Szłam podśpiewując sobie pod nosem good riddance*, gdy nagle usłyszałam znajomy głos. Niecałą chwilę później chłopak był już obok mnie.
- Cześć, Holly -odezwał się uśmiechnięty.
- Gdzie twoja dziewczyna?
- W domu. Ma grypę czy coś, nie będzie jej do końca tygodnia.
- O, w takim razie życz jej szybkiego powrotu do zdrowia -0owiedziałam starając się brzmieć życzliwie co mi chyba za bardzo nie wyszło.
- Pewnie. - Uśmiechnął się. - W końcu możemy znów chodzić razem do szkoły.
- Zastępstwo za Vanessę?
- Nie -zaprzeczył od razu. - Szczerze mówiąc ciesze się, że jest chora.
- O, wow. Jakiś ty miły.
- Nie o to chodzi. - Wybuchnął śmiechem. - Po prostu brakowało mi naszych spotkań no i... twoich koszulek.
- Ugh, one jakoś specjalnie za tobą nie tęksniły.
- Ciągle nie podałaś mi numeru twojej seksownej sąsiadki.
- Tej, która kradła mi ubrania? - spytałam, kiwnął głową rozbawiony. - Niestety, ale wyjechała na dwa tygodnie do syna.
- Uh, no cóż jakoś muszę to przeżyć.
- No jakoś musisz -zgodziłam się.
- Ale na szczęście mam ciebie -powiedział, gdy byliśmy pod szkołą. Przytulił mnie, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. - Tęskniłem za tym twoim brakiem uczuć.
Roześmiał się i ruszył w stronę swojej klasy.
hej hej
więc wracamy przez kilka rozdziałów do starej formy, to już 30 rozdział lolz jak to się stało?