fuck you Shannon

93 9 0
                                    

Shannon pierwszy zwlókł się z łóżka i jak co rano zszedł na dół zaparzyć kawę. To już był nasz rytuał, świeżo mielona kawa o poranku od najwspanialszego mężczyzny na świecie. Po piętnastu minutach walki samej z sobą, dosłownie wygramoliłam się z łóżka i zarzuciłam na siebie gruby szlafrok udając się do łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i zeszłam do kuchni, gdzie pan Leto we własnej osobie smażył jajka na bekonie.

- Mmm pachnie wyśmienicie – powiedziałam przytulając go od tyłu i całując w gołe ramię.

- Do usług – odpowiedział i położył dwa talerze, a następnie zajął się nalewaniem soku pomarańczowego.

- Jedynie fartuszka ci brakuje, skarbie – śmiałam się, na co on jedynie udał oburzenie i wrócił do opiekania tostów.

Siedziałam przy stole z ledwo otwartymi oczami przypominając Azjatkę, z potarganymi włosami, które wyglądały niczym po przejściu Kathriny i gołymi stópkami, którymi przebierałam z zimna. Nie ma znaczenia, że byliśmy w LA, gdzie aktualnie, patrząc na termometr było 16 stopni, jestem największym na świecie zmarzlakiem.

- Jest jakiś szczególny powód, że tak się we mnie wpatrujesz? – spytałam zaciekawiona.

- Wyglądasz wspaniale. – cmoknął mnie w czoło.Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na swoje odbicie w drzwiczkach piekarnika i zaśmiałam się.

- Żartujesz sobie, prawda? Wyglądam, jakbym przegrała bitwę z suszarką, prostownicą i szczotką razem.

- Ja tam sądzę, że to słodkie. – puścił mi oczko, amant się znalazł.

- Jaaasne, to tak, jak żona pyta męża po paru latach małżeństwa, czy wygląda grubo w danym stroju. Mąż zawsze powie, że nie, nawet jeżeli myśli, że tak. – odrzekłam tonem wykładowcy na Harvardzie.

- O właśnie, jeżeli o tym mowa, uważam, że wyglądasz grubo w tym szlafroku, powinnaś go natychmiast zdjąć. – zażartował. W odpowiedzi jedynie prychnęłam i zawiązałam pasek od szlafroka jeszcze mocniej, na koniec dumna z siebie, wytknęłam mu język.

- Nie umiesz się bawić. – odburknął i zajął się swoją porcją.

Śniadanie zjedliśmy przy akompaniamencie prezenterki telewizyjnej w porannym programie „The Today Show" na NBC. Między kolejnymi newsami rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Shannon trochę więcej opowiedział o trasie, jaka to była ekscytująca i udana, a to dopiero początek. Na końcu języka miałam już go zapytać o artykuł z londyńskiej gazety, ale powstrzymałam się. Wzięłam głęboki wdech i wydech.

- Idę na górę się przyszykować, na 13 jestem umówiona z twoją mama. – dałam mu buziaka.

- Z mamą? A coś się stało? – zapytał zainteresowany.

- Nie, wszystko dobrze. Mam z nią co nieco do obgadania – pokazałam mu język i poszłam się ubrać i umalować.

***

- Connie, muszę ci coś powiedzieć, ale musisz przysiąc, że nie powiesz o tym Shannonowi, ani nikomu. – wreszcie po drugiej lampce wina się przemogłam.

- Chloe, coś się stało? – spytała zaniepokojona i usiadła obok mnie na sofie – jesteś w ciąży?

- Co? Nie, nie, to nie to – uspokoiłam ją i spojrzałam błagalnie, żeby się zgodziła.

- No dobrze, skoro to takie ważne dla ciebie, to nie wspomnę o tym ani słowa – powiedziała i dodała mi otuchy uśmiechem.

- To głupie – zaczęłam – ale przed wyjazdem na Bali, zupełnie przez przypadek znalazłam u Shannona w szufladzie...pierścionek – powiedziałam niepewnie i trochę cichszym głosem, niż zawsze.

Charmante chickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz