Rozdział 27

136 12 5
                                    

Mijałam budynki, lasy, domy, drzewa, aż w końcu pociąg się zatrzymał. Wysiadłam z niego i szybko poszłam do mojego mieszkania.

Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam moją siostrę.

 Rozalia?  zapytałam.

 Cześć. Czemu nie było cię tak długo?

 Dobrze wiesz.

 Nie wiem  odpowiedziała.

Zaśmiałam się cicho i wyciągnęłam z jej walizki swój telefon, którego nie mogłam znaleźć. Co prawda Milena go wcześniej tutaj znalazła, ale moja siostra jej go ukradła.

 I co teraz powiesz?

 Ja na prawdę nie wiem co on tam robił - zaczęła się tłumaczyć.

 Myślisz, że nie wiem co chciałaś nam zrobić? Nie mam pojęcia po co ci to było. Gdzie jest Milena?

 Nie wiem.

 Jak to nie wiesz?

 Skąd mam wiedzieć? Nie ja to zrobiłam.

 To kto?

 Łucja.

 Gdzie jest teraz?

 Niedaleko.

 Wyszłam z mieszkania. Zobaczyłam, że mam numer Łucji. Od razu do niej napisałam.

Ja: Gdzie jesteś? Chciałam z tobą pogadać. Tu Rozalia.

Minęło kilka minut zanim odpisała, ale opłacało się.

Łucja: Nie ważne. Spotkajmy się w pobliskim parku.

Poszłam do miejsca, o które prosiła mnie dziewczyna. Czekałam kilka minut zanim przyszła. Nie wiedziałam co robiła we Wrocławiu. Powoli podeszłam do Łucji.

 Co ty tu robisz?  zapytała lekko zdziwiona moim widokiem.

 Gdzie jest Milena?

Zrobiła poważną minę kiedy usłyszała moje pytanie, a zaraz potem zaczęła się śmiać.

 Myślisz, że ja wiem?

 Tak.

 To źle myślisz  oznajmiła i wyszła z parku.

Nie szłam za nią, bo wiedziałam, że i tak mi nic nie powie. Pomyślałam, że pójdę do domu Mileny. Po pewnym czasie byłam we wcześniej wspomnianym miejscu. Jak zawsze nikogo tam nie było. Weszłam tylnym wejściem i z pośpiechem poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Nie było jej tam, ale na jej biurku leżał pamiętnik, w którym pisały następujące słowa: "Znowu... Uciekam z domu... Czemu nikt się mną nie interesuje? Myślę, że to dobre rozwiązanie. Odpocznę od wszystkich osób... Od moich problemów... Od wszystkiego... Idę... Jeżeli ktoś to czyta niech mnie nie szuka. Zresztą kto by chciał mnie znaleźć? Przecież jak mnie nie ma wszyscy są o wiele bardziej szczęśliwsi. Chcę w końcu odpocząć od ludzi. Na zawsze..."

Muszę ją znaleźć. Uciekła wczoraj. Tylko gdzie ona może teraz być? Wybiegłam z domu do lasu. Wiem, że bardzo lubi przyrodę, więc pewnie jest tutaj. Błądziłam po lesie szukając mojej przyjaciółki.

 Milena!  zawołałam.

Nikt się nie odezwał. Wiedziałam, że w taki sposób łatwo jej nie znajdę. Szybko pobiegłam do miejsca gdzie dziewczyna spędza dużo czasu, czyli nad jezioro, w którym spotkałyśmy się pierwszy raz.

Nikogo tam nie było oprócz mokrej kartki.

"Już dawno mnie tutaj nie ma..."

Nie wiedziałam co Milena miała na myśli pisząc to. Nie ma jej we Wrocławiu czy nie ma jej w tym miejscu? A może nie ma jej...

Nie dopuszczałam do siebie tej myśli, że może jej już tutaj nie być. W jeziorze zobaczyłam naszyjnik, który cały czas nosiła Milena. Zabrałam go ze sobą i pobiegłam w głąb lasu. 

Perspektywa Mileny

W końcu czułam się wolna. Nikt mi nie przeszkadzał. Było mi zimno jak nigdy wcześniej, ale nie żałowałam tego. Biegłam przed siebie nie patrząc czy wiem gdzie jestem. Nagle coś mnie uderzyło. Usłyszałam głośny pisk opon i odjeżdżający samochód. Noga bolała mnie bardzo mocno jak głowa.

- Pomocy! - Zawołałam cicho.

Coraz gorzej widziałam otoczenie gdzie się znajdowałam. Powoli zamykałam oczy. Chciałam umrzeć, ale wiedziałam, że mam jeszcze swoich przyjaciół. Pewnie się o mnie martwią. Nie na pewno mają mnie gdzieś i o mnie dawno zapomnieli. Widziałam jasne światło, ale nie chciałam do niego iść. Czułam krople deszczu na swojej skórze. Wiedziałam, że nie mogę się tak łatwo poddać. Resztkami sił pomachałam ręką do nadjeżdżającego samochodu. Wysiadł z niego chłopak. Zadzwonił po pogotowie, które przyjechało po kilku minutach i zabrało mnie do szpitala.

Perspektywa Ashley

Usłyszałam karetkę. Może coś się stało Milenie? Pobiegłam do szpitala. Moim oczom ukazała się moja przyjaciółka. Jej nogi i głowa były bardzo zakrwawione. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Dziewczyna została przewieziona na salę zabiegową, a ja czekałam w korytarzu. Po chwili przyszedł lekarz informując mnie o tym, że wszystko jest dobrze, ale Milena musi odpoczywać i na razie nie można jej odwiedzać. Uśmiechnęłam się lekko na tą wiadomość i po kilku minutach poszłam do mojego mieszkania. Zapomniałam o czymś, a raczej o kimś. O mojej siostrze, która cały czas tam była.

 Masz 5 minut, żeby się spakować  powiedziałam.

 Jak możesz wyrzucać własną siostrę?

 To jest moje mieszkanie, więc mogę.

Dziewczyna po kilku minutach wyszła z mojego domu. Nie wiedziałam, że pójdzie tak łatwo.

Nagle mój telefon zadzwonił.

 Jaś?  zapytałam.

-------------------------------------------------------------

I jest kolejny rozdział :> Mam nadzieję, że się spodobał <3 Zachęcam was do komentowania i głosowania ;> 


Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz