Rozdział 18

175 18 0
                                    

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na drugi koniec łóżka gdzie zobaczyłam śpiącego Jasia. Powoli wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Na dworze przepięknie świeciło słońce, które oświetlało sypialnię. Po chwili zauważyłam przed blokiem Łucję. Przestraszyłam się i szybko zniknęłam z jej pola widzenia.

 Jaś  powiedziałam dość głośno, żeby chłopak się obudził.

Janek powoli otworzył oczy i mnie przytulił oraz pocałował. Wtedy kompletnie zapomniałam o Łucji, która stała przed moim blokiem. Jaś zrobił nam śniadanie, które zjedliśmy wspominając wczorajszy dzień. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

 Otworzę  powiedział kiedy ja piłam ciepłą, owocową herbatę.

Perspektywa Jasia

Poszedłem otworzyć drzwi. Przede mną stała niskiego wzrostu szatynka. Jej twarz wydawała mi się znajoma. Dziewczyna trzymała rękę lekko na nadgarstku.

 Coś się stało?  zapytałem dziewczyny.

 Tak  odpowiedziała krzywiąc się z bólu.

Zaprowadziłem ją do salonu.

 Lidia? Co się stało?  zapytała Ashley.

 Bardzo boli mnie nadgarstek  odpowiedziała.

 Myślę, że powinniśmy zawieźć cię do szpitala  powiedziałem patrząc na jej rękę.

 Musimy?  zapytała.

Kiwnąłem głową i razem z Lidią i Ashley pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że dziewczyna miała złamaną kość łódeczkowatą i musiała mieć gips na 6 tygodni.

Perspektywa Ashley

 Jak złamałaś kość?  zapytałam. 

 Ja jej nie złamałam  odpowiedziała błądząc wzrokiem po pokoju.

 To kto?

 To... Łucja  powiedziała.

 Łucja?  zapytałam ze zdziwieniem.

 Tak. Z pozoru wygląda na głupią i wredną dziewczynę, ale jest całkiem inna niż ci się wydaje.

 Przecież jesteście przyjaciółkami. Dlaczego ci to zrobiła?

 Byłyśmy. Teraz tylko mnie wykorzystuje, a ja nic nie mogę zrobić. Zrobiła to bo... Bo ostrzegam cię przed nią  powiedziała ze łzami w oczach.

 Czego ona od nas chce?

Dziewczyna kiwnęła przecząco głową co prawdopodobnie miało oznaczać, że nie może tego powiedzieć lub sama nie wie.  Po chwili Lidia musiała już iść. Jaś przytulił mnie mocno i powiedział:

 Wszystko będzie dobrze.

Po jego słowach uspokoiłam się i nie myślałam tyle o Łucji.

Po 3 tygodniach

Już od trzech tygodni chodzę regularnie do liceum. Łucji i Lidii nie widziałam od kilku tygodni. Boję się trochę o Lidię, ale nic nie mogę zrobić. Jaś przyjeżdża do mnie raz lub nawet dwa razy na tydzień. Pod koniec kwietnia w środę kiedy okazało się, że Jaś nie mógł do mnie przyjechać postanowiłam pójść do pobliskiego, małego lasu. Było w nim dużo kolorowych kwiatów. Wszystkie drzewa miały przepiękne, lśniące i zielone liście. Usiadłam na ziemi i patrzyłam się w swoje odbicie w jeziorze. Po chwili obejrzałam się za siebie. Z daleka zobaczyłam coś leżącego. Podeszłam do tego miejsca i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Leżała tam Łucja. Jej włosy były ciemniejsze niż kiedyś. Nagle otworzyła oczy i zapytała:

 Co się stało?

 Właśnie przed chwilą cię znalazłam  powiedziałam trochę przestraszona.

 Kim jestem? Nic nie pamiętam  mówiła wyraźnie zmartwiona.

Bardzo się zdziwiłam, że nic nie pamięta. Nie wiedziałam czy mogę jej wierzyć.

 Masz na imię Łucja a na nazwisko Limarowska.

 Dzięki. Strasznie boli mnie głowa  mówiła.

 Tu niedaleko jest szpital zaprowadzę cię.

Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Okazało się, że Łucja musiała uderzyć się z bardzo mocną siłą w głowę i nic nie pamięta. Postanowiłam zadzwonić do Lidii. Dziewczyna nie odbierała tylko napisała, że nie może teraz rozmawiać.  

 Byłyśmy przyjaciółkami?  usłyszałam pytanie Łucji.

Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

 Nie  odpowiedziałam.

Dziewczyna patrzyła się na mnie i już o nic więcej się nie pytała.

 Chcesz coś do picia?  zapytałam dziewczyny.

 Wodę  odpowiedziała bez zastanowienia.

Po chwili wyszłam z jej sali i kierowałam się do automatu z napojami. Wzięłam wodę i powoli kierowałam się w stronę sali dziewczyny. Kiedy stałam przed jej drzwiami usłyszałam rozmowę.

 Jak ty chcesz to zrobić?

 Normalnie.

 Jakoś tego nie widzę. Dobra muszę już iść zanim ona tutaj przyjdzie.

Kiedy usłyszałam kroki szybko pobiegłam do toalety, która była niedaleko mnie i przeczekałam kilkanaście sekund. Potem poszłam do sali Łucji i podałam jej wodę.

 Dzięki  odpowiedziała z uśmiechem.

Nie wiedziałam co mam o niej sądzić i kto przed chwilą tu był. Nigdy nie lubiłam Łucji i wątpię, że się to kiedyś zmieni. Postanowiłam napisać do Lidii.

Ja: Łucja jest w szpitalu.

Po kilku minutach dziewczyna odpisała.

Lidia: Co się stało?

Ja: Straciła pamięć.

Lidia: Jak?

Ja: Nie wiem. Znalazłam ją w małym lesie leżącą na trawie.

Lidia: Jesteś w tym szpitalu co zawsze? Zaraz będę.

Ja: Tak, czekam. 

Po dłuższej chwili Lidia znalazła się w szpitalu. Była trochę zdziwiona tym, że jej była przyjaciółka prawdopodobnie nic nie pamięta. 

---------------------------------------------------------------------

Wiem, że rozdział miał być kilka dni temu, ale niestety moje plany się trochę pozmieniały. Przepraszam i mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ♥ 



Bądź na zawsze | JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz