Dziewczyna rozglądała się na wszystkie strony co dziwnie wylądało. Jednak po chwili podeszła do mnie i powiedziała:
- Hej. Szkoda, że już nie chodzisz do naszej szkoły.
Od razu wybuchnęłam śmiechem. Od kiedy pojawiłam się w szkole zaczęła mnie wyzywać, a teraz nagle mówi, że szkoda, że mnie tam nie ma.
– Bo nie mam z kim się kłócić – zaśmiała się. – Nie no żartuję. Wiesz... Zastanawiam się czy by tak lepiej się nie pogodzić.
– Hah. Ty mówisz poważnie?
– Naprawdę, zrozumiałam wszystko.
– Może później pogadamy - powiedziałam kiedy zauważyłam lekarza z Walerią wychodzących z pomieszczenia.
– Możecie wejść pojedynczo – powiedział doktor.
Skinęłam głową i weszłam do sali. Waleria położyła się na łóżku, a ja usiadłam obok na krześle.
– Co się stało? – zapytałam bez zastanowienia.
Dziewczyna wyraźnie posmutniała i zaczęła:
– To przez szkołę i zerwanie.
– Możesz dokładniej? Jeśli nie chcesz nie musisz mówić – powiedziałam z troską.
– Ehh... – westchnęła – kiedy Jaś ze mną zerwał myślałam, że nie znajdę już drugiej tak świetnej i kochanej połówki, więc bardzo się załamałam. Później w szkole też nie było najlepiej Łucja i Lidia cały czas robiły wszystko, żeby mnie pogrążyć. W końcu jakiś starszy chłopak sprzeciwił się jej i mówił, że to nie jest w porządku. Jednak ona zaczęła się śmiać i powiedziała, że mamy uważać. Jakoś po szkole kiedy szłam do domu zostałam pobita i... –mówiła ze łzami w oczach, które po chwili znalazły się na jej policzkach.
– I co się stało?
– Nie chcę o tym mówić.
– Okey rozumiem. Może chcesz coś do picia?
– Z chęcią– powiedziała smutno.
Wyszłam z pokoju i kierowałam się do automatów z napojami. Po drodze wpadłam na wysokiego bruneta i opuściłam wodę, którą niosłam przyjaciółce. Chłopak był bardzo przystojny i umięśniony. Wyglądał na jakieś 20 lat.
– Przepraszam – powiedział podnosząc butelkę, którą po chwili mi podał.
– To ja przepraszam. Dzięki – odpowiedziałam.
– Jak masz na imię? – zapytał.
– Ashley – powiedziałam niepewnie.
– Bardzo ładne imię. Ja Adrian – oznajmił z uśmiechem podając mi rękę, którą uścisnęłam. – Nie widziałaś może średniego wzrostu blondynki o szarych oczach?
Chwilę zastanawiałam się o kogo może chodzić jednak po chwili zapytałam:
– Ma na imię Łucja?
– Czyli ją znasz. Wiesz gdzie teraz jest?
– Ostatnio widziałam ją przed salą dwadzieścia jeden.
– Dzięki. Łucja to twoja przyjaciółka? – zapytał.
– Prędzej wróg – odpowiedziałam.
– Aż tak źle? Łucja wydaję się być miłą osobą. Pomogła mi znaleźć mój portfel.
Zdziwiłam się. Łucja? Ona by komuś pomogła?
– Dobra ta ja już idę – powiedział z lekkim uśmiechem.
Przytaknęłam i po chwili ruszyłam w tą samą stronę. Na jednym z krzeseł zauważyłam śpiącego Jasia. Wyglądał bardzo słodko. Usiadłam obok niego i nagle poczułam się senna. Oparłam się o ramię Janka i zasnęłam.
Po 5 godzinach
Nagle obudziłam się na krześle. Zobaczyłam przed sobą Jasia spoglądającego przez okienko w drzwiach do sali Walerii. Zaspana podeszłam do chłopaka, a on smutno powiedział:
– Pogorszyło się.
– Jak to? Przecież jeszcze niedawno było wszystko dobrze.
– Jest w śpiączce – powiedział ze smutkiem w głosie.
– Skąd wiesz? – zapytałam.
– Usłyszałem to od lekarzy – powiedział po czym poszedł do doktora.
Ciekawe dlaczego jej stan się tak nagle pogorszył. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Po chwili zauważyłam nadal smutnego Jasia.
– Ona chciała się zabić... Rozumiesz? – powiedział ze łzami w oczach.
Po tych słowach znieruchomiałam.
– To moja wina – powiedziałam równo z Jasiem.
– Mogłam jej pomóc, a nic nie zrobiłam – szepnęłam czując jak po moim policzku spłynęła jedna łza. Chłopak przytulił mnie po czym pocałował lekko w usta. Kiedy zauważył moją zdziwioną minę powiedział:
– Przepraszam.
– Nic się nie stało – powiedziałam nadal zdziwiona pocałunkiem.
Co prawda od dawna na to czekałam, ale nie spodziewałam się tego w tej chwili. Po pewnym czasie zauważyłam lekarza zmierzającego w naszą stronę.
– Pani przyjaciółka jest w głębokiej śpiączce. Zażyła kilka opakowań tabletek nasennych. Chciałem panią o tym poinformować, gdyż nie wiadomo czy w ogóle się z niej wybudzi, ale niech pani nie traci nadziei.
– Jak to? Myślałam, że jest to tylko chwilowa śpiączka... – powiedziałam cała zapłakana.
– Niech pani się nie martwi. Proszę być dobrej myśli – powiedział lekarz po czym poszedł do jednej z sal. Jaś znowu mnie przytulił.
– Myślę, że muszę jechać już do Wrocławia. Mam jeszcze kilka ważnych spraw do załatwienia.
– Rozumiem. Mogę zaprowadzić cię na pociag?
– Myślę, że trafię, ale skoro tak bardzo chcesz – powiedziałam.
Po chwili drogi znaleźliśmy się na miejscu.
– Ashley wszystkiego najlepszego – powiedział z lekkim uśmiechem podając mi prezent.
– Dzięki – odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka.
– Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio dużo się działo i zapomniałem o prezencie.
– Nic się nie stało – powiedziałam.
Po chwili zauważyłam mój nadjeżdżający pociąg.
– Dobra to ja już idę. Pa.
– Pa – powiedział chłopak i pocałował mnie namiętnie w usta. Odpowiedziałam mu tym samym. Po chwili odkleiliśmy się od siebie. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Nie chciałam go opuszczać ani na chwilę, ale musiałam.
– Do zobaczenia – powiedziałam po czym wsiadłam do pojazdu i pojechałam do Wrocławia.
CZYTASZ
Bądź na zawsze | JDabrowsky
FanfictionAshley razem z rodziną przeprowadziła się z Chin do Polski. Kiedy spotyka Jasia jej życie staje się inne, ciekawsze i nabiera całkiem innego koloru. Zakochuje się w chłopaku po raz drugi. On ma problemy, a ona próbuje je rozwiązać. W tej książce dow...