłam, że Janka nie ma na widowni. Nagle zobaczyłam go przed sobą z mikrofonem. Zaczął śpiewać piosenkę, a ja wsłuchiwałam się w każde słowo. Jego wokal był przepiękny. Po chwili zaczęłam śpiewać razem z nim. Wyszło to nam bardzo ładnie. Wszystkie osoby na widowni zaczęły klaskać, a ja przytuliłam się do chłopaka.

 Pięknie śpiewasz  powiedział Jaś.

 Ty ładniej  odpowiedziałam.

Razem zeszliśmy ze sceny. Poszłam do mojej mamy i ją też przytuliłam. Nagle moja mama zrobiła się strasznie blada.

 Coś się stało?  zapytałam.

Nagle zemdlała. Mój tata, ja i Jaś zawieźliśmy ją do szpitala. Siedziałam na krześle razem z chłopakiem czując jak po moich policzkach spływają łzy.

 Wszystko będzie dobrze  powiedział Jaś i objął mnie ramieniem.

Uśmiechnęłam się smutno i zamknęłam oczy. Zobaczyłam przed sobą uśmiechniętą mamę. Po chwili zasnęłam. Obudziłam się w swoim mieszkaniu. Było bardzo szaro i padał deszcz koło siebie dostrzegłam śpiącego Janka. Poszłam do toalety i spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie. Mój makijaż był cały rozmazany. Przemyłam twarz wodą i poszłam po cichu do kuchni. Napiłam się trochę pomarańczowego soku i przypomniałam sobie swoją mamę.

 Ciekawe czy już wszystko z nią w porządku  pomyślałam.

Zauważyłam, że jest już siódma rano. Ubrałam się w jakieś ubrania i uczesałam swoje włosy. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i zjadłam śniadanie. 

Nie wiedziałam co mogę robić, więc obudziłam Jasia na śniadanie. Chłopak niechętnie wstał z łóżka.

 Wszystko w porządku?  zapytał.

 Już lepiej, ale nadal się o nią martwię.

 Będzie dobrze  pocieszał mnie.

Uśmiechnęłam się i powiedziałam:

 Może pójdziemy już do szpitala?  zapytałam.

 Możemy iść  odpowiedział chłopak.

W szpitalu

Poszliśmy pod salę gdzie leżała moja mama. Tak jak myślałam spała.

Po chwili podszedł do nas lekarz:

 Nie mam dla pani najlepszej wiadomości.

 Co się stało?  zapytałam ze łzami w oczach.

 Pani mama ma raka płuc z przerzutami i niestety nie możemy za dużo zrobić. Zostało jej kilka dni życia.

Po tych słowach miałam całą twarz od łez. Przytuliłam się do Jasia i płakałam.

 Proszę nie płacz  odpowiedział.

 Dlaczego ważne dla mnie osoby umierają?  zapytałam płacząc. 

 Nie wiem, ale to nie twoja wina. 

Wtuliłam się jeszcze bardziej w Jasia. Po kilkunastu minutach postanowiłam wejść do sali mojej mamy.

Otworzyła lekko oczy i posłała mi smutny uśmiech.

 Kocham cię, ale dlaczego musisz mnie zostawiać?  zapytałam płacząc.

 Ja też cię kocham. Widocznie przyszedł już na mnie czas  powiedziała wycierając jedną z moich łez.

 Za-za szybko  oznajmiłam płacząc dalej i przytulając się do mamy.  Przepraszam cię za wszystko.

 To ja cię przepraszam za to, że spędzałam z tobą za mało czasu.

Przytuliłam się do niej bardziej i zaczęłam jeszcze mocniej płakać.

 Dlaczego Bóg zabiera mi kolejną osobę? Czy to przeze mnie?  pomyślałam. 

 Nie chcę cię stracić.

Łzy spływały po moich policzkach jak nigdy wcześniej.

 To dla ciebie  wskazała na swój naszyjnik, który uwielbiała nosić.

 Dziękuję.

Kobieta uśmiechnęła się lekko i zamknęła oczy. Cała zapłakana poszłam do toalety przemyć twarz. Nie wierzyłam w to co się stało, a może po prostu nie chciałam uwierzyć. 

-------------------------------------------------------------------------

Hej. Chciałam was przeprosić, że rozdziału nie było dwa tygodnie, ale ostatnio miałam do napisania długie opowiadanie na polski. Ale teraz jestem ♥ i mam nadzieję, że rozdział się podoba <3  


Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz