37.

1.6K 77 11
                                    

•Camille's POV•

Po tym jak Szary i Matt uratowali mi życie, zabierając z tamtego przeklętego miejsca, jeszcze przez dobre kilkanaście godzin pozostawałam w stanie nieprzytomności - w każdym razie to właśnie powiedzieli, gdy obudziłam się w szpitalu następnego popołudnia. Starałam się robić dosłownie wszystko, aby pod żadnym pozorem nie zostać sam na sam z Szarym, więc jakąkolwiek zachciankę posiadałam podczas pobytu na oddziale szpitalnym, po prostu to jego zmuszałam, aby mi ją zapewnił. Czy czułam się źle z tym, że wykorzystywałam mojego 'biednego' ojca? Na pewno nie. W końcu po tym wszystkim zasłużył sobie na coś o wiele gorszego niż to.

Okazało się również, że nie znalazł się w tamtym miejscu przypadkowo. Miejsce w którym byłam przetrzymywana przez prawie tydzień było jednym z domków letniskowych, należących do Eleny. Oznaczało to więc, że była zamieszana w moje uprowadzenie.. Pomijając oczywiście masę faktów wiążących ją, moją matkę oraz samego Szarego, o których dowiedziałam się tego samego dnia.

Podczas wylegiwania się w szpitalnym łóżku miałam wystarczająco dużo czasu na to, aby poprzeglądać kilkadziesiąt ogłoszeń na różnych stronkach, od nośnie mieszkań w Seattle do wynajęcia.

Trzy dni później zostałam wypuszczona do domu. Szary jednak nie wiedział jeszcze, że to były ostatnie chwile gdy w ogóle mnie widział... Widocznie w jakiś niezrozumiały mi sposób był w stanie rozumieć moje myśli, znikając na cały dzień, a wracając do domu dopiero wtedy gdy spałam, lub byłam zbyt zajęta aby chcieć nawiązać jakąkolwiek konwersacje. Tak. To był cholernie dziwny oraz zarówno straszny tydzień. Miałam więc prawie stu procentową pewność, że nigdy nic nie będzie takie samo jak było przed tym jak dowiedziałam się o reszcie 'zabawek' mojego rodziciela, oraz nie zostałam uprowadzona przez jego byłą Uległą, będącą moją matką. Czemu moje życie nie może być normalne? Matti codziennie dzwonił do mnie, wypisywał oraz odwiedzał chcąc mieć dwudziestoczterogodzinną pewność, że znów nie zagraża mi niebezpieczeństwo. Nie wiem dlaczego, ale posiadałam to dziwne wrażenie, że z niezrozumiałego mi powodu miał poczucie winy za to co mi się przydarzyło. Dlatego robiłam wszystko, aby uświadomić mu, że nie tylko jestem mu wdzięczna, ale tez, że w żaden sposób mnie nie zawiódł.

W piątek wieczorem, jak przez ostatnie kilka wieczorów, leżałam w mojej bezpiecznej przestrzeni, czyli łóżku. Okryta ulubionym kocykiem oglądałam kolejny odcinek Supernatural, aż do chwili, gdy epizod zablokował się w środku konwersacji Deana i Castiela. Klnąc pod nosem, zminimalizowałam ekran, zauważając brak połączenia z internetem. Z niesłychaną trudnością oraz niechęcią wydostałam się z kokonu stworzonego z kocyka, i wyszłam z sypialni udając się do domowego biura Szarego, gdzie na moje nieszczęście znajdował się jedyny ruter. Kilkanaście kroków później wzdychając, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do biurka, pod którym znajdowała się moja zguba internetu. Oczekując na to, aż urządzenie zostanie zrestartowane, usiadłam w fotelu taty, wykonując kilka obrotów. W pewnym momencie zakręciłam się tak mocno, że jedynym wyjściem aby się zatrzymać było złapanie się czegoś, co zrobiłam, otwierając przy okazji jedną z szuflad wypełnioną papierami, które wypadły rozsypując się na podłodze. Wywróciłam oczyma kucając, aby je wszystkie pozbierać. Składając kilka z nich zauważyłam to, co od początku sprowadziło mnie do miejsca w którym jestem. Odłożyłam arkusz na bok, chowając resztę do szuflady, po czym całkowicie ignorując problem z którym przybyłam do owego miejsca, ruszyłam w stronę salonu.

Prawie godzinę siedziałam na dywanie przez kominkiem, w salonie, przeglądając wszystkie strony. Aż wreszcie zyskałam wystarczająco dużo siły, aby oderwać pierwszą i włożyć ją w płomień, zostawiając wszystkie bolesne wydarzenia daleko za sobą. W pewnym momencie w domu pojawił się Szary. Udając, że nie zwraca na mnie uwagi udał się do swojego biura, zamykając w środku. Odkąd wyszłam ze szpitala, nasz kontakt ograniczał się do minimum. Oszczędziliśmy sobie nawet codziennych powitań, czy też pytań o przebieg dnia. Nadal trwałam w tej samej pozycji, kontynuując wcześniej rozpoczętą czynność.

One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz