4th of July

66 11 0
                                    

Po wielokrotnych namowach Tomo i tysięcznym powtarzaniu sobie w głowie, że jestem aktorką, postanowiłam wrócić do środka i udawać, że nic się nie stało. Niedługo zaczynała się trasa koncertowa chłopaków, więc jakiekolwiek afery nie były nam teraz potrzebne. Brukowce powoli przestawały ekscytować się naszym związkiem, więc gdyby ktoś dowiedział się o tym, co się dzisiaj wydarzyło, karuzela ruszyłaby na nowo. Niepewnym krokiem z wymuszonym uśmiechem na ustach weszłam ponownie do clubu i skierowałam się w stronę naszego VIP'owskiego stolika, przy którym siedział Jared z Jamiem i Vicky.

- Hu hu hu któż to do nas powrócił? – zapytał Jamie jednocześnie patrząc na zegarek – jakieś 40 min, czyżby gorący sex z naszym wiecznie napalonym perkusistą?

Jedynie spojrzałam na niego z pode łba i pomijając pytanie na temat Shannona, usiadłam obok nich.

- Czy ty naprawdę kontrolowałeś ile czasu mnie nie było?

- Ekhm no wiesz, taki mały męski zakładzik – powiedział lekko speszony.

- Małe męskie zakładziki to już lepiej sobie odpuście, nie wychodzą wam one na dobre – odburknęłam.

- Oj już nie przesadzaj Chloe – włączył się do rozmowy Travis, który niepostrzeżenie dosiadł się do nas – dzięki temu zakładowi, jesteście razem, co by nie mówić taka jest prawda, nikt nie wie czy wasz związek by się tak potoczył, gdyby nie ten zakład.- Ah no tak, może jeszcze powinnam wam za to dziękować? – zapytałam z ironią w głosie.

- No wiesz, gdyby nie patrzeć, mogłabyś nam za to chociaż kolejkę postawić – oznajmił Jamie dumny niczym paw, że wpadł na tak genialny pomysł. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i skierowałam się w stronę baru. Po chwili jednak poczułam jak ktoś mnie od tyłu przytula i usłyszałam głos Vicky.

- Chloe, wszystko w porządku? Minę masz nietęgą, w najlepszym humorze też nie jesteś, a Tomo nic nie chce mi powiedzieć.

- Dziękuję za troskę, ale wszystko w porządku – zmusiłam się do uśmiechu i zamówiłam kilka shotów whiskey. Nie chciałam okłamywać żony Tomo, gdyż była złotą osobą, tak bardzo nie pasującą do tego zgiełku. Prawdę mówiąc nie chciałam się nikomu zwierzać, Tomo wiedział, bo był przy tym, jednak gdyby nie to, zachowałabym wszystko dla siebie. Obwiniałam się za zaistniałą sytuację, szukałam wytłumaczenia, jednak nic logicznego nie przychodziło mi do głowy. Byłam za dobra, czy może niewystarczająco dobra, za bardzo go kochałam, czy za słabo, byłam dla niego wszystkim czy niczym? Przez chwilę rozmawiałam jeszcze z Vicky przy barze, żeby następnie pożegnać się z nią, gdyż jechała odebrać swoją mamę z lotniska. Ja natomiast z tacą pełną kieliszków wróciłam do naszego stolika.

- Oni ci tam robili tą whiskey? – zapytał Jamie.

- Ohh zamknij się – odpowiedziałam i nie czekając na nikogo przechyliłam kieliszek z alkoholem 

– Travis, masz fajkę? – zapytałam na co siedzący przy stoliku spojrzeli się na mnie jakbym co najmniej zapytała o amfetaminę czy shotgun'a.

- Chloe, nie poznaję cię, przecież ty nie... - przerwałam mu rzucając na odchodne „nie to nie" i skierowałam się w stronę wyjścia, gdzie zahaczyłam jakiegoś kolesia, który dał mi papierosa. Byłam strzępkiem nerwów, na planie potrafiłam zagrać wszystko, potrafiłam wcielić się w każdą rolę, pokazać każdą emocję, ale tego wieczoru byłam bezradna. Kończyłam palić papierosa, kiedy obok mnie pojawił się Jared. Jeszcze jego mi tu brakowało do szczęścia. Wiedziałam, że zaraz zacznie się przesłuchanie i nic ani nikt mnie od tego nie uratuje. Zgasiłam papierosa i czym prędzej ruszyłam przed siebie.

Charmante chickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz