Gdy wyszłam z łazienki ku mojemu zaskoczeniu przy stoliku siedział tylko Michael. Podeszłam do niego.
- Gdzie reszta? - spytałam.
- Mama zadzwoniła po Vanessę i musiała spadać, a Calum zmył się razem z nią.
- Nie ma mnie 5 minut i nagle wszyscy znikają. Super.
- Jakie 5 minut? Nie było cię spokojnie pół godziny, nie wiem co tam robiłaś - powiedział z oburzeniem.
- Nikt nie kazał ci na mnie czekać, więc równie dobrze mogłeś się zmyć razem z nimi.
Sięgnęłam po kurtkę i wyszłam z budynku. Niecałą chwilę potem chłopak mnie dogonił.
- Przepraszam.
- Za co? - spytałam.
- Nie wiem. Nie odzywasz się do mnie od tygodnia, a jak już to najczęściej rzucasz jakąś ripostą. Co się stało?
- Boże, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? - Stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego. Chłopak pokręcił głową zdezorientowany. - Jesteś idiotą, Clifford. Zresztą tak samo jak ja.
- To fajnie się dobraliśmy -powiedział i nieco się do mnie zbliżył.
Po raz kolejny poczułam te głupie uczucie w brzuchu.
- Nie powinieneś być teraz ze swoją dziewczyną? -spytałam.
- Powinienem. -Uśmiechnął się. - Odprowadzę cię do domu.
- Racja, sama bym przecież nie trafiła.
Przez całą drogę opowiadał mi o trasie, którą planowali wspólnie z chłopakami. Wiedziałam, że ciężko na nią pracowali. Lubiłam ich muzykę, wpadała w ucho i cieszyłam się, że w końcu spełniają marzenia.
Odprowadził mnie tuż pod mój dom. Nie chciałam się z nim rozstawać i było mi z tym źle, bo przecież on miał dziewczynę, a ja zachowywałam się jak skończona idiotka.
- Wiesz co, Holly? - spojrzałam na niego pytająco. - Chciałbym teraz po raz kolejny dostać skurczu karku.
- Co? - spytałam, a on przyciągnął mnie do siebie i pocałował po raz kolejny.
Nie umiałam się przed tym bronić. Powinnam go odepchnąć, ale nie potrafiłam, bo sama tego chciałam. Pragnęłam go, a on miał Vanessę. Dziewczynę, która wszystko psuła.
Gdy się odsunął nie wiedziałam co zrobić. Stałam tam i tylko patrzałam na niego.
- Chyba nie powinniśmy nigdy zostawać sami -powiedział.
- Zdecydowanie nie. - Zaśmiałam się nerwowo.