Shanimal

186 14 2
                                    

- I CIĘCIE ! – rozległ się donośny krzyk reżysera – Mamy to! – zwrócił się w moją stronę i praktycznie rzucił mi na szyję – Chloe, to było wspaniałe. Tyle energii, tyle emocji, dawno nie spotkałem się z tak pełnym profesjonalizmem. Te oskarżenia rzucane w stronę Jareda, ten ból i jednoczesna miłość, tak prawdziwe! Gdybym nie kamery dookoła to powiedziałbym, że naprawdę się kochacie ale akurat przechodzicie ciężki okres. – Jared, gdy to usłyszał głośno prychnął i stwierdził „David, nie pierdol." Prawdę mówiąc połowy nie musiałam grać, bo naprawdę Jared przez cały czas mojego związku z Shannonem sprawiał mi tyle bólu i nieprzyjemności, że chociaż miałam okazję na uwolnienie głęboko skrywanych uczuć. Dla jasności, film nie był tanim romansidłem, była to historia gangsterska, historia tajemnicza z zaskakującym zakończeniem, jednak jak każdy film w naszych czasach, musiał pojawić się wątek miłosny, który przypadł mi i Leto. Już od dwóch tygodni siedzieliśmy w gorącym Nowym Meksyku na planie, zostały jeszcze tylko dwa dni i sajonara. Powoli zaczynałam tęsknić za Los Angeles, za Hollywood Hills i przede wszystkim za moim Shannonem, który razem z Tomo i resztą chłopaków z ekipy został w Labie, aby dokończyć pracę nad nowym albumem. Ja natomiast musiałam całe dnie męczyć się z młodszym Leto, który co rusz miał do mnie jakieś „ale", żadna tajemnica, nie dogadywaliśmy się i już, od kolacji u Constance nic a nic się nie zmieniło. Szczerze mówiąc ani trochę nie było mi to na rękę, po pierwsze z racji, iż kręciliśmy razem film i patrząc na scenariusz i sceny jakie zostały fajnie byłoby mieć dobre relacje, po drugie ze względu na Shannona, który miał strasznie dobry i silny kontakt z bratem, a ja sprawiłam, że oddalili się od siebie, no i na koniec sama nie czułam się z tym dobrze. Na samym początku naszej znajomości wszystko było dobrze, zapowiadała się owocna przyjaźń, a teraz jest tragicznie.

- Jared? – zaczepiłam go w drodze do garderoby – chciałabym z tobą zamienić słowo a'propos scenariusza, możemy się spotkać o 19 w lobby? – zapytałam z nadzieją w głosie.

- Jeżeli musimy. – odpowiedział jedynie i zniknął za drzwiami.

Z racji iż była już 16.30 i nie zostało mi za dużo czasu od razu skierowałam się do hotelu, robiąc po drodze trzy zdjęcia z „fanami" i zostawiając parę autografów. Ciekawe tylko czy zaczepili mnie z racji, iż kojarzą mnie z filmów i serialu, czy z Leto. Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i od razu udać się do pokoju w celu odświeżenia i przygotowania do konfrontacji z Jaredem. Ubrałam się pośpiesznie, włosy związałam w luźnego koka i zrobiłam szybki make up. Dokładnie o 19:00 młody bóg, jak go zwą, pojawił się w umówionym miejscu i zaproponował, żeby pójść do baru i porozmawiać przy drinku. Z racji wczesnej jeszcze godziny nie doświadczyliśmy większych tłumów i mogliśmy na spokojnie zając miejsca przy barze. Jared dla siebie zamówił burbon z lodem, a dla mnie margarite truskawkową.

- O czym chciałaś gadać? – zapytał od niechcenia i upił połowę drinka.

- Ymmm bo jest taka scena pod kon...- przerwał mi „Chloe, kurwa, pytam na poważnie, przecież wiem, że nie chodzi ci o scenariusz". Przyznam szczerze, że lekko zbiło mnie to z tropu i nie wiedziałam jak się zachować. Mój plan był zupełnie inny, najpierw zagadanie o filmie, lekkie nawiązanie do Shannona i jakoś by poszło, ale w takiej chwili nie wiedziałam jak to rozegrać.

- Jesteśmy dorosłymi ludźmi, ja tak się zachowuje, prosisz o spotkanie, przychodzę, to teraz ty się zachowaj adekwatnie do swojego wieku i powiedz o co chodzi?- Ty się zachowujesz jak dorosły facet? – prychnęłam – A obrażanie się na mnie ot tak i nie wyjaśnianie powodu jest dorosłe? No ciekawe.

- Tak cię to boli? – nie dowierzał i zamówił kolejną porcję alkoholu dla siebie.

- Żebyś wiedział Jared, że mnie to boli. Polubiłam cię, na początku, gdy się poznaliśmy mieliśmy tak dobry kontakt, mogliśmy siedzieć godzinami i gadać o wszystkim, traktowałam cię jak przyjaciela, jako jedyną bliską osobę w tym wielkim świecie, w którym się znalazłam, a ty? A ty w pewnym momencie odwróciłeś się ode mnie ot tak, bez słowa wyjaśnienia, jak ma mnie to nie boleć? To, że traktujesz mnie jak wroga, jak najgorszą osobę na tej planecie, która za wszelką cenę chce zniszczyć ci życie. To boli, Jared. Zależało mi na tobie od samego początku, nadal mi zależy, nie potrafię być obojętna, mimo iż dla ciebie byłoby to najwygodniejsze, chociaż nie, chyba najwygodniejsze byłoby gdybym wyjechała i już nigdy nie wtrącała się w twoją rodzinę, prawda? – spojrzałam na niego wymownie, a tylko wpatrywał się ślepo w coś za moimi plecami, coś, pustą ścianę. – Nie musisz odpowiadać. – rzuciłam i nawet nie próbując drinka zeszłam z wysokiego barowego krzesła i ruszyłam w stronę lobby, gdy nagle poczułam jego zaciśniętą rękę na moim ramieniu.

Charmante chickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz