Po drodze z obserwatorium wstąpiliśmy jeszcze do Whole Foods'a, żeby zrobić jakieś zakupy do Jareda. Zapakowaliśmy cały koszyk, gdyż jak się okazało, mieliśmy zostać u niego na noc, a na następny dzień miałam tam wpaść Constance. Na poczekaniu razem z Shannonem musieliśmy wymyślić menu, a przez Jareda nie było to łatwe zadnie, jednak od czego był Internet. Na całe szczęście przed zamknięciem nie było aż tylu ludzi i nie było długich kolejek. Przy kasie miał miejsce zabawny incydent, gdyż ekspedientka poprosiła mnie o autograf. Jak wyjaśniła, moja bohaterka w jednym z filmów, jest idolem jej córki. Z wielką przyjemnością podpisałam kawałek papieru, który mi dała i zrobiłam sobie z nią zdjęcie. Kiedy wychodziliśmy ze sklepu obładowani papierowymi torbami, Shannona już nosiło.
- Powiedz mi, jakim cudem, ta kobieta poprosiła tylko CIEBIE o autograf?! Ja rozumiem, gdybyś była sama, ale ja stałem zaraz obok. – dziwił się Shannon przy okazji męcząc w poszukiwaniu kluczyków. – Bo wiesz, ja już trochę dłużej jestem znany niż ty, w dodatku, bardziej rozpoznawalny. Powiedz szczerze, kto by się oparł takiemu przystojniakowi – zrobił dziubek i zmrużył te swoje piękne oczęta na co wybuchłam śmiechem, a zaraz potem dołączył i on.
Gdy dojechaliśmy do Jareda, wszyscy pozostali goście już byli i zabawiali się w ogrodzie przy dźwiękach głośnej muzyki grającej z radia. Shannon miał klucze do Labu, więc jak gdyby nigdy nic weszliśmy do domu, nie zwracając przy tym szczególnej uwagi przebywających tam osób. Zakupy zanieśliśmy do kuchni i tam zajęłam się ich rozpakowaniem. Shann włożył jedynie burbon do lodówki i sprawdził, czy kostkarka do lodu działa. Wszyscy chyba musieli siedzieć w ogrodzie, gdyż ani w kuchni, ani idąc na górę zanieść torby, nie spotkaliśmy nikogo. Będąc na górze, w pokoju Shannona, zajrzałam przez okno i nie mogłam uwierzyć.
- Shanny, dasz wiarę, że twój brat zrobił ognisko?! W dodatku rozłożył ekran i koce obok basenu. Co mu się stało?- zapytałam wyraźnie zainteresowana zaistniałą sytuacją. Cóż, Jared słynął raczej ze swojego lenistwa, jeżeli o takie rzeczy chodzi. Tworzyć sztukę mógł non stop, ale żeby coś ogarnąć w domu, bądź nawet wyłowić z basenu liście...trzeba było go ciągnąc godzinami, a on i tak się bawił i wymigiwał jak tylko się dało.
- Dziwne...- stwierdził, ale po chwili zaraz się rozpromienił, gdyż ujrzał – TOMO !!! – i otwierając balkon krzyknął tak głośno, że oczy wszystkich skierowane były tylko na nas.
- UKOCHANY ! – odkrzyknął mu gitarzysta i rozłożył ręce, przesyłając buziaki, a wszyscy zaczęli się śmiać i wrócili do rozmów i picia, jednak nie na długo.
- Chloe- zapytał – myślisz, że uda mi się stąd skoczyć do basenu? Chyba dam radę, co? – powiedział i nim się obejrzałam już go nie było, słyszałam jedynie krzyki ludzi i głośny plask wody. Z duszą na ramieniu wychodząc na balkon, który jakimś dziwnym trafem nie miał barierki, spojrzałam ze strachem w dół. Po chwili jednak z wody wynurzył się niczym nimfa, zarzucając głową do tyłu, a mi ulżyło. Fakt, basen był prawie pod balkonem, a balkon na pierwszym piętrze, nie było wysoko, nie mogłoby mu się nic stać, jednak przez chwile zamarłam. Widząc go odetchnęłam z ulgą i zeszłam czym prędzej na dół, używając w przeciwieństwie do niego schodów. Wychodząc tarasem zaraz naprzeciwko basenu spotkałam Vicky z którą chwilę pogadałam, by zaraz potem przywitać się z resztą. Gdy tylko się pojawiłam z wody jak poparzony wyskoczył Shannon i kierując się w moją stronę mówił ze śmiechem.
- Chloe, kochanie moje, chodź przytul mnie, pokaż jak bardzo mnie kochasz – cały mokry z rękoma rozłożonymi, jak wcześniej Tomo, próbował mnie przytulić.
- O nie, tylko spróbuj – już się zbliżał – Shannon, zobaczysz, że pożałujesz – jeszcze tego mi brakowało, żebym i jak była mokra. Jednak jak się okazało, to było nieuniknione. Przerzucił mnie sobie przez ramię i w jednej chwili znaleźliśmy się w wodzie, a ja myślałam, że zakopię go żywcem.

CZYTASZ
Charmante chick
Fanfiction"Kochaj się ze mną tak, jakbyś już nigdy miał mnie nie spotkać" wyszeptałam mu do ucha. Chloé + Shannon