Rozdział 14

256 26 7
                                    

Dziewczyna rozglądała się na wszystkie strony co dziwnie wylądało. Jednak po chwili podeszła do mnie i powiedziała:

- Hej. Szkoda, że już nie chodzisz do naszej szkoły.

Od razu wybuchnęłam śmiechem. Od kiedy pojawiłam się w szkole zaczęła mnie wyzywać, a teraz nagle mówi, że szkoda, że mnie tam nie ma.

 Bo nie mam z kim się kłócić  zaśmiała się.  Nie no żartuję. Wiesz... Zastanawiam się czy by tak lepiej się nie pogodzić.

 Hah. Ty mówisz poważnie?

 Naprawdę, zrozumiałam wszystko.

 Może później pogadamy - powiedziałam kiedy zauważyłam lekarza z Walerią wychodzących z pomieszczenia.

 Możecie wejść pojedynczo  powiedział doktor.

Skinęłam głową i weszłam do sali. Waleria położyła się na łóżku, a ja usiadłam obok na krześle.

 Co się stało?  zapytałam bez zastanowienia.

Dziewczyna wyraźnie posmutniała i zaczęła:

 To przez szkołę i zerwanie.

 Możesz dokładniej? Jeśli nie chcesz nie musisz mówić  powiedziałam z troską.

 Ehh...  westchnęła  kiedy Jaś ze mną zerwał myślałam, że nie znajdę już drugiej tak świetnej i kochanej połówki, więc bardzo się załamałam. Później w szkole też nie było najlepiej Łucja i Lidia cały czas robiły wszystko, żeby mnie pogrążyć. W końcu jakiś starszy chłopak sprzeciwił się jej i mówił, że to nie jest w porządku. Jednak ona zaczęła się śmiać i powiedziała, że mamy uważać. Jakoś po szkole kiedy szłam do domu zostałam pobita i...  mówiła ze łzami w oczach, które po chwili znalazły się na jej policzkach.

 I co się stało?

 Nie chcę o tym mówić.

 Okey rozumiem. Może chcesz coś do picia?

 Z chęcią  powiedziała smutno.

Wyszłam z pokoju i kierowałam się do automatów z napojami. Po drodze wpadłam na wysokiego bruneta i opuściłam wodę, którą niosłam przyjaciółce. Chłopak był bardzo przystojny i umięśniony. Wyglądał na jakieś 20 lat.

 Przepraszam  powiedział podnosząc butelkę, którą po chwili mi podał.

 To ja przepraszam. Dzięki  odpowiedziałam.

 Jak masz na imię?  zapytał.

 Ashley  powiedziałam niepewnie.

 Bardzo ładne imię. Ja Adrian  oznajmił z uśmiechem podając mi rękę, którą uścisnęłam. – Nie widziałaś może średniego wzrostu blondynki o szarych oczach?

Chwilę zastanawiałam się o kogo może chodzić jednak po chwili zapytałam:

 Ma na imię Łucja?

 Czyli ją znasz. Wiesz gdzie teraz jest?

 Ostatnio widziałam ją przed salą dwadzieścia jeden.

 Dzięki. Łucja to twoja przyjaciółka?  zapytał.

 Prędzej wróg  odpowiedziałam.

 Aż tak źle? Łucja wydaję się być miłą osobą. Pomogła mi znaleźć mój portfel.

Zdziwiłam się. Łucja? Ona by komuś pomogła?

 Dobra ta ja już idę  powiedział z lekkim uśmiechem.

Przytaknęłam i po chwili ruszyłam w tą samą stronę. Na jednym z krzeseł zauważyłam śpiącego Jasia. Wyglądał bardzo słodko. Usiadłam obok niego i nagle poczułam się senna. Oparłam się o ramię Janka i zasnęłam.

Po 5 godzinach

Nagle obudziłam się na krześle. Zobaczyłam przed sobą Jasia spoglądającego przez okienko w drzwiach do sali Walerii. Zaspana podeszłam do chłopaka, a on smutno powiedział:

 Pogorszyło się.

 Jak to? Przecież jeszcze niedawno było wszystko dobrze.

 Jest w śpiączce  powiedział ze smutkiem w głosie.

 Skąd wiesz?  zapytałam.

 Usłyszałem to od lekarzy  powiedział po czym poszedł do doktora.

Ciekawe dlaczego jej stan się tak nagle pogorszył. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Po chwili zauważyłam nadal smutnego Jasia.

 Ona chciała się zabić... Rozumiesz?  powiedział ze łzami w oczach. 

Po tych słowach znieruchomiałam. 

 To moja wina  powiedziałam równo z Jasiem. 

 Mogłam jej pomóc, a nic nie zrobiłam  szepnęłam czując jak po moim policzku spłynęła jedna łza.  Chłopak przytulił mnie po czym pocałował lekko w usta. Kiedy zauważył moją zdziwioną minę powiedział: 

 Przepraszam. 

 Nic się nie stało  powiedziałam nadal zdziwiona pocałunkiem. 

Co prawda od dawna na to czekałam, ale nie spodziewałam się tego w tej chwili.  Po pewnym czasie zauważyłam lekarza zmierzającego w naszą stronę. 

 Pani przyjaciółka jest w głębokiej śpiączce. Zażyła kilka opakowań tabletek nasennych. Chciałem panią o tym poinformować, gdyż nie wiadomo czy w ogóle się z niej wybudzi, ale niech pani nie traci nadziei. 

 Jak to? Myślałam, że jest to tylko chwilowa śpiączka...  powiedziałam cała zapłakana.

 Niech pani się nie martwi. Proszę być dobrej myśli  powiedział lekarz po czym poszedł do jednej z sal. Jaś znowu mnie przytulił. 

 Myślę, że muszę jechać już do Wrocławia. Mam jeszcze kilka ważnych spraw do załatwienia. 

 Rozumiem. Mogę zaprowadzić cię na pociag? 

 Myślę, że trafię, ale skoro tak bardzo chcesz  powiedziałam. 

Po chwili drogi znaleźliśmy się na miejscu. 

 Ashley wszystkiego najlepszego  powiedział z lekkim uśmiechem podając mi prezent. 

 Dzięki  odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka. 

 Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio dużo się działo i zapomniałem o prezencie. 

 Nic się nie stało  powiedziałam. 

Po chwili zauważyłam mój nadjeżdżający pociąg. 

 Dobra to ja już idę. Pa. 

 Pa  powiedział chłopak i pocałował mnie namiętnie w usta. Odpowiedziałam mu tym samym. Po chwili odkleiliśmy się od siebie. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Nie chciałam go opuszczać ani na chwilę, ale musiałam. 

 Do zobaczenia – powiedziałam po czym wsiadłam do pojazdu i pojechałam do Wrocławia. 



Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz