14

3.7K 341 25
                                    

Mimo problemów udało mi się z nim pogodzić. Jeśli mogę to tak nazwać. Drań przyjął moje przeprosiny ale nie miał zamiaru utrzymywać znajomości. Mimo usilnych starań nie dowiedziałem się dlaczego.

Rano wróciłem pod dom i mocno waliłem pięścią w drzwi.
- Czego chcesz?! - usłyszałem głos ojca chrzestnego przez zamknięte drzwi.
- Otwórz no! Chcę zjeść śniadanie!
- Co? Uchiha cie nie ugościł?
Jego śmiech doprowadził mnie do szewskiej pasji.
- Otwieraj do cholery jasnej! - po tych słowach zapanowała cisza. Po chwili kluczyk w drzwiach się przekręcił, a drzwi się uchyliły. W progu stał Jiraiya. Zmierzył mnie od góry do dołu.
- Nie widzę świeżych śladów bójki...
- Nie było żadnej bójki... Mogę z tobą pogadać przy śniadaniu?

***

Spojrzałem na zegarek. Była 7:50. Cholera! Spóźnie się do szkoły, pomyślałem. Ten cholerny staruch zagadał mnie na śniadaniu. Eh... Najpierw muszę zajrzeć do dyrektorki.

Pobiegłem ile miałem sił i wpadłem do gabinetu Tsunade.
- Naruto, co ty...
- Przepraszam ale to ważne.
- Słucham. Siadaj, biegłeś?
- Tak. Chodzi o to, że wczoraj wieczorem rozmawiałem z Sasuke.
- Mam nadzieje, że się znowu nie pobiliście...
- Nie tym razem... Przyszedłem prosić aby pani cofęła moje zawieszenie.
- Chyba żartujesz... Dzisiaj siedzisz w kozie, a od jutra masz tydzień zawieszenia.
- Pomyślałem, że skoro się pogodziliśmy to nie będzie potrzeby...
- Eh... I co ja mam z tobą zrobić, Uzumaki. - przez dłuższą chwilę zastanawiała się co mi odpowiedzieć. Skoro jeden problem mam z głowy pozostało mi tylko dowiedzieć się więcej o tej grupce, która nas pobiła.
- Proszę, pani Tsunade.
- Dobrze, dobrze. Ale jeśli jeszcze raz podpaniesz to zawieszenie będzie dłuższe.
- Dziękuję! - zawołałem i szybko wybiegłem na korytarz. Byłem szczesliwy choć nie wiem czemu. Przecież to szkoła...

Po rozowie z Tsunade udałem się pod klasę. W drodze na miejsce napisałem szybko mejla do Jiraiyi.

Naruto: Tsunade cofnęła moje zawieszenie. Wrócę późno. Nie czekaj na mnie z obiadem.

Chwilę później nadeszła odpowiedz.

Jiraiya: Dobrze.

Ależ się rozpisał. Pod salą wpadłem na Uchihę. Eh... Co za życie.
- Uważaj jak chodzisz, Uzumaki - odezwał się sucho. Przewrociłem oczami.
- Sam uważaj jak chodzisz, Draniu.
___________

Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim, którzy mnie obserwują i aktywnie udzielają się pod rozdzialami. Specjalnie dla was jest ten rozdział! ;)

Gwiazdkujcie i komentujcie kochani! ;3

Do następnego x

SasuNaru - Alone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz