Był już wieczór i pakowałam swój plecak, gdy nagle ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
- Ja otworzę! -krzyknęłam i zbiegłam na dół po schodach.
Otrzepałam swoją bluzkę i otworzyłam drzwi.
- Cześć -odezwała się dziewczyna.
- Vanessa? Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
- Wiem, że jest już późno, ale myślę, że powinnyśmy pogadać. Wpuścisz mnie na parę minut?
-Um, tak. Wchodź.
Dziewczyna jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. Zaczesała swoje blond włosy do tyłu i spojrzała na mnie nieśmiało. Wskazałam ręką kanapę, a ona usiadła.
- Chcesz coś do picia? -spytałam nie chcąc wyjść na nieuprzejmą.
- Nie, usiądź proszę.
W tym momencie cieszyłam się, że w domu była tylko mama, która pewnie brała teraz kąpiel. Zajęłam miejsce obok blondynki i czekałam aż zacznie mówić.
- Musimy pogadać o Michaelu, o nas, o całej naszej trójce.
- Nie wiem czy jest na to odpowiednia pora. Poza tym nie mamy o czym rozmawiać, nie będę już wciskać się w wasz związek.
- Zrobilaś to już dawno, Holly -powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. - Chodzi o to, że... zerwałam z nim dzisiaj.
- Van...
- Zamknij się i daj mi mówić. Wiem, że za mną nie przepadasz, a ja też nie pałam do ciebie wielką sympatią, ale wiem co jest między tobą a nim. To widać. Chciałam to w jakiś sposób zmienić i próbowałam nie przyjmować do siebie tej wiadomości, ale... Wiem, że z tobą byłby szczęśliwszy. Pasujecie do siebie i potrzebujecie siebie nawzajem.
- Nic już między nami nie ma. Powiedział, że nic dla niego nie znaczę i cie kocha.
- Daj spokój, słyszałam co się stało. Był zdenerwowany i to dlatego. Znam go jak nikt inny, Holly.
- Nieprawda.
- Wiem o waszych pocałunkach. Śledziłam was tego dnia, gdy spotkaliśmy was w pizzeri. Udawałam, że nic się nie stało i chciałam zamieść to pod dywan, ale nie chcę tak dalej. Znalazłam kogoś kogo naprawdę kocham i wiem, że on czuje to samo. Życzę wam powodzenia jakkolwiek idiotycznie to brzmi w mojej sytuacji.
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nigdy nie spodziewałabym się po niej takich słów. Dziewczyna wstała i zaczęła kierować się w stronę drzwi, więc ruszyłam za nią.
- Dziękuję -wydusiłam w końcu, a ona roześmiala się.
- Nie ma za co. Bierz go póki ciepły