- Mam dzisiaj urodziny. - Uśmiechnął się.
- To fajnie.
- Nie złożysz mi życzeń? - spytał i zrobił smutną minę.
- Dlaczego bym miała?
- Bo tak się robi? - Spuścił głowę widocznie urażony, ale już po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Może przynajmniej całus w policzek?
- O nie, nie ma mowy.
- Ej, to moje urodziny! Jeden, mały buziak, proszę.
- Boże, Michael. Nie - powiedziałam stanowczo.
- Proszę -kontynuował nie zwracając uwagi na to co mówię.
- Czego nie rozumiesz w słowie nie?
- Nie daj się namawiać. Wiem, że tego chcesz.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłam i odbiegłam w stronę szkoły.
***
- To jak z tym buziakiem? - spytał, gdy natknęłam się na niego po lekcjach.
- Nie.
- Słońce, to moje urodziny. Niech to będzie mój prezent.
- Co z tego będę miała? -spytałam, a on podniósł brwii.
- Widzę, że zmierzamy w dobrym kierunku. - Uśmiechnął się. - Co tylko chcesz.
- Chcę mieć zaproszenie na twoje urodziny.
- Co? Żartujesz? -zdziwił się. -Myślałem, że nie chcesz przyjść.
- Bo nie chcę, ale ponoć to niezła impreza, a ja muszę się trochę zrelaksować po męczącym tygodniu. Poza tym poprawię sobie opinię w szkole.
- Zgoda. - Roześmiał się. - To jak?
- Ugh.
Podeszłam do niego i chciałam pocałować go w policzek, ale wtedy on przekręcił swoją głowę i dotknęłam jego ust. Poczułam dreszcze przechodzące przez moje ciało. On objął mnie w pasie i pogłębił nasz pocałunek. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co robię i gwałtownie się odsunęłam.
- Nie żyjesz za to, Clifford. To miał być całus w policzek.
- Dostałem nagłego skurczu szyi -powiedział przygryzając wargę, a ja rzuciłam mu wściekłe spojrzenie i ruszyłam w stronę swojego domu.