- Co? Kto?- spytałam ze zmarszczonymi brwiami, nie do końca potrafiąc uwierzyć w to, co powiedziała. Otworzyłam drzwi i po wejściu do środka apartamentu zapaliłam światło w holu, z ulgą rejestrując brak obecności taty.
- Mój pieprzony ojciec - mruknęła. - Wróciłam z próby i... - urwała, przełykając głośno ślinę. - Nie zrobiłam nic złego... - powiedziała, po raz kolejny zezwalając na to, aby szloch przejął kontrole nad jej ciałem. - Taka po prostu jestem...
- Daj mnie na facetime - poprosiłam, nie przykładając zbyt dużej uwagi do jej słów.
- Co? Nie! Nie... Ja...- zająkała się.- Nie chcesz tego widzieć - stwierdziła.
- No dobra - skwitowałam, wzdychając. Dochodziła druga w nocy i byłam naprawdę zmęczona, ale nie zmieniało to faktu, że musiałam znaleźć jakieś wyjście.
- Gdzie jest twoja mama?- spytałam, jakby pod wpływem olśnienia.
- Delegacja w Nowym Jorku - wyjawiła. - Wraca za conajmniej dwa tygodnie.
- Cholercia - skwitowałam. - Okej więc... - przerwałam, odsuwając telefon od ucha, aby ponownie sprawdzić która była godzina. Wiem, że robiłam to kilkanaście sekund temu, ale co poradzić jeśli człowiek jest zmęczony?
- Spakuj się, weź najpotrzebniejsze rzeczy. Poproszę Taylora, żeby cię przywiózł. Jutro ogarniemy co dalej - zakończyłam, nie czekając nawet na jej potwierdzenie. Po zakończeniu połączenia napisałam wiadomość do Szarego o następującej treści: "Lex ma kłopoty. Wyjaśnię jak wrócisz. Kocham Cię."
Gdy dźwięk wysłanego sms-a uświadomił mnie o powodzeniu tego zadania postanowiłam, że jak najszybciej poproszę Taylora, żeby odebrał Lexę. Nie zwracając zbytniej uwagi na to, iż apartament był pusty, zjechałam windą na piętro niżej. Co z tego, że byłam na bosaka. Nie mając żadnych zahamowań kilkukrotnie zapukałam w drzwi pomieszczenia, w którym mieszkał Taylor, wyczekując jak zbawienia momentu, aż wpuści mnie do środka. Mężczyzna całe szczęście nadal miał na sobie codzienny garnitur, dzięki czemu szans na to, iż mi pomoże, była większa.
- Wybacz, że zakłócam twój czas wolny, ale... - urwałam próbując złapać oddech. Moja kondycja naprawdę była w strasznie opłakanym stanie. - Moja przyjaciółka ma kłopoty. Ojciec wyrzucił ją z domu i... - kolejna przerwa na oddech.
- Zaczekaj. Gdzie jest Pan Grey?- spytał, zmieniając temat. - Wejdź.- dodał, robiąc mi miejsce.
- Nie mam zielonego pojęcia. Napisałam mu wiadomość... - wyjawiłam, wchodząc wreszcie do środka. Apartament zajmowany przez Taylora był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu, zupełnie jak cały budynek Escali. Jedyne, co różniło to miejsce od naszego piętra to różnorodność panujących odcieni, przestrzeń oraz ułożenie mebli.
- Chodzi o to że jest już druga w nocy, no i po tak męczącym dniu mój mózg nie pracuje za dobrze, więc nie za bardzo rozgryzłam co zrobić w tej sytuacji, tym bardziej, że Tatuś Dominuś gdzieś się zaszył no więc pomyślałam że jeżeli poproszę cię wystarczająco ładnie i przy okazji obiecam podwyżkę, to może byłbyś w stanie ją tutaj podstawić, proszę?- spytałam, totalnie zapominając o składni zdania i formach wypowiedzi. Miałam stu procentową pewność, że była to totalna, bezsensowna papka, ale nie mogłam nad tym zapanować.
- Po pierwsze; oddychaj - polecił, nie ukrywając mimowolnego uśmiechu. - I po drugie: Oczywiście. Za chwile powinienem być z powrotem z Panienką Coroner - zapewnił, zabierając kluczyki ze szklanego blatu.
Gdy kilka sekund po wypowiedzeniu tych słów zniknął z mojego pola widzenia, mimowolnie opadłam na skórzaną kanapę, wzdychając głośno. Niemalże na niej zasnęłam, więc resztkami sił wróciłam do naszego apartamentu z nadzieją, że tata zdołał już wrócić. Niestety było to mylne złudzenie, dzięki czemu po raz enty tamtej nocy z mojego ledwo władnego ciała wydobyło się westchnienie. Gdzie on się do cholery podziewa? Korzystając z chwili udałam się do mojej sypialni, gdzie wzięłam z łóżka piżamę, czyli dużą koszulkę i bieliznę, po czym weszłam do łazienki z zamiarem rozbudzającego prysznica. Znając życie, oraz orientując się w powadze sytuacji, Lex nie będzie pozwalała mi zaznać snu conajmniej do piątej nad ranem. Chwile po tych rozmyślaniach stałam już w zamkniętej kabinie, pozwalając kroplom chłodnej wody rozbudzić każdy zakamarek mojego ciała. Gdy woda zamiast ukojenia po ciężkim dniu pełnym wrażeń, sprawiała już tylko lodowaty ból, zakręciłam ją i stanęłam na dywanie. Bez żadnych wstępów wytarłam się, założyłam na siebie piżamę, a włosy związałam w warkocz. Wchodząc do kuchni ponownie sprawdziłam czy przypadkiem Szary czegokolwiek nie odpisał, lub chociażby wyświetlił wiadomości ode mnie. Nic.
Siadłam na metalowym krześle, rodem z barów w najekskluzywniejszych klubach Seattle, i pokręciłam się kilkukrotnie na nim próbując rozładować narastającą irytację. Przysięgam na Boga, że jeśli właśnie najebał się w jakimś barze, to tego zdrowo pożałuje. Ledwo przez moją myśl przebrnął fakt, że jeśli jednak owa myśl okazała się prawdą z pewnością ta noc okaże się być najbardziej pełną wrażeń w moim całym szesnastoletnim życiu. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazic tego, że JA miałabym zająć się nim w takim stanie, nie mówiąc już o jutrzejszym kacu. Warcząc z powodu coraz bardziej narastającej złości zeszłam z krzesła i przeskoczyłam przez blat, aby w szybszym tępie dostać się do kuchni. Niestety nawet nutella oraz sok pomarańczowy nie były w stanie jakoś mnie uspokoić. Zmuszona do ostateczności zajęłam się sprawdzaniem social mediów począwszy na facebooku, przez instagram, snapchat aż do tweetera. Mimo, iż zajęło mi to prawie dziesięć minut prawie wcale nie odczułam upłynięcia tego czasu. Postanowiłam 'połazić' po sklepie z aplikacjami ponownie starając się zabić czas. Znalazłam całkiem ciekawą grę dla zabicia czasu, którą od razu pobrałam. I wtedy, dwie aplikacje w rankingu niżej, znalazłam rozwiazanie obecnego problemu, czyli cudowną rzecz zwaną Find My Phone. Klaszcząc w dłonie z powodu tego genialnego odkrycia odczekałam kolejne dwadzieścia sekund, aż aplikacja nie znalazła się na moim telefonie.
Podaj ID oraz hasło.
Zaśmiałam się, gdy pierwsza próba rozgryzienia tej jakże "trudnej" kombinacji okazała się być poprawną. Zmarszczyłam brwi, gdy kompas wreszcie stanął, a na mapce pokazała się moja lokacja. Na wyjaśnienia nie musiałam czekać długo, ponieważ zaledwie kilka sekund później usłyszałam, że ktoś wszedł do apartamentu.
- Przysięgam na Boga, że jeśli jesteś pijany... - zaczęłam ze skrzyżowanymi na piersi dłońmi, prawie krzycząc. Szary z widocznym rozbawieniem pozbył się swojego obuwia oraz skórzanej kurtki, pozostawiając obie rzeczy w przedpokoju.
- Czy wyglądam jakbym był?- odparł pytaniem, powtarzając moje poczynanie. Nie czekając na moją odpowiedz sam sprostował:
- Nie jestem.
- Cholera jasna pisałam do ciebie! Jest pieprzona trzecia nad ranem, a ty tak po prostu sobie wracasz bez żadnych wyjaśnień! - krzyczałam, pozwalając w ten sposób złości na całkowite opuszczenie mojego ciała.
- Przepraszam - stwierdził, nadal śmiejąc się mimo skruchy. - Padł mi telefon - dodał, całkowicie wybuchając śmiechem. Spiorunowałam go wzrokiem, nie wierząc do końca w sprawie tego picia.
- Co cię tak bawi? - spytałam wreszcie, ledwo powstrzymując kolejny wybuch złości.
- Nic. Przepraszam. - Kolejny śmiech. - Jesteś taka słodka, gdy się denerwujesz - wyjaśnił, podchodząc do mnie. Zanim zdołałam zaprotestować, mężczyzna objął mnie ramionami, ciasno do siebie przyciągając.
- Nie przytulaj mnie kurwa, jak jestem zła - mruknęłam, udając, że mnie to nie rusza.
- Daj spokój, Milla. Przecież nic się nie stało - stwierdził, teraz już poważnie, ponawiając uścisk.
Zauważając brak reakcji z mojej strony pocałował mnie w czoło, potem nos, policzki, zjeżdżając coraz niżej aż wreszcie natrafił na miejsce w zagłębieniu szyi, po którego muśnięciu przeszedł mnie dreszcz odbijający się w moim kroczu.
- Więc nawet nie przeczytałeś mojej wiadomości? - spytałam, próbując unormować oddech, po tym jak wreszcie się odsunęłam. Nie czekałam nawet na jego odpowiedz, gdy moje myśli obrały zupełnie inny bieg, ponieważ drzwi apartamentu ponownie się otworzyły. Niemalże biegiem do nich podeszłam, a moje serce skruszyło się na milion kawałków, gdy ujrzałam w nich zapłakaną Alex. Bez słowa pozwoliłam jej rzucić się w moje ramiona, a po chwili wybuchnąć żałosnym płaczem.
CZYTASZ
One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1
FanficUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim jest Christian, jednak tylko nieliczni znają jego prawdziwą stronę. A raczej kolejną z n...