- Holly, ktoś do ciebie. -Usłyszałam głos z dołu.
Wzięłam głęboki oddech i zbiegłam po schodach. Żyłam nadzieją, że jednak nie przyjdzie, ale ona wyparowała od razu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam go przy drzwiach.
- To ja zostawię was samych -odezwała się mama i poszła na górę puszczając mi oczko. Wywróciłam oczami.
- Co tu robisz? -spytałam i wpuściłam go do środka.
- Też miło cię widzieć. -Roześmiał się. - Mówiłem, że przyjdę, właściwie sama mnie zaprosiłaś.
-Co? Chyba masz jakieś halucynacje, Clifford. Nic takiego nie powiedziałam.
- No cóż, być może parę rzeczy sam sobie dopowiedziałem.
- Parę? -spytałam.
- Daj spokój, Hols.
- Ugh.
Odsunęłam się, a on wszedł do środka uśmiechnięty i zamknął drzwi.
- Kawę.
- Co? -spytałam.
- Zrób mi kawę. -Uśmiechnął się.
- Coś jeszcze?
- Narazie starczy, ale dzięki, że pytasz. To miło z twojej strony, Hols.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni. Nie wiedziałam, którą kawe chce, więc nasypałam cappucino do kubka i nastawiłam czajnik.
- Ładnie tu masz -powiedział nagle pojawiając się u mojego boku.
- Wiem -odparłam i otworzyłam lodówkę chcąc wyjąć ciasto, które wczoraj kupiła mama.
Nagle poczułam jak jego ręce oplatają mnie w talii. Odwróciłam się w jego stronę, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech. Spojrzałam na niego pytająco, a on pochylił się i szepnął mi do ucha:
- Stoimy pod jemiołą. -Zachichotał.
- Nawet nie myśl, że...
Nie zdążyłam dokończyć, bo jego usta spotkały się z moimi. Przyciągnął mnie bardziej do siebie, a ja nie protestowałam.
- Nienawidzę cię -powiedziałam kładąc podbródek na jego ramieniu.
- Ja ciebie też.
Wybuchnęłam śmiechem i odsunęłam się od niego.
dlugo mnie nie bylo, ale byly swieta i jakos nie mialam czasu zeby dokończyć ten rozdzial
szczesliwego nowego roku wszystkim i zeby 2016 byl 1000 razy lepszy niz 2015 :)