•Camille's POV•
Zanim jednak ruszył, zawiązał mi oczy czarnym materiałem. Coraz bardziej zaczęłam obawiać się tego, co się wydarzy. Sytuacji nie upraszczał fakt, że jedynym zmysłem, jaki nie został mi odebrany, był słuch. W końcu, po kilku minutach spaceru przez prawdopodobnie las, co wywnioskowałam dzięki zapachowi drzew i żywicy, uderzyła we mnie fala ciepła. Chłopak z niesłychaną lekkością otworzył skrzypiące drzwi i wszedł do środka, prawdopodobne jakiegoś domku. Ze zdziwieniem przez sekundę czułam się lekka, orientując po chwili, że porywacz tak po prostu mnie puścił. Straciłam oddech na dobre kilka sekund, gdy wylądowałam na drewnianej podłodze. Nie zastanawiałam się jednak nad obecnością mojego porywacza, ponieważ od razu złapał mnie za związane nadgarstki. Próbowałam jęknąć podczas, gdy ciągnął moje bezwładne ciało po schodach, obijając przy tym żebra. Niestety, zamiast tego z moich ust ledwo wydobyło się zduszone westchnienie. Świetnie. Uciekłam od jednego psychopaty, trafiłam na kolejnego. Gdy wreszcie chyba znaleźliśmy się na piętrze, mężczyzna widocznie czując już zmęczenie spowodowane wleknięciem mojego ciała, wziął mnie na ręce. Mimo to nadal czułam pulsujący ból rozchodzący się po klatce piersiowej. Nie wiedząc, co się działo, pozwoliłam mu zrobić cokolwiek chciał, próbując zachować jasność umysłu. Zmarszczyłam brwi czując, jak rozciął więzy na moich kostkach, po czym pozbył się również tych na nadgarstkach. Chciałam uciec, jednak zważając na fakt, że zostałam oślepiona i tak nie znalazłabym żadnej drogi wyjścia. Ulga po ściągnięciu bolesnych sznurów nie trwała jednak długo, bo zamiast nich nagle poczułam chłód metalu. Po tym nastąpił jeszcze większy ból, bo oprawca najwidoczniej specjalnie zacisnął je tak, aby niemalże zatamować przepływ krwi w moich żyłach, zarówno na nadgarstkach jak i w kostkach. Moje ciało zatrzęsło się, podczas gdy mężczyzna regulował wysokość w jakiej się znajdowałam.
- Moja Pani i jej przyjaciółka niedługo się zjawią, księżniczko - splunął, znajdując się nagle niebezpiecznie blisko mnie.
Uniósł moją twarz w dłonie po czym cicho się zaśmiał i zostawił mnie samą sobie, wychodząc. Nie wiem ile czasu trwałam w tej samej pozycji, jednak gdy drzwi ponownie zostały otwarte, czułam dyskomfort oraz prawdopodobnie miałam już obtarcia. Dźwięk obcasów uderzanych o podłogę uświadomił mi, że kierowała się ku mnie jakaś kobieta. Spięłam się, gdy mimo więzów przystąpiła do pozbywania się moich ubrań, poprzez rozcinanie materiału prawdopodobnie nożyczkami. Dodatkowo o strach przyprawiał mnie fakt, że czułam na ciele zimno owego metalu.
- Zajmij się dołem - nakazała. Dopiero po tych słowach uświadomiłam sobie, że nie była sama. Jej towarzyszka zaczęła robić dokładnie to samo, jednak z dolną częścią mojego ciała. Gdy wreszcie zostałam w samej bieliźnie, nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Właśnie stały przede mną dwie psychopatki, będące w stanie zrobić cokolwiek tylko zechcą. Jęknęłam czując, jak jedna z nich zerwała taśmę z moich ust.
- Właśnie tak, maleńka. Chce słyszeć twój ból - szepnęła mi wprost do ucha, nie zwracając uwagi na kosmyki swoich włosów opadające na jedną z moich ukrytych w staniku piersi. Nie wiem jak, jednak instynkt podpowiadał mi, że byłam bardzo dobrze świadoma kto znajdował się przede mną.
- Ten - skwitowała krótko.
Oddaliła się na chwile, o czym poinformowały mnie jej obcasy, po czym wróciła, wlekąc coś po ziemi.
- Z Uległej w Dominę, huh? - spytałam, unosząc wargi w drwiącym uśmiechu.
- To był ten nieciekawy okres mojego życia, jak zapewne wiesz - oznajmiła spokojnie. Jęknęłam z szokiem, czując ból promieniujący od ramienia aż po brzuch, zaledwie kilka sekund pózniej. - Za który mi zapłacisz - dodała, przez zaciśnięte zęby, wykonując kolejne uderzenie. Chłosta nie była aż tak bolesna, jak wydawało mi się po pierwszych dwóch zamachach. Po raz pierwszy o dziwo zauważyłam prawdziwą korzyść bycia Uległą, jaką okazała się być odporność na tego typu ból. Po upłynięciu dobrego kawałka czasu od ostatniego uderzenia, kobieta odrzuciła pejcz na ziemie, a jako, że był dość gruby, dookoła rozległ się dźwięk jego upadku.
- Naprawdę mi przykro, słońce - oznajmiła, z udawanym uczuciem żalu. - Ale więcej zabawy będziemy mieć dopiero rano, gdy Ivan przywiezie zabawki - poinformowała. - Do tego czasu jednak, we trzy, możemy urządzić sobie małą pogawędkę.
Ponownie do mnie podeszła, badając przez chwile dłońmi moją twarz. Wreszcie, docierając do materiału którym zawiązane były moje oczy, wsunęła pod niego smukłe palce z przerażajaco długimi paznokciami, ostatecznie zdejmując.
- Niespodzianka - powiedziała, złowieszczo się uśmiechając, po tym jak odzyskałam ostrość wzroku.
•Christian's POV•
Rzuciłem telefonem w najbliższą ścianę, po ponownym usłyszeniu poczty głosowej, zamiast głosu Cami.
- Uspokój się, Christianie - powiedziała Elena, podchodząc do miejsca w którym wylądowało urządzenie. Podniosła je i spojrzała na spis połączeń, o dziwo nie zniszczonego jeszcze urządzenia.
- Odebrała raz, tak? - spytała, unosząc brwi. - To znaczy, że wszystko w porządku i po prostu potrzebuje czasu na ułożenie sobie tego wszystkiego - wyjawiła. Nie byłem jednak w stanie jej wierzyć. Mimo tego jak bardzo starałem się przekonać do jej racji, czysty ojcowski instynkt mówił mi, że coś było nie tak.
- Za kilka dni uspokoi się i spojrzy na to z innej strony - dodała wiedząc, że nie byłem przekonany.
- Co jeśli... - rozpocząłem, jednak zanim zdołałem zakończyć pytanie, kobieta od razu zaprzeczyła:
- Wszystko z nią w porządku. Jestem tego pewna. Mimo wszystko musisz pamiętać, że nie jest dzieckiem i umie sobie radzić - oznajmiła, podchodząc do barku w którym ukrywałem alkohol. Otworzyła go, i od razu zabrała się za przygotowywanie drinków. Gdy skończyła wróciła do mnie, podała do dłoni szklankę z trunkiem, oraz zajęła miejsce obok na schodku w salonie.
- Mam nadzieje, że masz racje - stwierdziłem, przybliżając po chwili szkło do ust.
•Camille's POV•
- Z tego co widzę... - rozpoczęła blondynka bezpruderyjnie grzebiąc w moim telefonie.- Nasz drogi Christian musiał porządnie zaleźć ci za skórę - dodała, chichocząc po chwili. Naprawdę dziwiło mnie to, jakim cudem nie zemdlałam jeszcze ze zmęczenia. Chociaż może tylko wydawało mi się, że wisiałam na tej kracie aż tyle czasu. Co jeszcze dziwniejsze nie czułam ani odrobiny dyskomfortu będąc przez kobietami w samej bieliźnie. W końcu jakby nie było to one same zostawiły mnie w takim stanie.
- 'Odbierz telefon', 'zadzwoń', 'nie zachowuj się jak dziecko. Porozmawiaj ze mną' - przeczytała z udawanym aktorskim żalem, na co Panna Steele rownież zaczęła się chaotycznie śmiać.
- Nie martw się, skarbie - oznajmiła, podchodząc bliżej mnie. Mimo zmniejszenia odległości jaka nas dzieliła, nadal trzymała w dłoni mój telefon, typując odpowiedz do nieświadomego o niczym Szarego. Po raz kolejny odezwała się dopiero wtedy, gdy do naszych uszu dotarł dźwięk wysyłanego sms-a.
- Odpuści, gdy dasz mu do wiadomości, iż nie ważne co zrobił juz nigdy się do niego nie odezwiesz - wyjaśniła, ukazując ku mnie rządek idealnie białych zębów. Bezskutecznie poruszyłam nadgarstkami, chcąc złagodzić ucisk na chwile. Straciłam jednak nadzieje na to, że chociażby przez chwile poczuje ulgę.
- Ile macie zamiar mnie tak męczyć, co? - spytałam nagle, uświadamiając sobie, że przy takim obrocie spraw ręce odpadną mi chyba w przeciągu dwóch dób.
- Dopóki nam się nie znudzi - powiedziała, zajmując miejsce obok Anastasii, na łóżko centralnie naprzeciw mnie.
- Potem się ciebie pozbędziemy, złotko - oznajmiła Panna Steele.
CZYTASZ
One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1
FanfictionUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim jest Christian, jednak tylko nieliczni znają jego prawdziwą stronę. A raczej kolejną z n...