33.

1.7K 72 15
                                    

•Camille's POV•

Po zwiedzaniu Roosvelta oraz odkryciu szokujących faktów, ze strachem większym niż zwykle wróciłam do domu. Od razu po przekroczeniu drzwi wejściowych pozbyłam się butów oraz kurtki, zostawiajac je w korytarzu. Przeszłam przez kuchnie, uświadamiając sobie, że nasza nowa gosposia zapewne była już w swoim domu po skończonym dniu pracy.

- Tato?- spytałam, rozglądając się dookoła. - Musimy porozmawiać. Wszystko się pieprzy... - oznajmiłam, mając nadzieje ze jest w pobliżu aby to usłyszeć. Niestety było inaczej, gdyż nic nie świadczyło o jego obecności. Zaczęłam rozglądać się po rożnych pomieszczeniach naszego apartamentu, mając nadzieje, że w końcu znajdę go łapiącego gdzie drzemkę, lub pracującego. Po obejściu wszystkich pomieszczeń, karcąc się za ten głupi pomysł, ruszyłam w stronę Czerwonki. Rozszerzyłam powieki ze zdziwieniem słysząc jęki wydobywające się z pomieszczenia. Nie powstrzymując się już weszłam do środka, a to co zobaczyłam odebrało mi oddech na dobre kilka sekund.

- Co do...? - szepnęłam, zamykając sobie usta dłonią. Byłam pewna, ze gdyby tego nie zrobiła z pewnością zaczęłabym wymiotować z obrzydzenia. Od razu odwróciłam się, chcąc jak najszybciej stamtąd zniknąć.

- Camille!- krzyknął Szary, po chwili mnie doganiając.

- Jak śmiesz?! - warknęłam, odwracając się w jego stronę. - A więc spałeś jednocześnie ze mną, Aną, Eleną i Alex?! - warknęłam, wyliczając na palcach. - Rozumiem Anę, nawet tego dinozaura Elenę, ale Alex?! - krzyknęłam. - To była kurwa moja przyjaciółka! - kontynuowałam, nie zwracając szczególnej uwagi na to, że po moim policzku spłynęła pierwsza łza. - Jesteś zwykłą męską dziwką, wiesz? - spytałam wreszcie, nienawistnie mrużąc ku niemu oczy.

Szary pod wpływem impulsu wściekłości podszedł do mnie, wymierzając po chwile siarczysty policzek. Mimo zaskoczenia nawet nie drgnęłam, śmiejąc się cicho z żalu jaki zaczęłam odczuwać w stosunku do jego osoby.

- Jeśli w ogóle cię to obchodzi, to będę u Erica - oznajmiłam, ruszając w stronę mojego pokoju, aby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy.

- Śmiało... - dodałam na odchodne. - Rób z Escali jeszcze większy burdel - warknęłam.

Wyszłam z windy, zapinając pod samą szyje skórzaną kurtkę. Przewiesiłam przez ramie torbę pełną ubrań oraz rzeczy podstawowego użytku. Od razu po opuszczeniu budynku uderzył we mnie podmuch zimnego, przedjesiennego powietrza. Wyjęłam z kieszeni telefon, od razu wybierając numer mojego kuzyna. Odkąd wyniósł się z Escali, tak jak przewidywał, znalazł sobie mieszkanie w jednak z bogatszych dzielnic, i teraz studiuje właśnie w Seattle.

- Odbierz. No dalej! - mruknęłam, po zakończeniu kolejnej nieudanej próby połączenia. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, uświadamiając sobie, że o tej godzinie kuzyn zapewne opija rozpoczęcie weekendu. W końcu był piątkowy wieczór. Klnąc pod nosem, ruszyłam przed siebie, starając się myśleć o wszystkim, tylko nie tym co miało miejsce zaledwie pare minut wcześniej. Dzięki mokrym od łez policzkom wiatr niemiłosiernie owiewał moją twarz, przyprawiając o dodatkową porcje szczypiącego zimna. Tego całego gówna nie polepszał fakt, że co chwile z nieba spadały pojedyncze krople deszczu, a dookoła było już ciemno. Pozostało mi więc tylko przenicowanie w jakimś hotelu, a rano wykombinowanie co dalej. Postanowiłam, że najpierw wyciągnę jakąś sumę pieniędzy z karty, aby przez płacenie nią w hotelu nie zaliczyć wpadki. Znam Szarego - a w każdym razie znałam, na tyle dobrze, aby widzieć, że zacznie mnie szpiegować. Nie mogłam więc pozwolić, aby dowiedział się, gdzie spędziłam noc. Starając się iść najdziwniejszymi ścieżkami, gdyby jednak Szary zdecydowałby się na ruszenie moimi śladami, wreszcie po ponad pięciu minutach doszłam do bankomatu czynnego całą dobę. Nie rozglądając się, aby nie marnować czasu od razu wsunęłam kartę w odpowiednie miejsce. Starałam się ignorować fakt, że było zimno, oraz, iż za chwile nie pozostanie na mnie ani suchej nitki. Śledząc instrukcje na ekranie wreszcie pojawiły się przede mną możliwości podania hasła. Zanim jednak zdołałam wpisać kod poczułam jak ktoś złapał mnie w pasie, dziwnym sposobem unieruchamiając ręce.

One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz