26

2.6K 253 62
                                    

Minęło dobre pół godziny nim zjawiła się tu policja. Razem z Itachim siedzieliśmy na korytarzu gdy dwóch policjantów weszła na hol szpitalny. Odruchowo spojrzałem na nich i wstałem. Zwrócili na mnie uwagę i skierowali się w naszą stronę. Szczerze mówiąc to wcale nie miałem żadnego planu. Przecież nie prznam się do winy. Wiem! Zganię to na tych debili, pomyślałem.
- Dzień dobry. Dostaliśmy wiadomość, że ktoś padł ofiarą gwałtu - odezwał się jeden z oficerów.
- Tak. Chodzi o mojego przyjaciela... - odparłem. Mężczyźni spojrzeli na Itachiego.
- A pan? - zwrócili się do Uchihy.
- Ja jestem jego bratem.
- A rodzice?
- Nie żyją od dawna, ja się nim opiekuję.
- Dobrze. Proszę z moim kolegą wypisać dane.
- Dobrze - przytaknął. W towarzystwie oficera skierował się do recepcji wypisać jakieś dokumenty.
- Panie policjancie - zacząłem. Moje ręce były bardzo spocone. - Chciałbym złożyć pewne oskarżenie.
- Słucham. To ma związek ze sprawą ofiary?
- Zapewne zna pan grupę Akatsuki?
- Niestety ale jeśli oni to zrobili to marne szanse, że tym razem uda nam się ich złapać. Mamy wiele takich zgłoszeń...
- Tak, ale mój przyjaciel wie gdzie mogą się ukrywać.
- W takim razie musimy z nim porozmawiać...
- Jest jeszcze jedna sprawa. Dostał pan dzisiaj zgłoszenie o czyjeś śmierci?
- Tak. Ale co to ma do rzeczy?
- W sumie wiele, bo to ich sprawa... - Trochę przekłamałem fakty. Nie do końca miałem rację ale przecież to ich wina.

Jak ja teraz spojrzę Nejiemu w oczy, pomyślałem. To jednak był najmniejszy z problemów.
- Jak to się stało, że tyle wiesz, młody?
- Długa historia. Wyjaśnimy wszystko razem z Sasuke później- Właśnie kończyłem zdanie gdy na holu pojawił się lekarz. Nie miał zbyt miłej miny.
- Co z Sasuke? - spytałem natychmiast. Oficer tylko popatrzył na lekarza z poważną miną.
- Cóż. Jest w poważnym stanie. Poleży na oddziale z tydzień i dojdzie do siebie... Fizycznie - odparł lekarz.
- Co to znaczy? - odezwał się Itachi, który od jakiegoś czasu przyglądał się mojej rozmowie z policjantem.
- Został brutalnie zgwałcony... Pewien uraz zostanie mu na zawsze... - A jednak! Ten skurwysyn odważył się go tknąć!

Po krótkiej rozmowie pozwolono nam wejść do sali aby zobaczyć się z Sasuke. Wyglądał strasznie. Był brudny od krwi, która nadal mu leciała z ran. Policja ze względu na jego stan psychiczny zgodziła się na to żeby rozmowa odbyła się innym razem.

Usiadłem na krześle obok łóżka. Itachi stał tuż obok, blady jak ściana szpitalna. Oczy Sasuke błądziły po pokoju, a ręce się trzesły. Złapałem go za rękę. Zwrócił na mnie uwagę.
- Sasuke - szepnąłem.
- N-Naruto... - usłyszałem jego głos, pełen bólu i smitku. Aż mi się łezka w oku zakręciła.
- Jesteś już bezpieczny...
_____________________

No i kolejmy rozdział! Wiem wyszedł trochę nudny...

Gwiazdkujcie i komentujcie kochani! ;3

Do następnego x

SasuNaru - Alone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz