Rozdział 23

38 7 0
                                    

Na dworze było już bardzo chłodno, więc zapięłam kurtkę.Było bardzo cicho, brak kogokolwiek,żadnej oznaki życia.
,,Cholera, mogłam jednak się zgodzić na to aby Harry mnie odwiózł. "-Pomyślałam. Lecz teraz nie miałam wyboru i musiałam iść sama.
Nagle ktoś złapał mnie mocno za nadgarstki rąk i pociągnął w inną stronę. Bardzo się wystraszyłam, próbowałam szybko odblokować telefon i w jakiś sposób zadzwonić do Harrego ale... To na nic, pewna postać uniemożliwiła mi to poprzez rozbicie mojego telefonu czymś bardzo ciężkim.
Właśnie w tym momencie moją ostatnią szansą na ratunek pozostał głośny krzyk. Miałam nadzieję że ktokolwiek mnie usłyszy. Niestety to w niczym nie pomogło, a osoba która tu była razem ze mną próbowała ściągnąć ze mnie kurtkę a następnie bluzkę i inne części garderoby.
Wpadłam w panikę ale w tedy ku moim oczom ukazał się ciężki przedmiot którym został rozbity mój telefon. To była moja ostatnia szansa.
Zaczęłam się wyrywać tak mocno, aby dosięgnąć przedmiot którym mogłabym się w jakikolwiek sposób obronić. Aż w końcu udało mi się, złapałam przedmiot, którym był prawdopodobnie młotek,lecz byłam w takim ogromnym strachu że nawet nie jestem tego pewna. Lekko się zamachnęłam i uderzyłam mężczyznę w twarz która była zasłonięta. Właśnie wtedy wykorzystałam chwilę i rzuciłam się do ucieczki, lecz moje nogi były jak z kamienia. Co chwila obracałam się upewniając przy tym, czy mężczyzna który mnie zaatakował nie idzie za mną.
Po paru minutach roztrzęsiona wbiegłam do domu, gdzie tam siedział Jason z moją mamą.
-Kochanie, co ci się stało? -Szybko podeszła do mnie mama podnosząc lekko mój podbródek.
-Płakałaś? Dlaczego masz odpietą bluzkę, ah nie jest ci wstyd,przecież cały stanik ci widać... -Lekko mnie popchnęła w stronę salonu.
Ona nic nie rozumiała.
-Zostałam zaatakowana. -Szepnęłam powolnie siadając na kanapie.
Po tych słowach Jason i mama wymienili spojrzenia.
-Czy to Harry? -Zaczął mężczyzna.
-Nie, nie wiem kto to był, miał zasłoniętą twarz.
-Oh, moje Biedactwo,jutro pojedziemy na policje -Powiedziała mama przytulając mnie.
-Jesteś głodna? -Zapytała.
Pokiwałam przecząco głową.
-Teraz chyba mam ochotę pójść do pokoju, wziąść kąpiel, pobyć sama...
Wstałam z kanapy i skierowałam się do toalety. Nalałam do wanny wodę, dotknęłam ręką tylnej kieszeni od spodni w której wyczułam pustkę.
-Cholera -Szepnęłam -Mój telefon. -Głośno wzdychnęłam, przeczesałam włosy ręką i właśnie wtedy dałam upust łzą. Ukucłam i sprawdziłam temperaturę wody. Spojrzałam w lustro i szybko zmyłam makijaż który dosłownie cały mi się rozmazał. Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny próbując się odprężyć...

Na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz