Leżałam pośrodku wielkiego łóżka, w środku nocy, nie mogąc ponownie usnąć. Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam całą noc. Zawsze budziłam się z przeraźliwym lękiem. Noc w noc ten sam sen. Teraz było tak samo, bez względu na miejsce. Kiedy przeprowadziłam się do Kalifornii, a co za tym idzie byłam dalej od nich, sny powoli ustępowały, jednak nie było mi dane spać. Próbowałam leczyć się u psychologa, miałam prywatne sesje terapeutyczne, ale kiedy nie możesz zdradzić źródła problemu, leczenie jest cholernie ciężkie i nie przynosi pożądanych efektów. Wszystko zaczęło się parę lat temu, chociaż trzeba zagłębić się jeszcze bardziej, żeby „zrozumieć" zaistniałą sytuację. Moi rodzice, George i Elizabeth poznali się, gdy mama nie była jeszcze pełnoletnie. Ot, wielki letni romans, a tak się przynajmniej wydawało, dopóki nie wyszło na jaw, że Eliza jest w ciąży, a George wrócił do swojego kraju i ślad po nim zaginął. Młoda Brytyjka po namowach rodziców postanowiła urodzić dziecko i nadała mu imię Chloe. I tak też znalazłam się na tym świecie, niechciany problem, którego nie można było ot tak odłożyć na półkę, gdy się znudził. Elizabeth musiała zrezygnować ze szkoły, z marzeń i życia, żeby zająć się mną. Po pewnym czasie przyzwyczaiła się do nowego gadżetu i gdy pojechała do Paryża na wakacje, spotkała ponownie Georga z parę lat starszą ode mnie dziewczynką, Veronique. Miłość między parą kochanków odżyła na nowo i po paru miesiącach ukrywania się i zdradzania ówczesnej żony - Camille, wziął z nią rozwód i związał się z moją mamą, miałam wtedy 3 latka. Było jak w bajce, przynajmniej wszyscy, razem ze mną, tak uważali, prawda była jednak zupełnie inna, o czym w niedługim czasie miałam się przekonać. Jednak do tego czasu byłam najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem. Rodzice nigdy się nie kłócili, kochali się, szanowali, pomagali sobie, a tak przynajmniej to widziałam. Jednak kiedy zaczęłam chodzić do liceum wszystko się zmieniło, chociaż tak naprawdę chyba nic. Zaczęłam dostrzegać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Przeklinam dzień w którym pokłóciłam się z chłopakiem i wróciłam do domu, chociaż miało mnie nie być cały weekend. Eliza była akurat cały tydzień na szkoleniu w Rzymie, światowi ludzie, a co. Ojciec był w domu, ale jak się okazało, nie sam. Była też tam młoda dziennikarka, która znalazła dowody na to, że ojciec czerpie miliony z nielegalnych źródeł. Wiedziałam o tym, bo już kiedyś była u nas w domu i podsłuchałam ich rozmowę. Stałam na podwórku i przez okno obserwowałam całe zajście. Zobaczyła mnie, wiedziała, że jestem i błagała mnie o pomoc, a ja byłam bezradna. Teraz każdej nocy widzę jej twarz, jej martwe oczy, które błagają o litość. Uciekłam do mojej przyjaciółki, ale o niczym jej nie powiedziałam. Na następny dzień pojawiła się informacja w wiadomościach o śmiertelnym wypadku dziennikarki, jej samochód wpadł pod pociąg na przejeździe kolejowym. Co za ironia, mój ojciec w liceum przezywany był 'train', bo mieszkał przy przejeździe kolejowym. Znałam prawdę, chciałam iść na policję, chciałam, żeby poszedł siedzieć, ale gdy okazało się, że moja matka również brała w tym udział, zaniemówiłam. Nie wiedziałam co zrobić, wyprowadziłam się od nich. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Ojciec był bogaty, nikt by mi nie uwierzył, nie miałam dowodów na to, że ją zabił, oni natomiast mieli dowody na to, że zginęła na torach. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem czy ją zabił, czy tylko poddusił, a brudną robotę wykonał za niego ktoś inny. Wiedziałam jedynie, że ta dziewczyna zginęła, bo odkryła prawdę o interesach mojego ojca, to mi wystarczyło. I tak oto od 17 roku życia mieszkam z przyjaciółką, nie mam kontaktu z rodzicami, ot czasem wyślą kartę na urodziny czy Boże Narodzenie no i przysyłają kasę. Nikomu o tym nie powiedziałam, nikt o tym nie wie i nigdy się nie dowie. Nikt nie dowie się o tym, do czego przyczynili się moi rodzice i o tym, że nie sypiam przez to po nocach. Życie powoli zaczynało mi się układać i nie chciałam tego zaprzepaszczać. Znajdowałam się właśnie w pięknym drewnianym domku nad jeziorem, leżąc sama w olbrzymim łóżku i myśląc o mężczyźnie, który znajduje się parę kroków dalej, w drugiej sypialni. Nie mogłam usnąć, nie wiem czy przez sen, czy przez wrażenia związane z owym obiektem westchnień. Wstałam i po cichu skierowałam się do kuchni. Zapaliłam delikatne światło i zaczęłam szperać w poszukiwaniu potrzebnych mi produktów, musieli je mieć, to typowy amerykański domek na weekend, must have. Okay, mam kubek, w lodówce było mleko sojowe, a w górnej szafce znalazłam gorącą czekoladę i pianki. Za chwilę będę w niebie. Wstawiłam mleko na gaz, żeby nie używać kuchenki mikrofalowej o 4:28 nad ranem i nie obudzić tym mojego towarzysza podróży. Gdy mleko się gotowało wsypałam gorącą czekoladę, dodałam aromat pomarańczowy, który znalazłam w tej samej szafce co pianki i już miałam nalewać gorący napój do kubka, gdy usłyszałam za plecami zachrypnięty głos.
- Cześć robaczku, co dobrego robisz?
- Gorącą czekoladę z piankami, chcesz? - zapytałam sięgając po drugi kubek.
- Pierwszy raz będę pił gorącą czekoladę latem. - oparł z uśmiechem i rzucił się na sofę.
Wlałam napój do kubków, wrzuciłam po garści marshmallowsów i położyłam na stoliku w pokoju dziennym. Mężczyzna poklepał wolne miejsce obok siebie i tam też się udałam.- Często siedzisz po nocach w kuchni? - zapytał.
- Cały czas - odparłam biorąc łyk napoju.
- To tak jak ja - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem - nawet nie wiesz robaczku, ile mamy ze sobą wspólnego. - odparł i otarł kciukiem piankę znad moich ust.
Dalej siedzieliśmy w ciszy rozkoszując się smakiem i gdy w kubkach nic już nie zostało, rozeszliśmy się do pokojów.- Dobranoc i dziękuję za czekoladę - powiedział ziewając.
- Branoc Shannon i nie ma za co.
CZYTASZ
Charmante chick
Fanfiction"Kochaj się ze mną tak, jakbyś już nigdy miał mnie nie spotkać" wyszeptałam mu do ucha. Chloé + Shannon