- Nie mów, że kochasz Star Warsy.
- Kocham Star Warsy. -powiedziałam wybuchając śmiechem, gdy przyglądał się mojej koszulce.
- Nie wierzę, jakim cudem nie jesteś jeszcze moją dziewczyną?
Pewnie dlatego, że ty już masz dziewczynę?
- Co u Vanessy? -zapytałam przypominając sobie, że przecież jest chora.
- Już wszystko wraca do normy, za niedługo powinna wrócić do szkoły.
- O, to... um, fajnie. - Uśmiechnęłam się.
- Mamy dzisiaj próbę z chłopakami, wpadniesz?
- Gdzie?
- U mnie w domu, w garażu. Powinnaś tam trafić. O 6.
- Może jakoś znajdę dla was miejsce w moim napiętym grafiku -powiedziałam, a on szturchnął mnie rozbawiony.
- Masz przyjść, czekam na ciebie.
***
Ostatnim razem, gdy tu byłam moja wizyta nie skończyła się dobrze. Przypomniałam sobie akcję z Pierce'm i wiadomość o nowej dziewczynie Clifforda.
Zdałam sobie sprawę, że nawet to wszystko nie sprawiło, że odsunęłam się od niego. Ciągle coś mnie do niego ciągnęło. Był dla mnie jak magnez.
- O już jesteś! - Usłyszałam i poczułam, że ktoś ściska mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Przecież mówiłam, że przyjdę.
Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę garażu, gdzie reszta zespołu ustawiała swój sprzęt.
- Hej wszystkim -powiedziałam uśmiechnięta.
Luke wbił wzrok w nasze dłonie złączone razem.
- To znaczy, że jesteście razem? - spytał.
- Co? - Michael odskoczył ode mnie jak oparzony zdając sobie sprawę, że ciągle trzymał mnie za rękę. - Nie, ja tylko...
- Stary, wszyscy widzą, że coś jest między wami. Daj sobie spokój z tamtą blondyną.
- Nic między nami nie ma. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Jego słowa bolały jak nóż wbity w serce, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Utknęliście w friendzone -odezwał się Calum, a ja miałam ochotę go zabić.
- Jestem z Vanessą, bo ją kocham i chcę z nią być. Ona nic nie znaczy.
Tego już było dla mnie za dużo. Zbyt długo ukrywałam to wszystko w sobie. Nie miałam nic do stracenia.
- Nic dla ciebie nie znaczę? - wydarłam się, a on spojrzał na mnie zaskoczony. - To na jasną cholerę mnie tu przeprowadzasz? Po co te idiotyczne trzymanie się za ręce, przytulanie, całowanie i rozmowy? Po co to wszystko?
- Ja...
- Zamknij się. Nie jestem żadną zabawką, którą można rzucić w kąt, gdy się znudzi! Nie jestem żadną pocieszycielką.
- Nie to miałem na myśli -powiedział, a ja czułam wszystkie spojrzenia wlepione we mnie.
- Nie? A co? Mam cię dość, Clifford. Życie to nie gra. Tu chodzi o uczucia, bo sprawiłeś, że poczułam coś czego nie powinnam.
- Holly...
- Nie, nie ma już Holly. Nie ma już nic. Może masz rację, nic między nami nie ma -powiedzialam. - Zajmij się Vanessą i daj mi spokój. Nie chcę cię znać.
same dramy xx
powoli zbliżamy się do końca, jeszcze sama nie wiem jak on będzie wyglądał. czy zakończy się happy endem czy nie. wciąż nad tym myślę.