Rozdział 15

201 23 2
                                    

Kiedy siedziałam w pociągu cały czas rozmyślałam o tym co się wcześniej wydarzyło. Minęło wtedy zaledwie kilka minut, a już tęskniłam za jego uśmiechem. Tym przepięknym blaskiem w oczach. Za jego śmiesznymi żartami po których pojawiał się uśmiech na mojej twarzy. Żałowałam, że w ogóle pojechałam do Wrocławia. Przecież nowy dom mógł jeszcze poczekać. Po kilku godzinach jazdy poczułam wibrację w kieszeni. Dzwoniła moja mama, więc odebrałam telefon.

 Halo?  zapytałam.

 Ashley jesteś już we Wrocławiu?  mówiła zaniepokojonym głosem.

 Właśnie jestem w Częstochowie. Coś się stało?

– Stan Walerii coraz bardziej się pogarsza. Myślę, że byłoby dobrze gdybyś wróciła do Warszawy.

Kiedy usłyszałam, że z Walerią jest gorzej od razu zaszkliły mi się oczy. Nawet nie przejęłam się tym, że znów będę musiała jechać kolejne kilka godzin pociągiem. Szybko zmieniłam pociągi i usiadłam na pierwszym lepszym miejscu. Po chwili poczułam jak jedna łza spłynęła po moim policzku. Miałam nadzieję, że dziewczyna przeżyje. Waleria jest moją jedyną przyjaciółką nie wiem co bym bez niej zrobiła. Po pewnym czasie zasnęłam. Kiedy się obudziłam byłam już w Warszawie. Powoli wyszłam z pociągu. Przed sobą zobaczyłam smutnego Jasia. Chłopak uśmiechnął się lekko kiedy mnie zauważył. Bez zastanowienia przytuliłam Janka. Tęskniłam za nim choć nie widziałam go tylko 5 godzin. Milcząc udaliśmy się do szpitala. Po kilku minutach znajdowaliśmy się przed salą Walerii. Po cichu weszłam do pomieszczenia i usiadłam na krześle obok dziewczyny. Dotknęłam jej dłoni, która była bardzo zimna. Przykryłam ją bardziej kołdrą i zaczęłam:

 Proszę, zostań. Jesteś moją jedyną najlepszą przyjaciółką. Pomogę ci pozbyć się Łucji i Lidii tylko zostań.

Po chwili poczułam tysiące łez na policzkach, które wytarłam. Nagle dziewczyna otworzyła swoje piękne brązowe oczy.

- Nie płacz. Niestety nie mogę zostać. Nie dam rady. Przepraszam  powiedziała i zamknęła oczy.

Po kilku sekundach usłyszałam głośny pisk urządzenia. Chwilę później wbiegła masa lekarzy, żeby ratować Walerię. Ja stałam jak słup z wieloma łzami na policzkach nie wierząc, że przed chwilą dziewczyna odeszła z tego świata. Kilka lekarzy wyniosło mnie z pomieszczenia na korytarz. Czułam jakby zawalił mi się cały świat. Może Walerię znałam bardzo krótko, ale była moją jedyną przyjaciółką, której mogłam zaufać.

A teraz? Teraz nie mam już takiej przyjaciółki. Po chwili ktoś przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Był to Jaś. Ja płakałam dalej.

 Będę z tobą obiecuję  wyszeptał.

Kiwnęłam głową i odkleiłam się od chłopaka. Po pewnym czasie podszedł do nas jeden z lekarzy.

 Bardzo mi przykro, ale niestety państwa przyjaciółka zmarła. 

Znowu zaczęłam płakać. Dlaczego musiała to zrobić? 

 Tak bardzo mi jej brakuje  powiedziałam wycierając łzy. 

 Mi też  oznajmił Jaś. 

Spojrzałam w brązowe oczy chłopaka. Dostrzegłam w nich smutek. Po chwili nagle zabłysły i chłopak delikatnie musnął moje usta. 

 Kocham cię  powiedziałam niekontrolowanie. 

 Ja ciebie też  odpowiedział Jaś po czym mnie przytulił. 

Po dłuższym czasie odkleiliśmy się od siebie. 

 Mogłabym u ciebie przenocować? Nie chcę wracać do swojego nowego domu ani do rodziców  zapytałam. 

 Wiadomo, że możesz - powiedział i złapał mnie za rękę. 

 Dziękuję  odpowiedziałam ze smutnym uśmiechem. 

----------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam ,że taki krótki, ale postaram się jeszcze w ten weekend dodać następny <3  Dziękuję za 2 komentarze pod ostatnim rozdziałem <3 To tyle papa ♥ 




Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz