•Christian's POV•
- Czasami zastanawiam się... - zaczęła, nadal z drżącym oddechem. - Czy to naprawdę złe? - spytała wreszcie, przesuwając dłonią pośród swoich włosów. Jej szare oczy błyszczały, jakby tylko wyczekiwała momentu, aby pokazać swoje zadowolenie. Zaśmiałem się zakładając spodnie.
- Zdecydowanie. I mówiąc dokładnie: tak, to jest kazirodztwo - potwierdziłem, cały czas skupiając uwagę na doprowadzeniu się do jak najlepszego stanu. Seks to jedna z tych rzeczy, przez którą traci się poczucie czasu, czego wolałem uniknąć. Mimo, że dochodziła ósma godzina, co zatem wskazywało był dość późny wieczór, tak samo jak Cami miałem jeszcze nie jedną sprawę do załatwienia tamtego dnia.
- Jestem przecież świadoma i jakby tego było mało to ja zaczęłam cały ten układ. Dlaczego więc mam to pieprzone poczucie winy? - kontynuowała, kręcąc głową.
- Bo wiesz, że tak nie powinno być. Nie ważne, że pociąga cię to tak samo jak mnie - wyjaśniłem, mimowolnie się uśmiechając.
- Jesteś popieprzony - mruknęła żartobliwie, na co uniosłem brew.
- I kto to mówi? - spytałem na przekór. - A tak na serio, nawet się nie dziwię temu wszystkiemu. Po tym, jak się urodziłaś oczekiwałem, że chociaż w najmniejszym stopniu będziesz taka jak ja - przyznałem zgodnie z prawdą. - To tylko miłe urozmaicenie - stwierdziłem. Ze zdziwieniem przyjąłem fakt, że Milla wybuchła salwą śmiechu, ponownie kręcąc głową.
- Skoro mowa o urozmaiceniach. Potrzebują nowej sukienki na bal - ostrzegła. O matko, zaczyna się... Wyraz mojej twarzy gwałtownie uległ zmianie, uświadamiając mojej towarzyszce zapał na tę część konwersacji. Postanowiłem zachować temat, poruszając przy okazji o wiele ważniejszą kwestie.
- Skoro mowa o balu, nie muszę ci chyba przypominać o zasadach - upomniałem, wstając wreszcie na równe nogi. Nastolatka wywróciła oczyma, oczekując nieuniknionego wywodu z mojej strony. Ten dzieciak zna mnie aż za dobrze.
- Tak tak - mruknęła. - Spokojnie nie przyniosę ci wstydu - ciągnęła dalej, krzyżując dłonie na piersiach. Oczywiście, że nie. Spróbowałabyś.
Musiałem się upewnić, że nie zrobi nic głupiego podczas tego pieprzonego balu. Wszystko mogło się tam wydarzyć, a najgorsze było to, że nie będę w stanie śledzić wydarzeń na bieżąco. Jedyne więc co mi pozostało to, miejmy nadzieje słusznie, zaufać mojej Małej.
- Jestem poważny - oznajmiłem. - Zero alkoholu, narkotyków a przede wszystkim seksu. Zrozumiano, panno Grey? - spytałem nostalgicznie, uświadamiając ją o konieczności przestrzegania tych zasad.
Camille wstała z łóżka i owinęła swoje dotychczas nagie ciało prześcieradłem. Przechodząc obok mnie, na jej usta wkradł się wredny uśmieszek, co uświadomiło mi przedwcześnie, że miała zamiar jakoś to skwitować. Rozbawił mnie fakt, że tak łatwo daje swojej mowie ciała się zdradzić. Powinna, mimo wszystko, ograniczać niektóre impulsy.
- Tak, Panie - mruknęła, najzwyczajniej w świecie mnie wymijając, aby po chwili zniknąć za drzwiami łazienki. Tej małej naprawdę należy się porządne lanie.
Pokręciłem głową notując sobie w podświadomości ten pomysł na inny dzień. W samych jeansach, opuściłem jej sypialnie, żeby chwile później znaleźć się w swojej poszukując mojego telefonu. Zignorowałem kilka maili w sprawie złożenia wyjaśnień do brukowców na temat wczorajszej afery, przechodząc od razu do ważniejszych spraw.
Nadawca: ONA
Temat: Spotkanie
Treść: Chciałam się upewnić, że nadal jest Pan zainteresowany dzisiejszym spotkaniem. PS: Wolałabym przełożyć je na godzinę dwunastą z dobrze znanego Panu powodu. Wierzę, że dla człowieka takiego jak Pan, owa godzina nie jest żadnym wyzwaniem, w szczególności, iż z pewnością sam ma Pan wiele zajęć do mienionej pory. Mam nadzieje, że Pański wieczór przebiega pomyślnie. Czekam na Twoją odpowiedź, Panie.
CZYTASZ
One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1
FanfictionUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim jest Christian, jednak tylko nieliczni znają jego prawdziwą stronę. A raczej kolejną z n...